Rozdział 57

1.2K 103 21
                                    


Wróciłam wkurzona do salonu i podeszłam do okna sprawdzając, czy jeszcze tam są. Byli, robili zdjęcia domu, zaglądali do okien, obserwowali każdy mój ruch. 

Odsunęłam się od okna i ponownie zajęłam miejsce na kanapie. Dom nie był jakoś specjalnie ogrodzony, więc w zasadzie mogli spokojnie podejść pod same okna, łamiąc przy tym prawo. W końcu wchodzili na teren prywatnej posiadłości. Zasunęłam wszędzie rolety, uniemożliwiając paparazzim jakikolwiek wgląd do środka domu. Sprawdziłam jeszcze raz, czy może już sobie poszli, ale nie, dalej tam stali. 

Wkurzona poszłam do swojego pokoju. Weszłam pod prysznic, miałam nadzieję że ciepła woda zmyje ze mnie wszystkie problemy, że oczyści mnie z tych wszystkich moich myśli i lęków. 

Tak się nie stało...

Wyszłam spod tafli wody zakręcając kurek, owinęłam się ręcznikiem i usiadłam na brzegu wanny

I co? Tak to już będzie wyglądać? Teraz cały czas będą śledzić każdy mój ruch? - Myślałam.

 Założyłam majtki i biustonosz i przeszłam z łazienki do pokoju, usiadłam na łóżku chwytając za laptopa. Otworzyłam pierwszą, lepszą stronę plotkarską i moim oczom od razu ukazało się zdjęcie całującego mnie w policzek chłopaka. No tak, mogłam się tego spodziewać. Nie czekali za długo. Nie dość, że dwa dni wcześniej pokazało się moje zdjęcie, przytulającej się z JiYongiem, to teraz to. Nie będę mieć życia... 

Zdjęcie ukazało się również na angielskojęzycznych portalach, mogłam spokojnie przeczytać to o czym pisali. - 'G-Dragon w trasie, a Jego dziewczyna zabawia się z przystojnym mężczyzną' - tak brzmiał tytuł, jednego z artykułów. 

Nie czytałam więcej co tam nabazgrali. Wyłączyłam laptopa odsuwając go od siebie daleko. Po chwili zadzwonił telefon. 

JiYong... 

Tym razem musiałam odebrać, nie miałam innego wyjścia. Gdy tylko podniosłam telefon, chłopak zaczął się na mnie wydzierać

- I co kurwa?! Znalazłaś sobie pocieszenie w tych Twoich trudnych chwilach?! Dobrze się bawisz?! – wrzeszczał na mnie. 

Miał do tego prawo. Dałam mu ku temu powód.

 –Ja tu siedzę, odchodzę od zmysłów myśląc, że może coś ci się stało, że sobie coś zrobiłaś bo nie odbierasz ode mnie telefonów... a Ty... Ty zwyczajnie zaprosiłaś sobie jakiegoś gościa i to w dodatku do mojego domu... Co Ty kurwa wyprawiasz dziewczyno?! – mówił wściekły

- JiYong, uspokój się – powiedziałam, ale jeszcze bardziej go tym rozwścieczyłam

- Zamknij się! –wykrzyczał do mojego ucha, rozłączyłam się. 

Nie chciałam tego słuchać. Wiedziałam, że ma prawo być wkurzony, ale nie chciałam żeby mówił do mnie w ten sposób. Wiem, że przy poprzedniej naszej rozmowie, ja też go nie oszczędzałam, powiedziałam mu wtedy same najgorsze rzeczy, ale miałam już tego serdecznie dość. Całej tej popieprzonej sytuacji, tych wszystkich krzyków na siebie nawzajem i tego wszystkiego co się działo wkoło.

Przez moją głowę przewijały się różne, złe myśli. Chciałam żeby to wszystko się skończyło. Nawet przyszedł mi do głowy pomysł z podcięciem sobie żył.

