E7

1.3K 106 4
                                    


Wreszcie miałam chwilę spokoju i czas jedynie dla siebie. 

Takie ich wypady nie zdarzały się zbyt często, oczywiście czasami JiYong brał Kim do siebie na kilka dni, żebym mogła trochę odpocząć, ale ze względu na jego karierę, zdarzało się to jedynie czasami. 

Włączyłam głośno muzykę i zaczęłam sprzątać mieszkanie. Ostatnio nie miałam czasu tego zrobić. Wytarłam kurze, pozmywałam stertę naczyń, która została po śniadaniu, odkurzyłam, umyłam podłogi i pozbierałam z każdego zakamarka walające się zabawki Kim. Po naprawdę ciężkiej pracy, usiadłam na kanapie i włączając telewizor, zaczęłam oglądać programy rozrywkowe. Spędziłam tak resztę dnia. 

Kiedy zrobiło się już naprawdę późno, wyłączyłam elektryczne pudło i poszłam spać.

Rano obudził mnie telefon od JiYonga. Poinformował mnie, że mają się dobrze i że świetnie spędzają razem czas. Kiedy rozmawiałam z Kim, wydawała się być naprawdę zachwycona tym, że przebywa w towarzystwie swojego taty. Oczywiście wcale mnie to nie dziwiło, uwielbiała spędzać z nim czas. Nie widziała poza nim świata, kiedy był blisko. Czasami nawet łapałam się na tym, że jestem zazdrosna o relacje jakie są między nimi, ale szybko uświadamiałam sobie, że przecież jest to spowodowane tym, że JiYonga nie ma z nami na co dzień. Nie mogłam mieć więc o to pretensji, że kiedy się pojawiał wolała skupić uwagę wyłącznie na nim.

Kiedy skończyłam wysłuchiwać opowiadania córki o tym co robią i gdzie są, porozmawiałam jeszcze chwilę z JiYongiem. Oczywiście nie omieszkałam, przypomnieć mu żeby za bardzo jej nie rozpieszczał no i żeby na nią uważał. JiYong zapewnił, że wszystko jest w jak najlepszym porządku i że przecież wiele razy zostawał z nią sam i dał radę. Nie miałam więc o co się martwić.

W zasadzie ten dzień, jak i poprzedni, nie wliczając sprzątania oczywiście, spędziłam na robieniu niczego. 

Wieczorem JiYong przywiózł Kim do domu.

- Mamusia, byłam z tatusiem w ZOO – krzyczała od progu rozradowana dziewczynka. 

Wzięłam ją na ręce i przytuliłam mocno, witając się. JiYong wszedł do środka, niosąc ze sobą torbę córki oraz kolejnego wielkiego pluszaka. Tym razem była to żyrafa. JiYong zawsze kupował jej miśki, które ona zresztą uwielbiała. Czasami zastanawiałam się, gdzie położyć kolejną jej zdobycz, niedługo jak tak dalej pójdzie, będę musiała oddać jej kolejny pokój, żeby mogła wsadzić do niego wszystkie swoje zabawki.

- Jesteście głodni? – spytałam obojga.

- Jedliśmy niedawno – oznajmił JiYong. 

Kiwnęłam tylko głową, zapraszając go do środka. Chłopak posłusznie poszedł za nami do salonu. Usiedliśmy we trójkę na kanapie i rozmawialiśmy o weekendzie, który już zbliżał się ku końcowi. Dziewczynka opowiadała mi jakie zwierzątka widziała w ZOO i gdzie jeszcze byli. Starałam się skupić na tym o czym mówiła, ale JiYong mi to uniemożliwiał. Widziałam jak cały czas się mi przygląda i nie wiedziałam jaki jest tego powód. W pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać czy nie mam czegoś na twarzy, albo czy może nie rozmazał mi się makijaż, no ale o tym to akurat by mi przecież powiedział. 

Kiedy Kim skończyła już swoją opowieść, nakazałam jej umyć zęby i iść spać. Oczywiście dziewczynka jak zwykle stawiała opór. Wzięłam ją na ręce, poinformowałam JiYonga, żeby się sobą zajął i poszłam ułożyć Kim do snu. Przeczytałam jej bajkę, w zasadzie to sam początek, bo dziewczynka jak tylko przyłożyła głowę do poduszki, zasnęła. Musiała być bardzo zmęczona, bo zazwyczaj muszę czytać nawet po trzy bajki żeby w końcu poszła spać. Zgasiłam światło w pokoju, zostawiając jedynie zapaloną nocną lampkę i wróciłam do salonu w którym czekał JiYong.

