26

1K 103 12
                                    

- Widzę, że dzisiaj masz lepszy humor. - zauważył białowłosy, widząc koleżankę, która z obojętnym wyrazem na twarzy usiadła na ławce i zawiązała sznurówki od butów. Tak na prawdę wydawała się być w jeszcze gorszym nastroju niż dnia poprzedniego. - Stało się coś?

- Nic... zacznijmy grać. - odpowiedź dziewczyny nie usatysfakcjonowała Axela. Postanowił jednak nie drążyć tego tematu. Podrzucił piłkę do góry, parę razy odbijając ją głową.
- Zaczniemy od tego co wczoraj.

Co ci jest?

Chłopak ustawił się parę metrów przed bramką, skupiając swój wzrok nie na piłce, którą musiał odebrać, a na twarzy zawodniczki. Wczoraj widział w jej oczach determinacje i chęć zwycięstwa nawet wtedy, gdy traciła wiarę w siebie, dziś widział jakąś pustkę i nieobecność. Minęła zaledwie chwila, gdy szarooka znalazła się obok niego. To co robiła, wyglądało Blaze'owi na zwykłe udawanie jakiekolwiek chęci do gry... inaczej nie umiał tego nazwać. Jakby po prostu miała przed nim stanąć i dać się wykiwać.

To mi się nie podoba

Podał jej znów piłkę, licząc na lepsze zagranie z jej strony. Każde następne kończyło się jednak tak samo. Ona niby próbująca go minąć i on, który musiał wyciągnąć tylko nogę po swoją zdobycz. Przeczesał tylko palcami stojące jak zwykle do góry włosy i pomyślał przez chwile. Coś mu tu nie pasowało... Dziewczyna zachowywała się dość dziwnie, jakby bez życia, chęci... zupełnie tak, jakby ktoś ukradł jej wewnętrzną radość do gry i zniszczył ją bezpowrotnie.
- Koniec na dziś. - wtedy dopiero zauważył jakąś reakcje ze strony Errie. Zdziwienie... i może jeszcze zakłopotanie. Poniosło go... ale jeśli to miało w jakiś sposób pomóc to nie miał zamiaru zrezygnować. Takie zachowanie, jakie prezentowała w tej chwili koleżanka, nigdy mu się niepodobało. Wiedział, że minęło dopiero dziesięć minut... a Senter na pewno teraz nie odpuści.
- Nie... przecież chwilę temu zaczęliśmy... teraz mi się uda. - brązowooki nie chciał być nie miły, ale nie sądził, że tym razem blondwłosa znajdzie w sobie chociaż odrobinkę siły, by zrobić jeden krok więcej i minąć go w piłkarskim stylu.
- Zgoda. - kolejny raz podał jej piłkę, obserwując dokładnie jej kroki. Nie zmieniły się ani trochę. Znów ta sama strona ataku i nawet najmniejszy ruch był dokładną kopią poprzedniego. Blaze wykonał ostry wślizg, podnosząc się i łapiąc lecącą dziewczynę w ręce. Usłyszał jej nie za głośny krzyk i zrobił z nią kółko, by złapać równowagę, a potem odstawił ją na ziemie i mocno złapał za jej nadgarstki.

- Mów, co się dzieje. - rzekł od razu, nie mając zamiaru wypuścić Senter, dopóki ta nie zdradzi mu powodu swojej słabej gry.
- No bo... bo mecz coraz bliżej, a ja cały czas stoję w miejscu z tą techniką... nawet na dzisiejszym treningu z trenerem mi nie wychodziło. A co jeśli mi się nie uda? - białowłosy zaśmiał się, czym zdziwił szarooką. Śmiał się w takim momencie.
- Zawsze jesteś taką pesymistką? - uśmiech nie schodził mu z twarzy. Myślał, że dziewczyna, którą poznał, jest nie tylko uparta, ale i optymistycznie nastawiona na zdobywanie zamierzonych celów... a jednak okazało się inaczej. - uda ci się... zobaczysz.
- Obiecujesz? - uścisk Axela na jej rękach rozluźnił się. Czuł się tak, jakby w tym momencie słyszał swoją małą siostrzyczke, która miała zwyczaj nie w porę prosić go o różne rzeczy... a on zawsze obiecywał jej, że zajmie się tym później.
- Obiecuję. - podszedł do niej i chcąc dodać Ereinie choć trochę otuchy, przytulił ją, jedna dłoń kładąc pod jej łopatkami, a drugą na tyle głowy. Gdy poczuł ręce zawodniczki na swoich plecach, wiedział już, czego się podjął. Nie było to łatwe wyzwanie i nie mógł być pewien, że uda im się dokończyć hissatsu.

Każdy zawodnik ma własne tempo, w którym się rozwija, a Axel nie był teraz do końca pewien, czy narzucenie jasnowłosej swojego rytmu pracy było dobrym pomysłem.
- Może skończmy z tym mijaniem. Po wczorajszym wiem, że dasz sobie radę. Pokażesz mi to twoje hissatsu? - chłopak wykonał parę kroków w tył, gdy jego towarzyszka pokiwała dość niepewnie głową. Widział, jak unosi nogę do góry, by już oddać strzał, jednak wtedy jej stopa przystanęła na ziemi, a ona zaczęła mówić bardzo szybko, że jej się nie uda. Chciała jak najszybciej uciec, jednak w porę uniemożliwił jej to napastnik, obejmując ją w pasie i podnosząc ją do góry na tyle wysoko, że nawet czubki jej butów nie dotykały ziemi. Rozbawienie wywołała w nim reakcja Ereiny... dziewczyna próbująca uwolnić się z uścisku, wyglądała jak maluch, który trzymany jest przez matkę, by nigdzie nie uciekł.
- Z tobą to chyba trzeba się obchodzić jak z dzieckiem. - znów odstawił na ziemie szarpiącą się nastolatke. - trochę więcej wiary.

Errie znów spróbowała. Tym razem noga z tyłu uniesiona była wyżej, a pochylone ciało robiło za jej idealne wydłużenie. Axel mógł przysiąc, że widział, jak coś przylatuje do nogi jasnowłosej, niestety nie umiał stwierdzić, co to było. Wewnętrzna strona stopy szarookiej zetknęła się z piłką, która szybując w stronę bramki, z każdą chwilą zwalniała. Ostatecznie uderzyła w górny słupek, od którego odbiła się, powoli turlając się do siatki, przed którą zatrzymała się zaledwie parę centymetrów za daleko.

Mimo to, uśmiech wpłynął na twarz zawodniczki. Było lepiej... o wiele lepiej. Ten strzał zapalił w niej jeszcze większą iskierke nadzieji. Chyba jednak warto czasem słuchać Blaze'a, gdy mówi, że dasz sobie z czymś radę.

***

Inazuma Eleven I - Tango Lodu /korekta Where stories live. Discover now