30

951 100 18
                                    

- Powinnaś się cieszyć... przyczyniłaś się do zwycięstwa. - nie ruszały ją jakoś słowa Juda. Wygrali z przeciwnikiem... jak zwykle do zera. Racja... powinna się cieszyć. W końcu parę goli było jakimś cudem jej dziełem.
- A ty jak zwykle tylko o piłce... zainteresuj się czasem innymi rzeczami. - przez ten sport zapomniał o wszystkim... wczoraj nawet nie zauważył wypadku kuzynki, co okazywał nawet teraz, a jego siostra Celia? Z tego, co Errie wiedziała, nie spotkał się z nią ani razu od ich rozłąki. - dostrzegłeś, co się wczoraj stało? Bo mam wrażenie, że nie. - Kapitan zmarszczył czoło i poprawił gogle, które zsunęły się kawałek w dół.
- Przecież wiesz... że nie mogę od tak wyjść w trakcie meczu. Musielibyśmy go oddać walkowerem.
- Nie do końca łapie twój system wartości. - gdyby on był na jej miejscu, zryzygnowałaby ze wszystkiego... nawet gdyby miała jakieś ważne mistrzostwa w tańcu. U niej na pierwszym miejscu było życie i zdrowie najbliższych, a u Sharpa? Zwycięstwo... dopiero potem otaczający go ludzie.
- Byłem pewien, że nic ci nie jest. Niepotrzebne ci było raczej moje towarzystwo... słyszałem, że ktoś cię odwiedził.
- To nie twoja sprawa.

- Jude zaraz przyjedzie Errie. - kobieta odłożyła kolejny wytarty talerz na resztę i zerknęła na markotną minę córki.
- Niby po co?
- Sprawdzić, czy wszystko w porządku. - Pewnie jest zła, że to musiało zdarzyć się właśnie jej... tak tłumaczyła to sobie jej matka. - Nie uważasz, że to miłe ze strony Axela, że przyszedł wczoraj zobaczyć, jak się czujesz? - nastolatka od razu wypuściła małą łyżeczkę, którą miała w rękach. Ta wydała cichy brzęk, a wyraz twarzy nastolatki  wydał się bardziej skupiony.
- Nie mów Judowi, że przyszedł.
- Ale czemu?
- Po prostu. - to była rzecz, którą najbardziej ją dziwiła. Jej własny kuzyn nie potrafił zrezygnować z meczu dla członka swojej rodziny... a chłopak, z którym poznała się zupełnie przypadkiem i ich relacje były dopiero teraz całkiem znośne, przyszedł sprawdzić, co stało się jego przeciwnikowi. Blaze był ostatnią osobą, od której mogła tego oczekiwać.

- Chyba jeszcze nie zrozumiałaś, że przegrane w naszej drużynie nie wchodzą w grę. - No tak... trzydzieści dziewięć lat bez żadnej porażki... trzydzieści dziewięć lat sławy i poszanowania.
- Widać, że nie przemówie ci do rozsądku. Już chyba przywykłam, że mną się kompletnie nie interesujesz, ale mógłbyś chociaż udawać, że zależy na twojej siostrze.
Co kryło się za tą twarzą pełną obojętności i powagi? Taki zimny i nieczuły... zupełnie tak jakby był kompletnie innym człowiekiem - zamkniętym na krzywdy ludzkie. - Milczysz? - przyciągnęła rękami kolana pod brodę i cicho westchnęła. - Evan chciał z tobą rozmawiać. - skłamała, ale jakoś poraz kolejny nie czuła potrzeby, by dalej ciągnąć tą rozmowę, a jej młodszy brat z pewnością ucieszy się, mając kuzyna choć na chwilę na wyłączność.

~

Tylko na siebie uważaj i nie ćwicz!

Po długich namowach kobieta zgodziła się, by Ereina zrobiła sobie spacer po mieście. Nie miała pewności, czy córka nie wpadnie na jakiś głupi pomysł. W końcu jej noga była dość mocno przeciążona.

Wstępna diagnoza doktora Blaze'a?
Ten wypadek będzie dawał o sobie znać przez całe życie. Najprawdopodobniej Errie będzie musiała zrezygnować z jednej rzeczy - tańca albo piłki. Mogłoby się wydawać, że decyzja jest prosta... powinna wybrać rezygnację z miejsca w Akademii i udziału w Strefie Footballu.
- Chyba to będzie najlepsza decyzja. - to było jak ucieczka... z pewnością to jeszcze przemyśli, ale na razie to ostateczna decyzja. Przystanęła na chwile, słysząc radosne śmiechy co jakiś czas zagłuszane przez zdenerwowanych kierowców, którzy po pracy kierowali się w domu przez zatłoczone ulice. Co przykuło jej uwagę?

Mała dziewczynka ze swoim starszym bratem. Tego widoku nie dało się nawet opisać. On schylony do niej i z taką czułością i troską głaskający po głowie młodszą siostrzyczke. Zupełnie jakby widziała Juda i Celie te parę lat temu...
- Braciszku zobacz! - Ereina od razu poczuła drobne rączki obejmujące ją w pasie. Nie wiedząc, co zrobić, położyła tylko dłoń na jej głowie.

To było całkiem miłe uczucie, poczuć chociażby przez chwile, że komuś na tobie zależy... widziała też uśmiech napastnika - taki tajemniczy i zawsze wyglądający tak samo, ale za każdym razem emanujący takim... ciepłem...
Nie spodziewał się, że Julia zabierze ze sobą nastolatkę do ich domu... po co? Julcia polubiła Ereine, mimo iż znalazła ją nie długo. To jej chciała pokazać prezent, który przygotowała dla brata - kartkę... na niej ona i ich ojciec trzymający się za ręce.
- Jest piękna. - tyle miłości i wzajemnego zrozumienia... gdyby jej rodzina była taka. Myślała o tym dość często... odstawiła więc tą myśl na bok, by potem zająć się inną.

Usiadła w końcu w salonie wraz z kolegą w ciszy, popijając nie za mocno zaparzoną herbatę. Axel wiedział już od ojca, że szarooka musi zrezygnować z jednej rzeczy, by mieć pewność, że kontuzja nie doprowadzi do czegoś gorszego. Miał dziwną nadzieje, że jednak zostanie przy piłce... zmarnowałyby się wtedy nie tylko długie godziny treningów i owoce, które zakwitły w piłkarskim sercu blondwłosej, ale także przyjaźń, która była podtrzymana przez wspólne zainteresowanie...

Może podczas rozmowy... jakoś wpłynie na jej decyzję...

*

Inazuma Eleven I - Tango Lodu /korekta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz