Rozdział 11

3.3K 231 60
                                    



Nawet nie zauważyłam, kiedy się ściemniło.

Spojrzałam na telefon i doznałam szoku... Dochodziła już pierwsza w nocy.

Nagle telefon zaczął wibrować mi w ręku

- Halo? – powiedziałam

- Kate, gdzie Ty jesteś? – spytał Dae

- Ymmm, właściwie to nie wiem – powiedziałam rozglądając się po okolicy.

Nie miałam pojęcia, że tak daleko zaszłam. Nie wiedziałam gdzie jestem.

- Co to znaczy, że nie wiesz? – spytał, JiYong??

- Jestem na głośnomówiącym? Dlaczego? – pytałam, śmiejąc się.

- Do cholery Kate, przestań się śmiać tylko mów gdzie jesteś, przyjedziemy po ciebie – w dalszym ciągu rozmawiałam z JiYongiem.

Martwili się o mnie, to było słodkie.

- No jak mam to niby wiedzieć, skoro nawet nie mogę odczytać ulicy? – wyjaśniłam, na co chłopcy westchnęli głośno.

Wpadłam na pomysł że zrobię zdjęcie nazwy ulicy i im wyśle.

- Chwila, zrobię zdjęcie i wam wyśle ok. będę czekać dokładnie w tym samym miejscu – wyjaśniłam. Rozłączyłam się i zabrałam do zrobienia zdjęcia. Wysłałam je chłopakom i usiadłam pod znakiem z napisem ulicy.

Minęło jakieś pół godziny zanim nie znaleźli. Przyjechali wszyscy, co spowodowało u mnie jednocześnie rozbawienie jak i przerażenie.

Pomyślałam, że ładnie musieli się wystraszyć skoro wybrali się po mnie w piątkę

- Nic Ci nie jest? – podbiegł do mnie Dae oglądając od góry do dołu czy jestem cała.

- Nie, spokojnie, nic mi nie jest – wyjaśniłam uśmiechając się.

- Do cholery, następnym razem nie szwendaj się sama po nocy! – wykrzyczał do mnie JiYong.

- Dobra, spoko, nic się przecież nie stało. Poszłam się tylko przejść, o co ta cała afera? – pytałam zdziwiona i wkurzona.

JiYong się na mnie wkurzył i bez słowa wrócił do auta. Zachowywał się jak małe obrażone dziecko. Rozumiem że się martwili ale bez przesady... Jestem już dorosła i chyba mogę robić to na co mam ochotę.

- Po prostu następnym razem powiedz chociaż, że gdzieś wychodzisz – powiedział delikatnie TOP. Przeprosiłam ich, że nie poinformowałam o swoim wyjściu i zapewniłam że następnym razem kiedy będę miała ochotę gdzieś iść sama to na pewno im o tym powiem, ba nawet będę zdawała im relacje z tego gdzie w danym momencie się znajduję... Śmieszne...

Poszliśmy do auta, w którym siedział już obrażony na mnie JiYong. W ogóle się do mnie nie odzywał. Olałam to.

Przez dwa dni w ogóle z JiYongiem nie rozmawialiśmy. Dalej był na mnie obrażony. Omijał mnie szerokim łukiem, z czego naprawdę chciało mi się śmiać.

W końcu postanowiłam, że przerwę tą głupią ciszę i z nim pogadam...

- JiYong, możemy pogadać? – spytałam chłopaka, który właśnie szykował się do jakiegoś wyjścia.

- Nie teraz. Wychodzę. – oznajmił oschle.

- No weź, no. Długo jeszcze będziesz mnie unikał? – spytałam.

Nawet na mnie nie spojrzał.

- Kate, nie mam czasu. Jadę na wywiad. Nie mogę się spóźnić – powiedział.

G-Dragon... Saranghae!Where stories live. Discover now