Nie będzie przecież bolało, no może przez chwilę, ale za to nikt nawet mnie nie znajdzie. Chłopcy są daleko, Dami tu nie przychodzi, a zanim ktokolwiek się zorientuje że coś jest nie tak, dawno będę już martwa... Może to nie jest głupie wyjście z sytuacji? Może to jest właśnie jedyne wyjście, żeby przestać już o tym wszystkim myśleć? 

Nie! O czym Ty w ogóle myślisz idiotko?! 

Otrząsnęłam się i odepchnęłam tę głupią myśl daleko od siebie. Jedyną rzeczą, którą mogłam teraz zrobić to płakać. Rzuciłam się na łóżko i wyłam w materac. Pozwalałam, żeby łzy swobodnie płynęły... 

Trwałam w tym stanie dobrą godzinę. Ulżyło trochę, podniosłam się i poszłam do łazienki ochlapać twarz zimną wodą. 

Znów w pokoju zadzwonił telefon. Odebrałam

- Przepraszam że się wydarłem... ale mam już tego dosyć – mówił JiYong, po jego głosie stwierdziłam, że jest tak samo zmęczony tą sytuacją jak ja – Możesz mi powiedzieć kto to był i co robił w naszym domu? – spytał łagodnie. 

Złapałam głęboki oddech w płuca i zaczełam mówić

- To był Pablo. Przyszedł sprawdzić co się dzieje, bo miałam wyłączony telefon. Poprosiłam go żeby został na noc, bo bałam się być sama – wyjaśniłam

- Spał u nas?! – spytał, znów się wkurzając

- Tak, spał. Położyłam go w pokoju dla gości – wyjaśniłam – Nie martw się, ja spałam u siebie – dodałam

- No... super pocieszenie – mówił podniesionym głosem

- JiYong, proszę Cię... ja już nie mam siły... pod naszymi oknami stoją faceci i pstrykają zdjęcia. Ludzie piszą pod naszym zdjęciem nienawistne komentarze, życząc mi śmierci. I jeszcze teraz to z Pablem... ja już dłużej nie dam rady... nie wytrzymam tego – mówiłam płacząc do słuchawki –Jestem tu całkiem sama, mam tego dość – dodałam na co chłopak westchnął ciężko –Już nawet obmyśliłam plan, jak ze sobą skończyć żeby to w końcu przestało boleć – poinformowałam śmiejąc się przez łzy. 

Kompletnie przestałam nad sobą panować. Targały mną różne, dziwne emocje... złość, niechęć, lęk, niepewność...

- Kate – powiedział spokojnie – Przestań. Nie rób nic głupiego, słyszysz? – spytał, na co kiwnęłam głową sama do siebie, bo przecież on teraz nie mógł tego zobaczyć – Załatwię Ci ochronę, żebyś poczuła się lepiej, okej – poinformował 

- Napiszę na twitterze, instagramie i gdzie tylko się da, żeby się od ciebie odczepili. Żeby przestali Cię męczyć. Zrobię wszystko co w mojej mocy, ale błagam nie rób nic głupiego – powiedział z troską

- Nie... nic nie pisz. To może tylko pogorszyć sytuację. – powiedziałam przerażona

- Będzie dobrze, nie martw się – zapewniał.

- A z resztą... i tak zrobisz tak jak chcesz... zawsze tak robisz – powiedziałam beznamiętnie, chłopak tylko ciężko westchnął. 

Mówił coś jeszcze, ale go już nie słuchałam. Powiedziałam mu że muszę kończyć, bo wychodzę do pracy. Rozłączyliśmy się... 

Oczywiście to była kompletna ściema, po prostu nie chciało mi się dłużej z nim gadać. Wszystko wydawało mi się bez sensu. Jedyne czego chciałam to spokoju. 

Napisałam do Dami smsa, że nie przyjdę do pracy i że nie będzie mnie przez kolejne kilka dni. 

W zasadzie to nie musiałam nawet jej tego pisać, dobrze wiedziała że nie będę miała teraz ochoty nigdzie wychodzić...


G-Dragon... Saranghae!Where stories live. Discover now