45

805 94 16
                                    

- Rozumiesz? - rzekł dość dosadnie z wymalowaną powagą na twarzy, łagodniejącą z każdą chwilą. Dziewczyna zdołała tylko pokiwać głową na znak, że jego słowa są dla niej zrozumiałe. - Co do nowej pozycji, o której już dawno ci mówiłem... Teraz będziesz libero. - zasiadł przy biurku. Znów wyciągnął jakieś dziwne papiery z informacjami na temat zawodników, o których nigdy nawet nie słyszała. Tym zachowaniem... Chciał pokazać, że nie odpowie już na więcej pytań. Zostawił ją samą, przemieszczającą się w zamyśleniu po korytarzach Akademii, a samo ujrzenie zielonej murawy i powiew lekkiego wiatru sprawiły, że uderzenie gorąca przyszło tak nagle, przyprowadzając ze sobą silne ukłucia.

Żyjesz w jednym, wielkim kłamstwie...

- Ereina? - na Samforda zawsze można było liczyć w każdej sytuacji. Wspaniały człowiek o dobrym sercu...
- Nic mi nie jest... Po prostu mi zimno. - uśmiechnęła się od razu, by pokazać mu, że wszystko jest dobrze... To tylko głupota, o której trzeba zapomnieć, a on nie powinien zaprzątać sobie tym głowy.

Mimo wszystko... Ściągnął swoją ulubioną, białą bluzę, kładąc ją na ramionach przyjaciółki. Tego na prawdę się nie spodziewała... Trzeba przyznać, że ten człowiek zaskakiwał ja na każdym kroku... Ciepły... Opiekuńczy... Aż z trudem wierzyła, że taki przyjaciel trafił się właśnie jej.
- Załóż... Będzie ci lepiej. - złapała jedną ręką za kaptur, a drugą włożyła ostrożnie do rękawa, to samo robiąc potem z drugiej strony. Była tak ciepła i przytulna, jak mogło się wydawać.
- Dziękuję. - przytuliła go. W taki sposób mogła mu podziękować...

Poczuła obejmujące ją ramiona czerwonookiego i jak końcówki jego włosów łaskotały jej uszy... Temu wszystkiemu towarzyszyło jeszcze ciepło, które tym razem przyjemnie ogrzewało jej wnętrze i miarowe bicie serca Dave'a, które co jakiś czas przyspieszało, by potem znów zwolnić. Dobrali się idealnie... Nie pod względem wzrostu, czy innych prostych rzeczy... Oboje przeszli bardzo dużo i to wszystko było ze sobą w jakiś sposób połączone, czyli po prostu... rozumieli się bez słów.
- Słuchaj. - zaczął, gdy znów usiedli na ławce rezerwowych. - mam ci coś ważnego do powiedzenia. - w jego oku widać było jasny błysk, a dłonie wskazywały, że sporo czekał, by w końcu to powiedzieć. - po moim wypadku... Zaczęto badać powód, dla którego Królewski Pingwin wyrządza tyle szkód w organizmie człowieka.

To, co mówił, było niewiarygodne... Ktoś podjął się tego trudnego zadania... Dla wielu pewnie byłaby to mała, nic nie znaczącą rzecz... jednak dla osób takich jak David... czy Ereina... była to jedna z ważniejszych informacji.
- No dobra... I co z tym?
- Jak zwykle niecierpliwa. - zaśmiał się. - Przychodziłem często do szpitala, by popytać o postępy... I ostatnio dostałem wiadomość, że w tym tygodniu będzie już wszystko jasne. Więc... Jeśli będziesz chciała, to będziemy mogli pójść i wszystkiego razem się dowiedzieć.

