Rozdział 63

1.3K 103 8
                                    



Przez chwilę miałam wrażenie, że w jego oczach pojawił się strach. Strach przed tym, że jak wyjadę to straci mnie na zawsze. 

Niestety, tylko przez chwilę...

- Rób jak uważasz – powiedział, spuszczając głowę. 

Koniec. 

To były słowa kończące wszystko. 

Nie było już dla nas żadnej nadziei. Jeśli ktokolwiek mówi ci 'rób jak uważasz' to znaczy, że jest mu już wszystko obojętne. To znaczy, że ma gdzieś to co zrobisz. Widocznie między nami się już wszystko wypaliło. 

To znaczy nie... Z mojej strony było nadal tak samo jak kiedyś, kochałam go bardzo... Byłam jedynie pogubiona, nie wiedziałam co mam robić, dlatego szukałam odpowiedzi w ucieczce... ale najwyraźniej JiYong nie czuł w ten sam sposób co ja. Dla niego to nie miało już znaczenia.

- Dobrze – powiedziałam łapiąc duży oddech – Jutro się pakuje i mnie nie ma – dodałam.

Chłopak tylko pokiwał głową. Wstał z łóżka i wyszedł z pokoju. 

Wzięłam laptopa do ręki i wyszukałam stronę z biletami lotniczymi. Znalazłam najlepsze połączenie i najtańszą ofertę i kupiłam go. 

To koniec. Wszystko zostało już przesądzone. 

Nie czułam się z tym źle, ani też nie ulżyło mi. Nie czułam nic. Jedyne czego będzie mi szkoda to tego, że będę musiała zostawić chłopaków, Pabla, Dami i butik. Nie było mi szkoda JiYonga bo on mnie widocznie już tutaj nie chciał. 

Położyłam się na łóżku, przykładając głowę do poduszki i zasnęłam.

Rano kiedy tylko otworzyłam oczy, złapałam za telefon i zadzwoniłam do Dami. Wytłumaczyłam jej całą sytuację i powiedziałam że nie mogę dłużej pracować w jej butiku. Dziewczyna starała się mnie przekonać do tego żebym nie wyjeżdżała, zapewniała że wszystko się ułoży, że będzie dobrze. Ja jednak byłam nieugięta. Moja decyzja nie podlegała zmianie. Postanowiłam i zdania nie zmienię. 

Podziękowałam jej za wszystko co dla mnie zrobiła, obiecałam że będę do niej dzwonić i będziemy nadal utrzymywać kontakt, po czym się rozłączyłam. Następnie wzięłam prysznic, ubrałam się i wyszłam z domu. Poszłam do restauracji Pabla. 

Przywitałam się z chłopakiem i poinformowałam go o swoim wyjeździe. Ten też przekonywał mnie do zostania, ale tak jak i Dami, wytłumaczyłam mu że klamka już zapadła. Był smutny, widziałam to. Rozumiem go zupełnie. On, tak jak zresztą ja, nie miał tu nikogo. No był jeszcze ten jego kolega z którym otworzył restaurację, ale chyba nie dogadywali się za bardzo. W zasadzie można powiedzieć że zostawiałam go tu samego.

- Dzwoń do mnie, proszę. – powiedział przytulając mnie do siebie.

Łzy wypływały mi same z oczu. Nie chciałam się z nim żegnać ale nie miałam wyjścia. Musiałam wyjechać 

– I jak tylko będziesz miała ochotę i okazję, to przyjeżdżaj tu. Mam wolny pokój więc bez problemu możesz tu wpaść na kilka tygodni – mówił. 

Pokiwałam głową i podziękowałam za to, że zawsze mogłam na niego liczyć i że był przy mnie kiedy go potrzebowałam. Pożegnałam się i wyszłam. 

Szłam do domu i płakałam jak mała dziewczynka. Nie chciałam stąd wyjeżdżać, ale tez nie mogłam tu zostać. Nie mogłabym mieszkać nadal z chłopakami wiedząc że JiYong mnie już nie chce. Nie przeżyłabym, gdybym tam została i któregoś dnia przyprowadził by do domu tą dziewczynę ze zdjęć... Umarłabym. 

G-Dragon... Saranghae!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz