75

856 102 72
                                    

Głuchy stukot butów na korytarzu i nieprzyjemna cisza... Można było teraz myśleć, że każdy zajmował się sobą. Tylko Ereina błądziła gdzieś po szkole, dłonią delikatnie jeżdżąc po ścianie. Czuła się tak, jakby cały stres uciekł gdzieś daleko i pozostał tylko spokój. To ten dzień... Ten dzień, na który tak długo czekała i bardzo długo liczyła dni do jego rozpoczęcia. Z pewnością nie tylko ona była podekscytowana całym zajściem. Zawodnicy kirkwooda pewnie siedzieli teraz w szatni i rozmyślali wraz ze swoim trenerem, co przyszykowali na nich Królewscy. Za to jej zespół z uwagą i powagą przesiadywał na boisku, poświęcając czas na rozciąganie i dopracowanie ostatnich elementów.

- Jeszcze tylko godzina... - powtarzała sobie, gdy zatrzymywała się na chwilę, rozglądając się wkoło. Miała jakieś dziwne wrażenie, że ktoś ją obserwuje. Kto wie... Może to był Dark. W końcu cały czas siedział w tym swoim gabinecie i obmyślał plan na zdobycie trzydziestego dziewiątego mistrzostwa kraju. Mimo... iż ostatnim razem nic się nie działo, Ereina nie była w stu procentach pewna, że i tym razem też będzie spokojnie. Chciała, żeby całe starcie odbyło się uczciwie, dlatego postanowiła, że z nim porozmawia. Może to w jakiś sposób przemówi mu do rozsądku.

W końcu jej mama zawsze powtarzała, że najważniejsza jest rozmowa, a ona potrafi zdziałać wiele. Jasnowłosa znów zatrzymała się, robiąc krok do tyłu. Zza zakrętu wyszedł brązowooki chłopak. Spojrzał na nią z niemałym zdziwieniem... Z resztą... tak jak ona patrzyła na niego, by po chwili uśmiechnąć się do niej, co ona odwzajemniła. Podeszła do niego powoli i przytuliła.
- Trzymasz się? - zapytał.
- Tak... tak... - odsunęła się od niego i podeszła do parapetu, opierając się o niego, a chłopak stanął przed nią.
- Stresujesz się? - w jego głosie słychać było nutkę niepokoju.
- Nie... - odpowiedziała, delikatnie się uśmiechając. Wyciągnęła w jego stronę rękę, którą on uścisnął. - Mam nadzieję, że dacie z siebie wszystko.
- To samo tyczy się ciebie, Ereina.
Chłopak poczuł mocniejszy ucisk dłoni. Szarooka spuściła głowę, by potem znów unieść ją do góry.
- Martwię się... - zaczęła, jednak zanim zdążyła cokolwiek dodać, napasrnik odpowiedział.
- Ja też. -  widać, że nie tylko ona myślała o trenerze, który kompletnie nie liczył się z z tym, że sport stworzono dla zabawy, a nie po to, by dzielić ludzi na lepszych i gorszych. -  Proszę cię... cokolwiek chcesz zrobić, uważaj na siebie. - na jego słowa dziewczyna złapała za łańcuszek na swojej szyi i zdjęła go, zapinając go od razu na szyi przyjaciela.
- Weź go. - powiedziała - to pamiątka po moim ojcu. Zawsze przynosi mi szczęście... teraz... niech i tobie przyniesie trochę szczęścia. - znów poczuła, jak jego ramię ją obejmuje, a on wypowiada ciche słowo...

Dziękuję...

Kolejne stukoty rozległy się na korytarzu.
- Ktoś idzie... - zwróciła się do nastolatka, który także to zauważył. Zrobiła krok w tył i uśmiechnęła się delikatnie. - idę z nim porozmawiać... zobaczysz, że wszystko będzie tak, jak być powinno. - widać było po nim, że nie jest co do tego przekonany, bo nikt nie znał konsekwencji, jakie pociągnie za sobą ta decyzja. Zanim jednak jakiekolwiek wątpliwości zdążyły przepłynąć przez jego głowę, Ereina zbliżyła się do niego, kładąc dłoń przy jego uchu i delikatnie całując jego policzek. - Do zobaczenia na boisku... kapitanie... - zaśmiała się. Sama nie rozumiała, czemu to zrobiła.

Może po prostu nie chciała, by zamartwiał się przed starciem. Oddaliła się, spotykając po drodze Davida, który widocznie nie był zadowolony z tego, iż dziewczyna jeszcze nie ćwiczyła z nimi na murawie.
- Ereina... gdzie ty... - nie dokończył, bo dziewczyna go wyprzedziła.
- Idę porozmawiać z Darkiem.
- Znowu? - zaczął. - znowu masz wątpliwości co do jego intencji? Myślałem, że udało mi się wybić ci to z głowy.
- Tak. - odpowiedziała pewnie. - Udowodnię ci to, że on kłamie.
- Przestań... gadasz głupoty. Uspokój się i chodź ze mną na boisko. Musimy się rozgrzewa.
- I ty nazywasz się moim przyjacielem. - W jej głosie słychać było wyrzuty, a wyraz twarzy białowłosego od razu złagodniał. Te słowa chyba uderzyły w czuły punkt. Nie dałby rady kontynuować tej rozmowy...