Czy to mogła być prawda? W końcu... w końcu dowiedzą się wszystkiego.
Wpierw jej oczy stały się duże, a źrenice rozszerzyły się z zafascynowania. To była chyba najlepsza wiadomość dzisiejszego dnia. Podniosła się trochę do góry i mocno usciskała niczego nie spodziewającego się Dave'a.
- Chyba częściej muszę mówić ci o takich rzeczach... - uśmiechnął się, czując, że koleżanka cofa się do tyłu i patrzy na niego, oczekując wyjaśnienia. - żebym częściej nie mógł, zliczyć, ile razy mnie przytuliłaś.
Blondwłosa już sama pogubiła się w liczeniu. Bardzo lubiła uczucie, że ma obok siebie kogoś zaufanego, a takie coś najlepiej dało się odczuć przy serdecznym uścisku. Robiła to aż za często, ale starała się wykorzystywać każdą, nawet najmniejszą, chwilę. Nie miała czego żałować... zwłaszcza, że jej przyjacielowi to pasowało.
- Po prostu lubię wiedzieć, że jesteś obok mnie i mnie wspierasz. - uśmiechnęła się promiennie, po czym dodała. - załatwimy to w poniedziałek. - pomyślała przez chwilę. - wytłumacz mi... Co to za pozycja... libero? Z tego, co wiem, to jest taka osoba siatkówce... ale że w piłce nożnej? Może trener się pomylił? - spoglądała na niego, oczekując aż odpowie. On chwilę patrzył na nią, by parę sekund później zacząć się głośno śmiać.
- Widać, że jeszcze mało wiesz o piłce. - poklepał ją po ramieniu. - to taka pozycja na obronie. Osoba nazywana libero jest zawodnikiem, który po obronie może ruszyć do ataku... A czemu o to pytasz? - domyślił się już po wyrazie jej twarzy, że to trener tak postanowił.

To był odważny krok z jego strony...
Libero byli wyjątkowymi zawodnikami. W końcu nie każdy gracz mógł tak po prostu zrezygnować z obrony czy ataku na rzecz wykonywania zupełnie innego zadania. Samford miał nadzieję, że ta zmiana będzie oznaczać nowy, lepszy start dla nastolatki. Liczył, że odnajdzie siłę i nadejdzie dzień, gdy pokaże swoje ukryte umiejętności.

Ostatnio często tracił nadzieję, widząc niezadowolenie i powtarzający się brak chęci do pracy u przyjaciółki, która nie cieszyła się ze swoich piłkarskich umiejętności. On niestety też widział, że stoją one w miejscu... Już dawno pewnie uznałby to za marnowanie czasu... ale widział przecież, że ma siłę... wtedy... gdy trzy razy użyła Królewskiego Pingwina. To na prawdę była niesamowita siła, która nagle się ulotniła.

Dlatego starał się zawsze ją wspierać i dawać trafne porady. Od tego są przecież przyjaciele, prawda? Ona go wspierała... więc on musiał także być dla niej oparciem.

Pomagał jej we wszystkim na treningu...
Widział uśmiech na jej twarzy i chęć do dalszej walki, ale czasem miał wrażenie, że nie wszystko było tak dobrze, jak mówiła zawodniczka. Tłumaczył sobie to brakiem rozeznania z nową sytuacją i grą na starej pozycji. Chociaż problem leżał zupełnie gdzieś indziej, trudno było to zauważyć... zwłaszcza... gdy trzeba było bazować tylko i wyłącznie na własnych obserwacjach, a nie słowach osoby, która zmagała się z tym problemem...

Można powiedzieć, że trening przebiegł dość pomyślnie... Czas minął szybko, a Errie mogła w końcu wrócić do domu. Jude na szczęście nie zatrzymywał jej, by dopytać o jakieś mało znaczące sprawy... dzięki czemu szybciej wróciła do rodziny. Nie spodziewała się, że tak szybko straci dobry humor... I to nie przez rodzeństwo, które jak zwykle kłóciło się o zabawki, ale przez to, co usłyszała.
- Jak to zapomniałaś powiedzieć?!

***

Inazuma Eleven I - Tango Lodu /korekta Where stories live. Discover now