73

646 93 24
                                    

- A ty dokąd się wybierasz? - wzrok dziewczyny skupił się na ciemnowłosym chłopcu, który właśnie wiązał drugiego buta. Gdy to zrobił, wstał szybko na równe nogi i podskoczył parę razy, sprawdzając, czy tenisówkinie spadną mu z nóg. Gdy uśmiechnął się szeroko, w jego policzkach uformowaly sie małe dołeczki.
- Na trening piłkarski! - odparł, dumnie wypinając pierś.
- Trening piłkarski? - powtórzyła siostra. - nie przypominam sobie byś był w jakiejś drużynie.
- Jeszcze nie jestem. - położył nacisk na pierwsze słowo. - ale nad rzeką często ćwiczy taki chłopak, który gra razem ze mną i moimi przyjaciółmi. Wiele można się od niego nauczyć!
- Czyli nici z treningu. - westchnęła cicho.
- Możesz ćwiczyć z nami! - Ereina wątpiła w to, że ćwiczenia z bandą dzieciaków coś jej dadzą... Jednak Ethan słysząc o jej planach, pociągnął ją za sobą nad rzekę, gdzie czekała już reszta. Ona postanowiła tylko posiedzieć i popatrzeć.

Dziwne...

Ten chłopak na bramcę wyglądał dość znajomo. A no tak! Widziała go tu już parę razy. Ostatni raz podała mu piłkę... Nawet zdarzyło się, że wypatrywała go na mistrzostwach Strefy Footballu, jednak nigdzie nie dostrzegła jego ciemnej czupryny z pomarańczową opaską. Może grał tylko dla przyjemności i nie był zawodnikiem jakiegoś klubu piłkarskiego. Bardzo prawdopodobne, ale musiała przyznać, że znał się na rzeczy. Z uwagą obserwowała swojego brata, który na prawdę poprawił swoją technikę gry i siłę strzałów, a do tego pokazywał jeszcze większą radość z gry. To ten bramkarz widocznie na niego tak działał. W sumie... Ona też czuła jego determinację i radość... zupełnie... jak podczas gry z Kirkwood.
- Errie! - ogarnęła włosy i spojrzała na krzyczącego brata. - podasz piłkę? - zerknęła na dół. Powoli wstała z ławki i zaczęła delikatnie prowadzisz piłkę nogą, podchodząc do dzieciaków i oddając im ją.
- Hej! Może też chcesz zagrać? - zatrzymała się, słysząc słowa nastoletniego trenera skierowane w jej stronę. Pomyślała przez chwilę. Gdzieś w środku chciała zmierzyć się z chłopakiem, chcąc nie tylko sprawdzić swoją siłę, ale i moc, którą posiadał on.
- Będę wam tylko przeszkadzać. - odparła, delikatnie się uśmiechając, licząc na zakończenie tematu. Od razu poczuła, że Ethan ciągnie ją za rękę.
- Przecież grasz dobrze... W końcu jesteś w Króle... - Dziewczyna tylko kucnęła przed nim i pogłaskała go po głowie, przykładając palec do jego ust. Nie wszyscy musieli wiedzieć, że jest z Akademii skoro widocznie jej nie rozpoznawali.
- O której kończysz? - zapytała.
- O ósmej.
- Czekaj na mnie. - zabrała swoje rzeczy. Chyba uważała, że trening z dzieciakami nie pomoże osiągnąć jej tego, do czego postanowiła dążyć... I przy okazji... kompletnie tego nie czuła, co mogło sprowadzić jej stawiania na dno.

To będzie wielki finał!

Mówiły media, a ludzie tylko obstawiali wynik meczu. Jedni kibicowali Kirkwood... inni twierdzili, że nie mają szans i z pewnością Akademią zrówna ich z ziemią jak resztę swoich przeciwników. Czy to było bazowanie tylko i wyłącznie na pierwszym towarzyskim starciu tych zespołów? Drużyna Axela bardzo poprawiła się w ciągu tych miesięcy, więc dopóki nie zmierzą się z Królewskimi, dopóty nikt nie jest w stanie osądzić wyniku starcia.

Poczekajmy jeszcze trochę. Zostało tylko parę dni... Parę dni, które z pewnością będą się dłużyć rywalom. Z resztą... Nie tylko oni na to czekają. Są też ci, którzy odpadli wcześniejszych turach... Oni głównie liczyli na to, że zespół, który utrzymuje się od trzydziestu ośmiu lat na szczycie, w końcu upadnie i potłucze swoją piłkarską koronę. To było wielkie wyzwanie i odpowiedzialność, którego ciężar czuł każdy w Kirkwood. Bramkarz, obrońcy, pomocnicy... Napastnicy. Przez cały czas uważali, by niczego nie skręcić, czy złamać. Nie mieli rezerwowych, a przy takim starciu trudno było stwierdzić, czy sędzia będzie na tyle przychylny, by pozwolić grać bez pełnego składu... Zwłaszcza Eren starał się o siebie dbać, testując, przy jakim zawinięciu bandaża ochroni się przed możliwą kontuzją. Z nich wszystkich pozostawał jeszcze Axel. On jak zwykle trenował najciężej że wszystkich, szybko zyskując większą siłę. Chociaż w jego zachowaniu było coś niepokojącego. Częściej chodził zamyślony, jakby w głowie obmyślał przebieg meczu lub widział na nim jakieś niesprzyjające sytuację. Nie przyznał się do tego, ale przechodziły go dziwne dreszcze, gdy myślał o tym, co może się stać.

Czy mogło się zdarzyć tak, że będzie powodem porażki swojego zespołu?

- Nie... O czym ja myślę? - był kapitanem. Poraz kolejny musiał to powtórzyć w głowie. Jego pozycja nakazywała mu prowadzić tylko i wyłącznie do zwycięstwa. Przegrana nie wchodziła w grę...
Pokaże całej Japonii, że jest kimś, kto w końcu pokona Akademie Królewską. Tylko...

Nie może zapomnieć o tym, że piłka jest zabawą...

Nie może... Chociażby ktoś próbował wyprowadzić go z równowagi. Obiecał drużynie, sobie, Ereinie, że piłka będzie sprawiać radość, a nie... że będzie przynosić ból i poniżenie.
Poczekajmy jeszcze trochę. Nie długo krzyki widzów i wezwanie komentatora obwieści...

Że wielki finał czas zacząć.

Pozostańcie na miejscach i niech nie ominie was to wydarzenie.

***

Inazuma Eleven I - Tango Lodu /korekta Where stories live. Discover now