72

700 88 18
                                    

Niesamowite!
Wczorajszy mecz był wspaniały... Po pierwszych dwudziestu minutach nikt nie spodziewał się, że Kirkwood jeszcze wyjdzie na prostą. W ciągu tego krótkiego czasu zdążyli stracić dwa cenne punkty, martwiąc przy tym swoich fanów. Wśród nich byli też ci, którzy nie martwili się, wiedząc, iż w sercach tych zawodników drzemie olbrzymi potencjał i nadrobienie tych punktów nie będzie szczególnie trudne.
Okazało się, iż było to trafne myślenie. Minute później Kirkwood zdobyło bramkę... A w drugiej następne dwie, a ostatnią, trzecią, ich kapitan przypieczętował zwycięstwo.
Czyli co? Dotrzymali obietnicy - że dotrwają do finałów, gdzie czekał już na nich najsilniejszy przeciwnik... Akademia Królewska. Chociaż przed nimi stało jeszcze to trudne starcie, oni cieszyli się już tak, jakby wygrali całą Strefę Footballu. Z resztą nie tylko oni. Ich przyjaciółka z trudem ukrywała radość z ich wygranej. Mogła powiedzieć, że ich niesamowite i pełne pasji stracie zmotywowało ją do stworzenia nowej techniki, która z pewnością przebije się przez ich obronę.
- Nie cieszysz się? - pytała Axela, który stojąc przed szatnią, sprawdzał jeszcze, czy wszystko ze sobą zabrał.
- Cieszę się. - odparł, unosząc głowę, by potem znów zaglądnąć do torby. - jednak to jeszcze nie jest koniec. Nie mogę przecież osiąść na laurach. - skinął głową w stronę wyjścia, dotrzymując kroku blondynce.

Jak zwykle miał rację.

Byli tacy ludzie, którzy po wygranej potrafili być zbyt pewni siebie, a gdy dochodziło do porażki, zwalali winę, na wszystkich wokoło, nie patrząc w ogóle na samych siebie. Zamyślenie Blaze'a jednak nie wskazywało tylko na zachowanie zimnej krwi w tej sytuacji. Tu chodziło jeszcze o coś innego. Czyżby się czymś martwił? Dziwne... To zawsze ona się czymś zamartwiała i dzieliła się tym z nim, licząc na pomoc z jego strony. Więc czemu on...
- Axel... Czy coś skupia na sobie twoje myśli?
- Co masz na myśli? - zatrzymał się, patrząc na nią lekko z ukosu.
- Coś nie daje ci spokoju.
- To nic ważnego. Nie zawracaj sobie tym głowy. - schował dłonie do kieszeni i powoli zaczął iść przed siebie.
- A moje sprawy były ważne? Daj spokój. Ty zawsze mnie słuchasz... Teraz pozwól, bym ja posłuchała ciebie. - gdy ten zatrzymał się, spoglądając wciąż przed siebie, ona podeszła do niego i ostrożnie wyciągnęła rękę w jego stronę, dotykając opuszkami palców jego ramienia, jakby bojąc się, że wykona on jakiś niespodziewany ruch.
- Czuje jakiś niepokój, gdy myślę o finałach. Jakby miało się stać coś złego. - cała jej dłoń spoczęła na jego barku, a ona zbliżyła się, stojąc teraz obok niego.
- Boisz się, że zrobisz coś nie tak i zespół przez ciebie przegra, mam rację? - jasnowłosy spojrzał na nią zszokowany. Jakby dokładnie przeczytała to, o czym myślał. Ona jednak wiedziała to, gdyż sama czuła się podobnie, gdy przychodziło do prawdziwych meczy.

- Najważniejsze są starania... Sam to przecież mówiłeś. - uśmiechnęła się.
- Tak... Ale na niektóre zdarzenia nie mam wpływu... Chociażby... - spojrzał w dół, zauważając, jak dłoń Ereiny lekko łapie i uściskuje jego rękę. Wtedy poczuł, jakby ich umysły się połączyły. Ona czuła to samo... Chociaż teraz miała większą nadzieję, że wszystko będzie dobrze, ale Dark...

Był nieprzewidywalnym człowiekiem.

Ale miał po swojej stronie przyjaciół, a z nimi nic złego nie może się stać. Blaze także delikatnie uścisnął dłoń nastolatki, kciukiem przejeżdżając po jej skórze. Wtedy drugą ręką objął niższą dziewczynę i także się uśmiechnął.

Wszystko będzie dobrze.

Wystarczyło tylko z całych sił w to wierzyć.
- Jeśli cokolwiek będzie się działo, uważaj na siebie. - powiedział, przymykając oczy.
- To samo tyczy się ciebie... Ale nie martw się. Zadbam o to, by to był czysty football bez żadnych podłych zagrywek.
- Liczę na ciebie. - odsunęli się od siebie. - Czyli następnym razem widzimy się...
- Na finałach. Zaskocz mnie czymś niesamowitym Axel. - przybili sobie piątkę i rozeszli się w swoje strony. Dzisiaj czuła jeszcze większą chęć do gry, a jej umysł wymyślił coś, co z pewnością jej się przyda...

Dwie nowe techniki hissatsu.

Oczami wyobraźni widziała siebie, wykonującą te ruchy. Wszędzie wkoło śnieżne chmury, a z nich wyłaniająca się piłka, która zamrażała wszystko na swojej drodze. Drugi był o wiele lepszy niż ten pierwszy... Ereinie aż trudno było go opisać... Wpierw lodowy płaszcz, płatki śniegu spadające z nieba i w pewnym momencie coś jakby berło pojawiające się w dłoni, które wysyłało piłkę, zmienioną w lodową kule, do bramki. Ten drugi ruch Errie zapisała sobie dokładnie w małym notatniku, który od razu schowała do szuflady.

Teraz zajmie się tamtym pierwszym.

Tyle... Że kompletnie nie wiedziała jak się za to zabrać.
- Ile mam czasu? - spytała samą siebie. - dość sporo. - odpowiedziała, gdy udało jej się policzyć pozostały czas do rozgrywek finałowych. To będzie niesamowite i warte uwagi starcie. Na pewno nie zabraknie na nim jej młodszego brata, który teraz z pewnością dostanie pozwolenie matki na wyjście na mecz. Może uda jej się jeszcze namówić na to wszystko Celine. Wtedy mogłaby rozbić. Ten dziwny mur między kuzynostwem.
No dobrze... Ale najpierw trening!

Zbieraj się Errie. Przebieraj się w strój i biegnij nad rzekę poćwiczyć.
Kto wie... Może ktoś ci potowarzyszy przy ćwiczeniach?

***

Inazuma Eleven I - Tango Lodu /korekta Where stories live. Discover now