- Zmęczony? – spytałam chłopaka, który siedział z głową położoną na oparciu kanapy.

- Trochę tak – powiedział, spoglądając na mnie.

- Może chcesz herbaty? – spytałam. 

Szczerze powiedziawszy miałam nadzieję go tym zatrzymać. Nie chciałam żeby jeszcze wychodził.

- Może być – odpowiedział, wzdychając ciężko. 

Wiedziałam, że coś jest z nim nie tak. Nie wiedziałam jedynie co. Po jego minie i zachowaniu mogłam dostrzec że jest coś co zaprząta jego głowę.

- JiYong, coś się stało? – spytałam, stawiając czajnik na gazie. 

Chłopak podniósł głowę i spojrzał na mnie, nie odpowiadając na moje pytanie. Wrzuciłam torebki z herbatą do kubków i poszłam do chłopaka. Usiadłam obok niego i uważnie się mu przyjrzałam. 

Tak, zdecydowanie coś siedziało w Jego głowie.

- Mi możesz powiedzieć – powiedziałam, zachęcając go do otwarcia się przede mną.

- Nic się nie stało – powiedział, uśmiechając się lekko – Nie martw się o mnie – dodał, po czym delikatnie pogładził mój policzek. 

Znów na jego dotyk przeszedł mnie dreszcz, co oczywiście nie umknęło uwadze chłopaka. JiYong złapał delikatnie mój kark przysuwając mnie do siebie, spojrzał mi prosto w oczy, upewniając się przy tym czy chcę tego samego co on. 

Chciałam, oczywiście że chciałam. 

Nie czekając długo, przylgnęłam zachłannie do jego ust. Chłopak odwzajemnił mój pocałunek. Całowaliśmy się namiętnie, nie mając dość. JiYong pociągnął mnie w swoją stronę, przenosząc moje ciało na swoje kolana. Oddawałam się jego pocałunkom, pozwalając mu na więcej. Nie chciałam, żeby to się kończyło, chciałam trwać w tym stanie już do końca życia. JiYong złapał za dół mojej koszulki i szybkim ruchem ściągnął ją ze mnie, zostawiając w samym staniku. Jego dłonie wędrowały po moim nagim tułowiu. Obsypywał mokrymi pocałunkami mój dekolt i szyję, od czasu do czasu ponownie wpijając się w moje usta. Tak bardzo go pragnęłam. Tak bardzo chciałam, żeby ta chwila zapomnienia trwała wiecznie...

Nie było mi to jednak dane...

- Mamusiu, dlaczego ten czajnik tak piszczy? – spytała Kim, wchodząc do salonu. 

Oderwałam się od JiYonga zabierając przy tym swoją koszulkę z kanapy i zakrywając nią swoje nagie już piersi.

- Cholera – powiedziałam i zerwałam się pędem, żeby wyłączyć ten pieprzony czajnik. 

JiYong wstał z kanapy i biorąc dziewczynkę na ręce zaniósł ja do pokoju. Założyłam koszulkę i rozpalona wróciłam do salonu

Boże, co my właściwie robimy? Dlaczego nie mogłam zgasić tego czajnika wcześniej? Zadawałam sobie pytania, które i tak nie miały teraz żadnego znaczenia.

- Będę leciał – powiedział JiYong, wyrywając mnie z chwilowego zamyślenia. 

Spojrzałam na niego, stał oparty o futrynę, gapiąc się na mnie. Po jego twarzy widziałam, że żałuje tego, co przed chwilą zrobiliśmy. Wypuściłam głośno powietrze z ust, podnosząc się z kanapy i podeszłam szybkim krokiem do chłopaka.

- Przepraszam Cię. Nie wiem co mnie opętało – powiedziałam, chłopak nie odezwał się, posłał mi jedynie lekki uśmiech. 

To dało mi pewność, że żałował. 

Inaczej przecież powiedziałby, że nic się nie stało i może nawet zostałby na noc. No ale do cholery czego ja się mogłam spodziewać. Przecież on ma teraz dziewczynę i to że teraz jest między nimi coś nie tak, nie oznacza że zaraz przyleci w moje ramiona. 

Co prawda, przed chwilą dokładnie tak się stało, ale to było jedynie zapomnienie się.

Chłopak nie czekając długo, wziął swoje rzeczy i czym prędzej opuścił moje mieszkanie. Zamknęłam za nim drzwi, sprawdziłam czy Kim śpi i sama udałam się do swojej sypialni. 

Przyłożyłam ciężką od myśli głowę do poduszki i zamykając oczy odleciałam w krainę snów. 

G-Dragon... Saranghae!Where stories live. Discover now