17*

1.2K 127 21
                                    

— Gdzieś ty się włóczył, Axel? - zaczął widocznie niezadowolony Middleton. — Wiem, że często się spóźniasz i wiesz, co o tym myślę. Mam nadzieję, że i tym razem masz dobre wytłumaczenie - skrzyżował ręce na klatce, marszcząc czoło i przyglądając się kapitanowi. Drgnął po chwili, jakby właśnie doznał oświecenia i znów przemówił, tym razem z większym zdenerwowaniem. — Tylko mi nie mów, że byłeś z tą tancereczką?
Powoli łapał oddech, z każdą chwilą czując coraz większy stres. Liczył na to, że lider i zarazem jego najlepszy przyjaciel nie poświęcał czasu na takie głupoty, zwłaszcza że do rozpoczęcia ligi piłki nożnej nie zostało wiele czasu. Przecież nie zapisali się tylko dla zabawy. Obrali sobie jasny cel i mowy nie było, by coś przeszkodziło im w jego realizacji.
— Ereina dostała się do Akademii - odpowiedział trochę wymijająco na pytanie kolegi, wyciągając z torby swój czerwony strój. Ściągnął białą koszulkę, którą miał na sobie i po zwinięciu jej, odłożył na ławkę. Dopiero gdy usłyszał dźwięk uderzenia, spojrzał na Erena, spuszczając zaraz potem wzrok na ziemię, gdzie leżał telefon, od którego odczepiła się obudowa.
— Nie no - pociągnął się za włosy. — Blaze. Powiedz, że żartujesz stary - dłonie obrońcy spoczęły na odkrytych ramionach przyjaciela, lekko nim potrząsając. Chciał usłyszeć, że żartuje, ale zamiast tego do jego głowy przyszła kolejna myśl, która jeszcze bardziej go przytłoczyła. — Pomogłeś jej z tym. Mam rację? No powiedz coś!

— Tak - odparł, spokojnie ściągając dłonie zawodnika ze swoich ramion, a potem zakładając swoją koszulkę. Widział kątem oka, że Middleton łapie się za głowę i zaczyna chodzić w koło.
— Coś ty najlepszego zrobił? - wycedził przez zęby, znów skupiając się na kapitanie.
— Nie jest taka zła, jak sądziłem. Jest tylko strasznie wygadana.
— Przyjaźnicie się, tak? - spytał szybko, czując, że drżą mu ręce. Przecież jak ktoś się o tym dowie, to będą kłopoty, a trener nawet wyrzuci go z zespołu.

Axel założył szarą opaskę na ramię, poprawiając ją i skupiając spojrzenie na Erenie.
— Tego nie powiedziałem. Wspomniałem tylko to, co myślę. Nic więcej.
— Więc powiedz mi mistrzu, masz jakiś plan, by wszystko poszło dobrze? Królewscy są o krok przed nami. Też powinniśmy poznać ich zamiary i co najważniejsze... taktykę - odrzucił na stos ubrań swoją bluzę, robiąc parę podskoków, by się opanować.
— Na pewno nie posuniemy się to szpiegostwa.
— No jasne. Nie upadliśmy jeszcze tak nisko - mruknął. — Ale masz coś konkretnego na myśli?
— Moglibyśmy zaproponować im mecz towarzyski. To będzie najlepszy i najuczciwszy sposób, by czegoś się dowiedzieć.
Brunet skinął głową, zgadzając się z kapitanem. To był bardzo dobry pomysł. Tak samo jako Blaze cenił sobie uczciwą grę i gardził każdym, kto nie chciał przestrzegać zasad. Chyba właśnie dlatego pałał taką nienawiścią do Ereiny. No cóż... gdy tylko o niej słyszał, miał ochotę zmierzyć się z nią na boisku i dać jej solidną nauczkę, ale wolał jeszcze przez jakiś czas się powstrzymywać. Chyba że nastolatka zacznie jeszcze bardziej mieszać.
— Idziemy? - wskazał na zegarek, którego wskazówka znalazła się przy numerze dwunastym. Oboje ruszyli w stronę murawy, dostrzegając już z oddali trenujących zawodników.
Od razu do nich przybiegli, zaczynając swoje ćwiczenia. Jak zawsze zgrani, myślący tylko o miłości do footballu. Wiele czasu minęło, zanim zaczęli działać jak jeden organizm, ale w końcu osiągnęli swój cel i przyszła najwyższa pora na obranie kolejnego.
Wpierw Axel musiał porozmawiać z panem Nicholsem o swoim pomyśle. Mimo wszystko uważał, że ten dzień będzie naprawdę przyjemny. Czego nie można było powiedzieć o dniu Ereiny...
Od samego rana wydawała się nieobecna i pochłonięta swoimi myślami. Jude chciał, by Errie była tak zajęta myśleniem o piłce, jednak znał doskonale powód jej nieprzyjemnego nastawienia.

Nigdy nie lubił Matta. Wydawał mu się zadufany w sobie i widzący jedynie czubek własnego nosa. Czasami miał wrażenie, że tancerz w jakiś sposób rywalizował z nim o uwagę liderki zespołu, ignorując to, jak ona może się czuć. Wiedział niewiele o jej wczorajszych ćwiczeniach, ale nastolatek ze szkoły tańca z pewnością musiał znów odprawić jej kazanie o tym, jak bardzo nie podoba mu się jej zachowanie.
— Trener powiedział, że masz być gotowa na następny mecz - rzucił, by przerwać nieprzyjemną ciszę. Jego głos obił się o uszy blondynki, a ona podniosła głowę do góry z pytającym spojrzeniem.
— Jaki mecz? - starała się odnaleźć w głowię daty najbliższych rozgrywek, ale przecież pierwszy mecz, jaki mieli rozegrać, miał się odbyć dopiero za miesiąc.
— Jakaś drużyna Kirkwooda zaprosiła nas na mecz towarzyski. Chyba nie wiedzą, z kim mają do czynienia - Errie momentalnie wyprostowała się, słysząc nazwę zespołu, o którym mówił Sharp.
— Przecież to drużyna Axela - powiedziała bardzo cicho, ledwo otwierając usta. Kuzyn przechylił głowę w bok, unosząc do góry brwi.
— Słyszałaś o nich?
— Co? Nie... Nie - pomachała dłońmi, kiwając przy tym przecząco głową.

Przez całą drogę do domu myślała tylko o tym, bo jaki mógł być powód, dla którego zdecydowali się na to starcie? Czy mieli w tym jakiś ukryty cel, czy może to tylko zwykła i niegroźna rozgrywka?

***

Inazuma Eleven I - Tango Lodu /korekta حيث تعيش القصص. اكتشف الآن