Nie tylko dlatego, że nastolatka po prostu zamknęła mu usta, ale także dlatego, iż zniknęła ona za drzwiami gabinetu Darka. Mężczyzna widocznie nie był zdziwiony tym, że zawodniczka wchodzi bez płukania. Można podejrzewać, że spodziewał się tego spotkania. To znaczy... że wiedział też, co chce powiedzieć?

- Trenerze. - powiedziała od razu. - chcę, żeby ten mecz odbył się bez żadnych oszustw.
- A jesteś w stanie zapewnić mi to, że bez tego wygracie z tą nędzną drużyną? - w jego słowach dało się wyczytać brak wiary, co poważnie dotknęło Ereine. Ona jednak postanowiła wyłożyć wszystkie karty. - Kiedyś... zapłaci pan za wszystkie oszustwa i ja tego dopilnuję.
- Tak? A w jaki sposób?
- Po finałach przechodzę do innej drużyny i pokonam pana za rok. - on tylko wybuchnął śmiechem... takim... szyderczym i straszliwy.
- Wiedziałem o tym od samego początku. Myślisz, że po co chciałem cie mieć w swojej drużynie? Jesteś przeciętną zawodniczką... nie taką jak ci, których trenuje... chociażby mówię tu o twoim kuzynie. Chciałem... żebyś była w zespole, tylko dlatego... byś zdradziła mi wszystko na jego temat. - wtedy pokazał jej kartkę z informacjami na temat Axela. To dlatego tyle razy, kiedy do niego przychodziła, miał ją wyłożoną na stole. Że też wcześniej nie wpadła na to. Przecież mogła ostrzec przyjaciela, że coś jest nie tak.

Teraz jednak było za późno. Cały czas była jego marionetką. Przez cały czas... nieważne, jak bardzo się starała, on ją wykorzystał, a ona nic o tym nie wiedziała. Wybiegła z jego gabinetu mijając zdezorientowanego napastnika i wychodząc z budynku. Nawet długie minuty spędzone tam na dworzr, by się odprężyć, nic nie dały. Miała ochotę zapaść się pod ziemię albo zyskać moc, dzięki której zburzyłaby cały budynek Akademii.

Czyli coś szykował... Tylko co?

Czemu nie wiedziała, co może chodzić po jego śmierci szalonej głowie. Wyprostowała się, obserwując, jak ostatnie osoby wchodzą na stadion. Wtedy usłyszała radosny krzyk... bardzo znajomy.

Julia...

Właśnie przechodziła przez ulicę i podśpiewywała piosenki pod nosem, miejscami wspominając imię swojego kochanego brata. Niestety taka piękna chwila... musiała trwać krótko, gdyż świst opon zasygnalizował, że ktoś zbliża się w jej stronę z ogromną prędkością. Dopiero wtedy... kątem oka ujrzała, że auto jedzie w stronę dziewczynki i raczej nie ma zamiaru się zatrzymać albo przynajmniej nie zdąży tego zrobić. Nastolatka poczuła impuls...

Szybko ruszyła w stronę brunetki i w ostatnim momencie wypchnęła ją na bok na drogę. Sama niestety nie zdążyła uciec, przez co... po prostu upadła na ziemię, a marzenie o finałach stało się już tylko odległym wspomnieniem, niemożliwym do zrealizowania.

Wybacz mi... proszę Wygraj ten mecz zawsze możesz na mnie liczyć. Pamiętaj... Kapitanie

KONIEC CZĘŚCI I

***
Jeśli dotrwałeś do końca, proszę zostań jeszcze na chwilkę 😊
Kochani teraz parę słów ode mnie. Korekta... Jak widać zakończyła się pomyślnie. Dziękuję za każdą gwiazdkę, wyświetlenie i komentarz. Historia kończy się z wynikiem ok. 50 tyś wyświetleń i powyżej 5 tyś gwiazdek. Bardzo serdecznie dziękuję z całego serca.

Nie długo pojawi się druga część tej historii, więc oczekujcie informacyjnego rozdziału w tym opowiadaniu. Ale ale! Nie odchodźcie jeszcze! To, że pierwsza część się skończyła, nie znaczy, że nie będzie się tutaj coś pojawiać.

Zobaczycie tu jeszcze rozdziały specjalne, które, mam nadzieję, odpowiedzą na parę pytań. Oczywiście... Jeśli jest coś nurtującego was w tej opowieści, wysyłajcie to w komentarzu, a może właśnie taki rozdział specjalny się tu pojawi. No dobrze... Wszystko w swoim czasie.

Nie zdradzam więcej.
Do następnego.
Buziaki 😘

See ya
JQ

Inazuma Eleven I - Tango Lodu /korekta Where stories live. Discover now