Rozdział 19

2.5K 194 26
                                    



Rano obudziły mnie odgłosy stukających butelek, które dochodziły z dołu. 

Umyłam tylko zęby i poszłam w piżamie zobaczyć co tam się dzieje. Było wcześnie, gdzieś koło ósmej. Zeszłam po schodach, zauważyłam że w kuchni wystawione były trzy pełne worki na śmieci. Ktoś najwyraźniej sprzątał. Weszłam do pokoju karaoke i zobaczyłam jak Seungri zmywa z podłogi czyjeś wymiociny.

- Co Ty robisz? Sprzątasz? – spytałam chłopaka, na co ten zwrócił twarz w moją stronę, uśmiechając się do mnie.

- Ktoś to musi zrobić – powiedział, po czym wrócił do zmywania.

- Sapałeś coś w ogóle? – spytałam. 

Podejrzewam że nie, bo oczy chłopaka były nadzwyczaj malutkie. Widać było że jest mega zmęczony i że pewnie ma wielkiego kaca.

- Nie, jeszcze nie. JiYong kazał mi posprzątać. Straszny tu syf. – wyjaśnił.

- JiYong kazał Ci sprzątać? A gdzie on w ogóle jest? – spytałam zdziwiona, dlaczego on nie mógł posprzątać tylko zwalił całą robotę na biednego Seungriego?

- Pojechał odwieźć CL i Darę. Zaraz powinien wrócić – powiedział.

- Dobra, zostaw to i idź się położyć. Skoczę tylko się przebrać i zaraz biorę się za sprzątanie. Ok.?

- Nie, nie, nie zawracaj sobie tym głowy. – powiedział ziewając.

 Wyszłam z pomieszczenia i poszłam na górę założyć coś w czym mogłabym posprzątać cały ten chlew. Ubrałam krótkie spodenki i koszulkę na szelkach.

- Dobra idź już – powiedziałam podchodząc do chłopaka i wyrywając mu mopa z ręki.

- Dzięki Kate – powiedział, całując mnie w policzek – Jesteś cudowna. Dobranoc – dodał, po czym zostawił mnie samą. 

W zasadzie większość tego syfu Seungri zdążył już ogarnąć. Mi zostało tylko zmycie rzygów, odkurzenie i sprzątnięcie stołu na którym było prawie wszystko. Za kanapą znalazłam zużytego kondoma. Bleee... W głowie mi się nie mieści, że ktoś mógł uprawiać tu sex. Przy wszystkich. Zero intymności, zero prywatności, zero wstydu. Ja to bym się pod ziemie zapadła, gdyby chociaż ktoś przypadkiem wszedł do pokoju kiedy kochaliśmy się z JiYongiem. I już nie chodzi o sam fakt, że nie powinni widzieć nas razem, ale o fakt że ktoś zobaczył by mnie w takim momencie. Byłoby to dla mnie mega krępujące. Złapałam ten dowód szalonej 'miłości' przez rękawiczkę i z obrzydzeniem wrzuciłam do worka na śmieci. 

Jednym ruchem ręki zrzuciłam do worka wszystko co było na stole. Jeszcze przejechałam po nim mokrą ściereczką no i jakoś to wreszcie zaczęło wyglądać. Włączyłam odkurzać i zaczęłam namiętnie czyścić wykładzinę.

Nagle końcówką odkurzacza najechałam na coś co głośno syknęło. Przestraszyłam się i od razu wyłączyłam urządzenie. W pokoju światło zawsze było przyciemnione, więc nie było widać za wiele. Podeszłam do owego nieznanego mi czegoś, nachylając się. Zauważyłam stopę, odsłoniłam czarną kotarę i za nią zobaczyłam leżącego na ziemi człowieka. Podeszłam bliżej i sprawdziłam czy w ogóle żyje. 

Żył... Mamrotał coś do mnie po koreańsku. Był totalnie nawalony, leżał z twarzą w swoich wymiocinach a obok jego krocza płynęła stróżka jego własnego moczu. Wrak człowieka.

- O nie, tego już za wiele. Na pewno tego po nim nie będę sprzątać – powiedziałam do siebie, po czym zostawiłam chłopaka zasuwając z powrotem kotarę. Wcześniej jednak upewniłam się, że nie udusi się swoimi rzygami. Wróciłam do odkurzania. 

Kiedy już prawie skończyłam, ktoś znienacka złapał mnie od tyłu w talii.

- Co Ty robisz? Seungri miał to posprzątać – powiedział JiYong. 

