Rozdział 60

1.3K 99 4
                                    


Wieczorem chłopcy wrócili do domu. Przywitałam się z nimi i razem, całą szóstką, usiedliśmy przy kuchennym stole jedząc kolację. 

Przypomniały mi się czasy, kiedy tak właśnie wspólnie spędzaliśmy czas, tyle że wtedy było wszystko w najlepszym porządku. Nie było żadnych kłótni atmosfera była normalna, każdy się uśmiechał. Teraz było inaczej... 

Wszyscy siedzieli z nosem w talerzach, czasem tylko ktoś coś powiedział, ktoś zażartował, ale mało kto się z tego śmiał. Potrzebowaliśmy trochę czasu na to, żeby wszystko wróciło do normalności. Do normalności sprzed ich wyjazdu, sprzed tych wszystkich afer i kłótni.

 Widziałam że nie tylko między mną, a JiYongiem jest napięta sytuacja, ale ogólnie między całą piątką było coś nie tak. 

Po skończonej kolacji chłopcy rozeszli się do swoich pokoi, a ja zostałam w kuchni z Dae. Chłopak pozbierał talerze ze stołu, a ja zaczęłam je myć.

- Dae, co się dzieje? – spytałam, mając na myśli atmosferę panującą między nimi.

- Nic – odpowiedział niechętnie.

- To dlaczego prawie w ogóle ze sobą nie gadacie?

- Nie, to nie tak... to znaczy, wiesz chyba mamy się już wszyscy trochę dosyć. – próbował tłumaczyć. 

Spojrzałam na chłopaka chcąc usłyszeć jakichś szczegółów, co dokładnie miał na myśli 

– Kate, ta trasa nas wykańcza, a jeszcze nawet się dobrze nie zaczęła. Mieliśmy długą przerwę i teraz są tego skutki. Poza tym z JiYongiem nie jest łatwo się dogadać – powiedział, posyłając delikatny uśmiech

- Dlaczego? – dociekałam. 

Chciałam się dowiedzieć jak najwięcej. Chłopak westchnął ciężko, wziął do ręki ścierkę i zaczął wycierać do sucha talerze, które już umyłam.

- W zasadzie to nie wiem... Cały czas chodzi wkurzony. Nic nie można się odezwać, bo zaraz się na każdego drze. Podejrzewam, że to dlatego że wy ostatnio ciągle się o coś kłócicie – wyjaśnił.

 Miał rację, ostatnimi czasy nie było rozmowy której nie zakończyliśmy kłótnią. Problemy które mieliśmy, musiały odbijać się na wszystkich. 

Pokiwałam głową, pogadaliśmy jeszcze chwilę i kiedy już skończyliśmy, poszliśmy do swoich pokojów. 

JiYong leżał na łóżku przeglądając jakieś notatki. Jeszcze przed rozpoczęciem trasy, przeniósł wszystkie swoje rzeczy do mojego pokoju, chcieliśmy być ze sobą w każdej jednej sekundzie. Jego pokój stał teraz pusty. 

Weszłam bez słowa, zamykając za sobą drzwi i poszłam wziąć prysznic. Kiedy już skończyłam, przebrałam się w piżamę, uczesałam włosy, zmyłam makijaż i poszłam do łóżka. Położyłam się obok JiYonga. Przykryłam się szczelnie kołdrą i odwróciłam się w drugą stronę.

- Dobranoc – powiedziałam, na co chłopak odpowiedział tym samym, nie odrywając się od papierów. 

Szczerze to nie spodziewałam się tego, że to właśnie tak będzie wyglądał nasz pierwszy dzień ich powrotu... 

Zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć. Nie przyszło mi to jednak tak łatwo. Nie mogłam przestać myśleć. Przewracałam się z boku na bok, układałam się na plecach na brzuchu i dalej nic. Nie mogłam zasnąć...

- Możesz już przestać się kręcić? – powiedział JiYong.

- Nie mogę... nie mogę zasnąć – powiedziałam wyczerpana już ciągłym kręceniem się i znów przewróciłam się na bok, plecami do chłopaka.

- Chodź tu do mnie – powiedział chłopak dotykając mojej pupy i ciągnąc ją w swoją stronę.

 Przekręciłam się na drugi bok i przytuliłam się do jego ciepłego ciała. Chłopak zarzucił ramię obejmując mnie mocno i całując czubek mojej głowy, a ja przytuliłam twarz do jego nagiego torsu. Poczułam się tak dobrze jak kiedyś. Wszystkie złe myśli uleciały z mojej głowy, czułam się bezpiecznie. 

Zamknęłam oczy i nawet nie wiem kiedy zasnęłam...

Dni mijały. Chłopcy odpoczywali, chodzili na spotkania, udzielali wywiadów a ja zajmowałam się butikiem Dami. JiYonga prawie nigdy nie było w domu. Wychodził rano i wracał późnymi wieczorami. Czasami tylko zostawał w domu i praktycznie nie wychodził ze studia. Często się kłóciliśmy. Potrafiliśmy się poróżnić nawet o najmniejszą pierdołę, o to że któreś z nas nie zgasiło światła w łazience, o to że coś leżało nie na swoim miejscu, o Pabla, że pomagał mi w butiku i o wiele, wiele innych nieistotnych rzeczy. Czasami miałam wrażenie, że każde z nas na siłę doszukuje się jakiegoś problemu, żeby tylko się pokłócić. 

Oczywiście były też te dobre chwile, ale zdecydowanie było ich za mało. Powoli zaczynałam mieć tego wszystkiego dosyć. Między mną, a resztą chłopaków też nie było kolorowo. Raz nawet pokłóciłam się z Dae, co nigdy wcześniej się nam nie zdarzało. 

Nie wiem może to ze mną jest coś nie tak? Może to moja wina? Nie wiem. 

Zauważyłam że za wszelką cenę starałam się unikać kontaktów z całą piątką. Miałam ich serdecznie dość, z resztą jak i oni mnie. Wychodziłam do pracy, spędzałam czas z Pablem i jak najpóźniej tylko się dało wracałam do domu. 

Byliśmy z chłopakami na kilku imprezach, mieliśmy nadzieję że może sytuacja między nami się trochę rozluźni, ale nie. Było wręcz przeciwnie...

 Zazwyczaj każdy z nas wychodził z imprezy pijany i wtedy skakaliśmy sobie do oczu. Każdy każdemu coś zawsze musiał wygarnąć. A to ja JiYongowi, a to JiYong TOPowi, a to TOP wygarniał coś Dae... i tak w kółko. 

Jednego dnia nawet sam prezydent YG nas odwiedził, próbując rozwiązać nasz konflikt. Kazał nam się wszystkim opanować i pogodzić. Poskutkowało... na kilka dni. Potem wszystko wróciło do stanu w jakim było przed rozmową z prezydentem. 

To wszystko to była jakaś istna katastrofa...

G-Dragon... Saranghae!Where stories live. Discover now