Rozdział 22

2.1K 166 23
                                    



Dara pocałowała namiętnie JiYonga w usta, któremu to zdawało się nie przeszkadzać...

 Byłam w szoku... 

Złapałam się na tym, że przez chwilę przystanęłam tuż za nimi. W momencie kiedy świadomość do mnie wróciła, JiYong odwrócił twarz w moja stronę. Nie wiem ile to trwało, ile tak stałam i jak długo oni się całowali. Nie wiem... 

Minęłam ich bez słowa, spojrzałam przelotnie na JiYonga i udałam się nie do łazienki, a do tylnego wyjścia. Wiedziałam, że JiYong idzie za mną.

Wyszłam na powietrze i stanęłam opierając się o barierkę.

- Kate, ja Ci to wszystko wytłumaczę – powiedział JiYong, stając obok mnie i kładąc rękę na moich plecach. 

Pokręciłam się dając mu do zrozumienia żeby trzymał łapy przy sobie.

- Nie chcę tego słuchać – powiedziałam chłodno. 

Chłopak jednak nie dał za wygraną...

- Kate, ja... - zaczął ale mu przerwałam.

- Powiedziałam, że nie chce tego słuchać. Nie mam ochoty na Twoje tłumaczenia. Rozumiesz? – powiedziałam spokojnie, bardzo spokojnie. 

Chłopak zachłysnął się powietrzem gotowy coś powiedzieć, ale znów mu przerwałam.

- Posłuchaj mnie uważnie – mówiłam, nadal bardzo spokojnie. 

Powinnam na niego teraz krzyczeć, wściekać się, cokolwiek, ale nie, to się nie wydarzyło. Mówiłam bardzo spokojnie i byłam bardzo opanowana. 

- Naprawdę wali mnie to co masz mi do powiedzenia. Bo przecież co mi chcesz powiedzieć? Jak mi to chcesz wytłumaczyć? Wali mnie to, czy to ona Cie pocałowała, czy Ty ją, wali mnie też to czy miało to dla ciebie jakiekolwiek znaczenie czy nie. Mam to w dupie – mówiłam. 

Chłopak patrzył na mnie z przerażeniem w oczach. Nie był zdolny do powiedzenia czegokolwiek. Nawet gdyby chciał coś powiedzieć, to i tak bym mu na to nie pozwoliła. To był mój czas. Ja teraz mówiłam. 

- Od początku wiedziałam, że to nie był dobry pomysł żeby wchodzić w ten związek. W co Ty sobie pogrywasz co? Albo nie, nie mów. Mam to gdzieś. Cała ta szopka miedzy nami to była tylko strata czasu – powiedziałam.

Chłopak wydawał się być smutny i zraniony słowami które powiedziałam, ale w tej chwili miałam to gdzieś. Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam przed siebie. JiYong nie ruszył się na milimetr, pewnie go zamurowało. 

Zostawiłam go bijącego się z myślami, a sama poszłam w stronę postoju dla taksówek. Nie byłam zła ani wkurzona. Byłam zawiedziona. Widziałam jak ona go pocałowała pierwsza, ale widziałam też że on jej nie przeszkodził. Pozwolił na to, żeby go całowała... 

Podeszłam do pierwszej lepszej taksówki i otwierając drzwi samochodu wsiadłam do środka. Powiedziałam panu nazwę ulicy, ale kompletnie zapomniałam że większość Koreańczyków nie zna angielskiego. Wyszukałam więc w telefonie zdjęcie okolicy na której mieszkaliśmy i pokazałam je panu. Ruszył zaraz po jego zobaczeniu. Na zdjęciu widoczna była tez nazwa ulicy na którą chciałam dojechać.

Kiedy wysiadłam z taksówki, od razu ruszyłam do domu. Przekroczyłam próg i nie ściągając nawet butów poszłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i po prostu leżałam. Nie myślałam o niczym. Nie było we mnie żadnych emocji. Nie byłam zła, ani wkurzona, nie byłam już zawiedziona, ani smutna. Czułam się tak jakbym w ogóle nie istniała...

Minęła prawie godzina, kiedy podniosłam się wreszcie z tej pozycji. Przebrałam się w dresy i zwykły t-shirt i ponownie ułożyłam się na łóżku, tym razem opierając się plecami o zagłówek. Wzięłam do ręki czasopisma i próbowałam sobie nimi zająć moje myśli. O dziwo mi się to udawało.

Czytałam każdy jeden artykuł i naprawdę wiedziałam o czym czytam. Każdy jeden wyraz był dla mnie zrozumiały i bardzo ciekawy. Nie myślałam o JiYongu, ani o tym co się wydarzyło. Po przeczytaniu już wszystkiego sięgnęłam po laptopa który leżał na stoliku obok łóżka, założyłam słuchawki i puściłam muzykę. Przeglądałam przy tym portale społecznościowe i różne strony plotkarskie. 

Sama sobie się dziwiłam, że podchodzę do tego tak spokojnie. Nie wiem, może ja po prostu nic do niego nie czuję? Może to wszystko było tylko jakąś zabawą? Może nie podchodziłam na poważnie do tego związku, czy czymkolwiek to było? Nie wiem.

- Kate - pijacki głos JiYonga oderwał mnie od laptopa. 

Spojrzałam na chłopaka, który szedł w stronę mojego łóżka.

 W zasadzie to próbował iść. Był kompletnie nawalony, ledwo trzymał się na nogach.

- Wyjdź- powiedziałam, z powrotem wgapiając wzrok w ekran. 

Chłopak doszedł w końcu do mnie i położył się na mnie uniemożliwiając mi tym jakikolwiek ruch. Jego twarz zawisła tuż nad moją.

- Musisz mnie wysłuchać - bełkotał.

Użyłam całej swojej siły jaką tylko miałam i zrzuciłam chłopaka z siebie. Spadł na podłogę. Wystraszyłam się trochę, bo przecież mogło mu się coś stać. Chłopak pozbierał się niezgrabnie i po chwili stanął na równe nogi, chwiejąc się. Gapił się na mnie i już otwierał usta żeby coś powiedzieć, kiedy znów po raz kolejny dzisiejszego wieczoru postanowiłam mu przerwać.

- Powiedziałam, żebyś wyszedł. Nie chcę niczego słuchać. Mam gdzieś co do mnie powiesz, więc wyjdź w tej chwili – powiedziałam mniej spokojnie niż dotąd. 

Pokazałam mu palcem drzwi, ale chłopak ani drgnął. Dalej stał koło mojego łóżka. 

- JiYong! Nie będę się powtarzać. Wyjdź stąd. Nie chcę Cię widzieć – krzyknęłam.

Chłopak złapał się za głowę, przeklął pod nosem i posłuchał grzecznie co mu powiedziałam. Wyszedł z mojego pokoju. Odetchnęłam z ulgą, bo naprawdę nie miałam ochoty wysłuchiwać jego pijackiego bełkotu. 

Zerwałam się na równe nogi, kiedy usłyszałam trzask zamykających się drzwi frontowych.

Wyszedł z domu...

- Zajebiście! – przeklęłam głośno. 

A w dupie mam, niech idzie. Mam to gdzieś. Pomyślałam siadając z powrotem na łóżku... 

G-Dragon... Saranghae!Where stories live. Discover now