Odwróciłam się do chłopaka przodem uśmiechając się, na co ten złożył na moich ustach delikatny pocałunek. Śmierdział alkoholem

- Kazałam mu iść spać, bo wyglądał okropnie. A Ty idioto odwiozłeś je pijany? – spytałam wkurzona. Chłopak tylko wzruszył ramionami i znowu mnie pocałował. Odepchnęłam go lekko, wykrzywiając twarz, co chyba mu się nie spodobało.

- Po pierwsze, nie mów tak do mnie, po drugie nie jestem pijany. Już dawno zdążyłem wytrzeźwieć –wyjaśnił siadając na kanapie. 

Zostawiłam odkurzacz w miejscu w którym stałam i wyszłam do kuchni. Poszłam do szafki nad zlewem i wyciągnęłam z niej alkomat. Wróciłam do pokoju i zastałam Jiyonga nadal siedzącego na kanapie. Ręce miał rozłożone po obu stronach oparcia a głowę odchyloną do tyłu. Widać było, że był jeszcze pijany, nie jestem przecież głupia. Takie rzeczy nie są trudne do zauważenia. Trzepnęłam ręką o jego kolano na co chłopak się poruszył i spojrzał na mnie zdziwiony. Usiadłam obok niego i podając mu alkomat kazałam dmuchać.

- Żartujesz sobie? – spytał śmiejąc się kpiąco. 

Pokiwałam głową i prawie zmusiłam go żeby zaczął dmuchać. Chłopak westchnął ciężko i w końcu wziął ode mnie urządzenie. Wsadził do ust i porządnie dmuchnął do póki nie pojawił się sygnał. Spojrzałam na urządzenie , które pokazało wynik :0,5 promila. Rozszerzyłam oczy... no chyba go totalnie powaliło. W Polsce dopuszczalna zawartość alkoholu we krwi wynosiła 0,2 promila.

- No i co? – powiedziałam z oburzeniem patrząc na chłopaka.

 Ten tylko wzruszył ramionami jakby w ogóle go to nie obchodziło

 - JiYong! Mówię do Ciebie – wydarłam się na niego. 

Chłopak westchną i wstał z kanapy.

- Nie jestem pijany, czułem się na tyle dobrze żeby móc je odwieźć – wyjaśnił.

- No super! Świetnie! Tylko, że jakby policja Cię złapała to już nie byłoby tak ciekawie – mówiłam

 - Pomyśl, co byś zrobił gdyby wam się coś stało? To już nie o Ciebie tylko chodzi ale i o ludzi których wiozłeś. O nich pomyśl, co by było gdybyście mieli wypadek i którejś z nich coś by się stało poważnego? Jesteś nieodpowiedzialny. Nie powinieneś w ogóle mieć prawa jazdy –dodałam. Wydawało się, że wreszcie coś do niego dotarło.

- Dobra, przepraszam. Jestem kretynem. Masz rację, nie powinienem był jechać. To się więcej nie powtórzy. Obiecuję – powiedział po czym nachylił się na de mną. 

Zwisał nad moją twarzą, opierając się rękoma po obu stronach moich barków.

- Nie powtórzy się, bo Ci na to nie pozwolę. – powiedziałam na co chłopak posłał mi szeroki uśmiech i pocałował mnie w usta – Następnym razem będę Cię pilnować jak małe dziecko, żebyś nie zrobił czegoś równie głupiego. – dodałam. 

Chłopak znów mnie pocałował, tym razem już trochę dłużej i bardziej intensywnie. 

- Dobra, bierz się za robotę i nie całuj mnie na razie bo śmierdzisz tequilą – na moje słowa chłopak podniósł się na równe nogi i przyłożył palce do głowy salutując.

- Tak jest! – powiedział na co się zaśmiałam. –Mogę iść spać? Jestem okropnie zmęczony – dodał słodko. 

Wstałam z kanapy i podeszłam bliżej chłopaka, obejmując go w talii i całując jego policzek.

- Nie słońce, nie możesz. Tam jest sprawa do załatwienia – powiedziałam słodko wskazując palcem czarną kotarę, chłopak zmarszczył twarz ze zdziwienia. Wzięłam jego rękę i pociągnęłam za sobą. Odsłoniłam kotarę a oczom chłopaka ukazał się widok leżącego w rzygach i moczu kolegi.

- Aish! Kate... -powiedział łapiąc się za głowę

- Masz to ogarnąć... Jego ogarnij, nie wiem zrób z nim coś i posprzątaj, bo ja tego sprzątać na pewno nie będę – powiedziałam i ruszyłam w stronę wyjścia.

- Ej, gdzie idziesz? Nie pomożesz mi? – pytał bezradny.

- Nie.Sam sobie jakoś poradź. To będzie kara za Twoje głupie zachowanie –powiedziałam uśmiechając się triumfalnie.     

G-Dragon... Saranghae!Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