42

764 93 22
                                    

Słuchajcie... skończyłam z tańcem.

Nie... to zbyt dosłowne.

Niestety przez tą kontuzje nie będ...

Nie... to też nie bardzo pasuje...

Jeśli dalej będę tańczyć, to źle się to dla mnie skończy.

Nie... przecież nie może kłamać prosto w twarz ludziom, z którymi spędziła sporą część swojego dzieciństwa...

W końcu nadszedł dzień, gdy będzie musiała poinformować całą ekipę, że w trudnym sporze piłki i tańca... wygrał football. To był najwyższy czas, by się o tym dowiedzieli. Nie mogła dłużej zwlekać, gdyż to odbiłoby się na ich przygotowaniu na nadchodzące mistrzostwa. Liczyła na to, że przyjmą jej decyzję... Victoria na pewno ją zaakceptuje, ale co będzie z resztą?

Pchnęła parę masywnych drzwi prowadzących na salę, gdzie zwykle jej drużyna miała treningi. To tam razem ćwiczyli, wymyślając nowe układy i doskonaląc nowe i często trudne ruchy. To miejsce miało w swoich ścianach wiele wspomnień ważnych dla Ereiny i tu też rozegra się ostatnie... związane z tańcem. Przystanęła przy framudze, zauważając, jak spora część tancerzy stoi przy ścianie, widocznie czekając na odpowiedni moment, a na samym środku stał Matthew. Jak zwykle był bardzo skupiony na tym, co robił w danej chwili. Akurat teraz stał w dość dużym rozkroku i przykucając, trzymał jedną z dziewczyn w talii, czekając, aż odważy się ona postawić stopy na jego kolanach. Gdy poczuł jedną z jej nóg w okolicy uda, podał jej rękę, a potem drugą, w pewnym momencie puszczając ją i znów obejmując wokół talii. Ciemnowłosa obróciła się i podskoczyła, machając nogą nad głową partnera, a niebieskowłosy złapał ją i wszyscy zaczęli klaskać. Trzeba przyznać, że chłopak opanował do perfekcji ten ruch... jego partnerka z resztą też... jednak mimo tego, że główne skrzypce zawsze przy takich ruchach grały dziewczyny, to i tak większość spojrzeń kierowała się na Matthew.
- Widzę, że jak zwykle w formie. - jej głos sprawił, że każda para oczu spojrzała w jej stronę. Takie spokojne spojrzenia, którym potem zaczęły towarzyszyć ogromne uśmiechy.
- W końcu przyszłaś. - odparł jakby z wyrzutem chłopak, pełniący pod jej nieobecność funkcję kapitana. - Mistrzostwa nie długo, a my mamy bardzo dużo do zrobienia.

To niestety był ten moment...

Dłuższą chwilę myślała nad tym, co ma powiedzieć. To wszystko musiało płynąć z serca i w każdym calu być zgodne z prawdą. Zaczęła oczywiście od

Wybaczcie... ale odchodzę z drużyny...

Kontynuując potem historię od momentu wypadku, po którym lekarz oczywiście stwierdził, że musi dokonać wyboru, który z wyczynowych sportów chce dalej kontynuować? Wybrała piłkę... nie tłumaczyła... dlaczego? Może po prostu sama jeszcze nie odkryła powodu swojej decyzji. Całą opowieść skończyła na dzisiejszym dniu...

Teraz przychodzę do was, poinformować was o wszystkim...

Zdziwiła się, gdy jeden z tancerzy podszedł do niej, poklepując ją po ramieniu i życząc powodzenia na nowej drodze, a w ślad za nim zrobiła to reszta zawodników. Każdy dodawał coś od siebie - jakieś miłe słowo, czy może informacje, że w każdym momencie może do nich wrócić... przykre było tylko to, że Matthew kopletnie zignorował całą sytuację. On chyba jako jedyny nie mógł się z tym pogodzić. Kazał reszcie, która już rozmawiała z Ereiną, wrócić do ćwiczeń, a sam wyszedł z dziewczyną na korytarz.
- To twoja ostateczna decyzja?
- Tak. - odwrócił się w drugą stronę, jakby kompletnie nie wiedział, co powinien zrobić. Pewnie czuł bezradność i może jeszcze niewyjaśnioną złość.
- Będziesz tego żałować. - odparł poważniejszym tonem, wystawiając wskazujący palec, który znalazł się nie daleko jej nosa. Ona odpowiedziała mu lekkim uśmiechem i kładąc dłoń na jego nadgarstku, opuściła jego rękę.
- Mam nadzieje, że nie. Będzie z ciebie dobry kapitan Matt.
- Podjęłaś złą decyzję. Poświęcasz tyle lat ciężkiego treningu i sport, w którym byłaś świetna, dla czegoś, w czym jesteś po prostu beznadziejna. - nigdy nie ukrywał swoich uczuć... przez co często potrafił kogoś zranić, a te słowa nie należały do najłagodniejszych. Tylko czemu się tak złościł? Czy to była jego reakcja na to, że teraz on będzie musiał stać na czele zespołu i że na jego barki została zrzucona odpowiedzialność za możliwe niepowodzenie grupy? A może po prostu nie chciał dopuścić do odejścia koleżanki?.. - jeszcze tu przyjdziesz... i powiesz, że miałem rację. 

Mówił z taką pewnością siebie, że aż trudno było nie uwierzyć w jego słowa. Myśli szarookiej plątały się jeszcze wokół kolegi, który po prostu wrócił do reszty i jak gdyby nigdy nic... zaczął rozgrzewkę.
Teraz nie miał już zamiaru odezwać się do dawnej koleżanki z zespołu. Może tym chciał pokazać, że tą decyzją straci także przyjaciół. Ale jego może trochę niedojrzała postawa sprawiała, że Ereina coraz bardziej utwierdzała się w zdaniu, że zrobiła dobrze. Fakt... taniec od zawsze był jej częścią i poświęciła mu długie lata... lecz... gdyby się tak przez chwilę zastanowić, to już of jakiegoś czasu nie widać było żadnych postępów... jakby jej poziom zatrzymał się. Piłka zaś dawała wizję ciągłej możliwości rozwoju. Chociaż tutaj także nie było widać efektów, za każdym razem przypominała sobie swój pierwszy, prawdziwy mecz, gdy każdy z jej strzałów wirował w siatce.

Skoro wtedy wszystko szło tak dobrze, dlaczego teraz jest tylko gorzej? Czy te strzały były zupełnym przypadkiem? Na to wyglądało... albo ktoś w jakiś sposób sprawił, że poszybowały one do bramki.
- Nie czas na to. - powiedziała, zatrzymując się przed wejściem. - Jeśli chce coś osiągnąć, musze ćwiczyć. - odwróciła się jeszcze na chwilę, by zerknąć na duży napis na budynku, informujący o nazwie szkoły tańca. - ten rozdział został zakończony... teraz pora napisać nowy.

***

Inazuma Eleven I - Tango Lodu /korekta Where stories live. Discover now