12*

1.3K 121 7
                                    

Dziewczynom uśmiech nie schodził z twarzy. Ereina przystanęła na chwile, przecierając ręką mokre czoło i biorąc parę wdechów, zauważając, że obok niej staje uradowana podopieczna. Jej uśmiech był czarujący, a radosne spojrzenie sprawiało, że kąciki ust nastolatki same unosiły się do góry. Uklękła na jedno kolano i przeczesała palcami brązowe włosy Julii.
—  Zróbmy sobie przerwę. Zmęczyłam się - młodsza dziewczynka pokiwała głową i uścisnęła swoją opiekunkę. Errie przez chwilę czuła zdziwienie gestem podopiecznej, jednak przytuliła ją, kładąc dłoń na jej plecach i zamykając na chwilę oczy. Gdy je otwarła, zobaczyła, że przed nią zatrzymuje się Płomienny Napastnik. Ostrożnie ściągnęła dłonie jego siostry ze swojej szyi i uśmiechając się do niej, wskazała skinieniem głowy na chłopaka. — Twój brat przyszedł.
Julia odwróciła się w jego stronę i powitała go szczerym uściskiem. Axel od razu wziął ją na ręce, ciesząc się, jakby nie widział jej bardzo długi czas.
— Jak się czujesz? - spytał.
— Bardzo dobrze. Czy będę jeszcze kiedyś mogła pobawić się z Ereiną? - teraz nastolatek spojrzał na wspomnianą dziewczynę, która podniosła się, robiąc krok do przodu i delikatnie głaszcząc Julie po głowię.
— Może kiedyś - odpowiedziała i machnęła dłonią. — Muszę się zbierać.

Oddaliła się kawałek, ale mimo wszystko usłyszała słowa podzięki z ust zawodnika. Uśmiechnęła się do siebie, chowając dłonie do kieszeni, kierując się w stronę domu. Dopiero po dłuższej chwili otrząsnęła się, zastanawiając się, dlaczego w ogóle zaproponowała swoją pomoc w opiece nad siostrą napastnika. Nie wykluczała tego, iż zrobiła to dlatego, iż lubiła dzieci, ale ta dziewczynka była przecież spokrewniona z jej rywalem. Może wpłynął na nią ten trening, na który nie mógłby pójść przez domowe obowiązki? W końcu sama wiedziała, jak to jest, gdy nie mogło się uczestniczyć w czymś, co było bardzo ważne, a do tego wszystkiego zapewne doszła myśl, że spędzenie czasu w roli opiekunki będzie o wiele ciekawsze niż siedzenie na ławce i obserwowanie grających zawodników Akademii Królewskiej, chociaż i tak jej to nie ominie.

Przekręciła klucz, a gdy usłyszała znany dźwięk, wyciągnęła go z zamka i lekko uchyliła ciemne drzwi. Ostrożnie przez nie weszła, po czym zamknęła je i zaczęła ściągać buty.
—  Jestem! - obwieściła dość głośno, by jej mama, która pewnie robiła coś w kuchni, usłyszała ją.
Kobieta po chwili wychyliła się zza rogu i powitała córkę ciepłym uśmiechem. Dziewczyna poczuła dokładnie zapach jej perfum, których używała dość sporo. Miały woń świeżo zerwanych kwiatów, a miejscami mogło się nawet wydawać, że dodano do nich zapach cynamonu.
Gdy na jej stopach znalazły się fiołkowe, futrzane kapcie podeszła do kobiety i przytuliła ją, cmokając ją w policzek.
— Przyszłam na chwile - skierowała się do kuchni i widząc zastawiony stół, usiadła przy nim, kierując swoją rękę w stronę kubka z zieloną herbatą. Jak widać, jej mama doskonale wiedziała, kiedy jej córka wróci do domu, a także czego najbardziej teraz potrzebowała.
— Śpieszysz się na trening, prawda? Będziesz grać? - spytała, biorąc jeden z kubków i ostrożnie wytarła go, odgarniając ciemne włosy za ucho. Ereina wzięła łyk gorącej herbaty i spojrzała na uśmiechniętą kobietę.
— Poprawka. Będę oglądać trening - zaakcentowała dokładnie każde słowo. Jej mama nie bardzo rozumiała, czemu córka marnowała na ten sport tyle czasu. Zawsze, gdy ją o to pytała, ta odpowiadała, że taka jest prośba, a raczej wola, Juda. Nie sądziła, że syn jej siostry będzie miał taki wpływ na swoją kuzynkę. Zastanawiała się, czy czasem nie był za bardzo podobny do jej męża, który także nie dopuszczał do siebie myśli, że Errie od piłki nożnej wolała taniec.
Kiwnęła głową, odstawiając szklanki do szafki i kierując w stronę tancerki kolejne pytanie.

— Gdzie dzisiaj byłaś? - usłyszała ciche ziewnięcie i dźwięk przesuwanego krzesła.
— Włóczyłam się po mieście. Nic szczególnego - do ręki znów wzięła kubek z herbatą i napiła się jej. Kobieta raczej nie spodziewała się takiej odpowiedzi. Czuła, że gdzieś w środku gimnazjalistka unikała wykładania na stół otwartych kart, nie chcąc wspominać o niektórych aspektach. Jednak jej mama była bardzo ciekawa, więc nie miała zamiaru ustąpić w zadawaniu pytań.
— Znasz Axela prawda? - postanowiła nie owijać już w bawełnę i od razu zadała konkretne pytanie, napotykając przy tym dziwne spojrzenie córki.
— Kogo? - spuściła wzrok i skupiła wzrok na stole, znów biorąc łyk napoju.
— No Axela Blaze'a. Podobno grałaś z nim dzisiaj - Ereina momentalnie odstawiła kubek, zginając się i wydając przy tym ciche kaszlnięcia, czując, że na chwilę w jej oczach zbierają się łzy.
— Mamo... - powiedziała, wziąć jeszcze pokaszlując. — Skąd, skąd ty o tym wiesz? - niesamowite było to, że jej mama się o tym dowiedziała. Tylko skąd o tym wiedziała? Czy była jakimś tajnym szpiegiem, który musiał ukrywać się przed światem? Nie... to niemożliwe.
— Czyli się nie mylił - mówiła do siebie, widząc, że Errie nie bardzo rozumie jej słowa. — Nie mówiłaś, że go znasz. Przyjaźnisz się z nim?
— Mamo, a ty skąd wiesz, kim on jest?
— Jego ojciec pracuje ze mną w szpitalu. Często miałam okazję widzieć, jak pomaga swojemu ojcu.
No tak... Przecież od razu mogła się domyślić, że ten mężczyzna jest lekarzem. Musiał wtedy rozpoznać jej nazwisko. No ładnie.
— Mamo - mruknęła niezadowolona, przewracając przy tym oczami. — Poznaliśmy się w niezbyt przyjemnych okolicznościach i nie mam zamiaru go więcej widzieć na oczy.
Ruszyła przed drzwi, a za nią ciemnowłosa.
— Może jakbyście porozmawiali dłużej, to moglibyście się polubić. Axel to bardzo dob...
— Już powiedziałam. Koniec z nim, chcę zapomnieć, że go znam.
Matka chciała jeszcze coś powiedzieć, jednak nastolatka od razu po założeniu butów i zabraniu torby wyszła z domu, wypowiadając znane jej słowa. — Wrócę wieczorem.

***

Inazuma Eleven I - Tango Lodu /korekta Où les histoires vivent. Découvrez maintenant