Rozdział 54

1.4K 107 24
                                    



Nie chciałam znowu się żegnać. Tak strasznie tego nienawidziłam. A zwłaszcza jeśli chodziło o pożegnanie z JiYongiem

- Jedź z nami – powiedział chłopak, wtulając twarz w zagłębienie mojej szyi – Na kilka dni, chociaż – dodał.

- Wiesz, że nie mogę – wyjaśniłam, na co JiYong mruknął niezadowolony – Dami niedługo wyjeżdża do Stanów, muszę zostać i pilnować butiku – dodałam.

- Przecież może zatrudnić kogoś innego. Da sobię radę – przekonywał

- JiYong, rozmawialiśmy już o tym – powiedziałam. 

Chłopak ścisnął mnie mocniej tak, jakby za nic w świecie nie chciał mnie puścić 

- Za kilka tygodni i tak wracacie – dodałam. 

Mieli wrócić na miesiąc, a potem znów jechać w trasę, tym razem po Japonii. Wiedział dobrze, że to żebym teraz z nimi jechała jest kompletnie bez sensu. On i tak nie miałby dla mnie czasu a ja zgodziłam się już pomóc Dami.

- Będę za Tobą tęsknił – powiedział, odrywając się ode mnie. 

Spojrzał jeszcze w moje oczy i pocałował mocno żegnając się. Staliśmy jeszcze przez chwilę spoglądając sobie w oczy, po czym opuściłam budynek. 

Wracając łzy same leciały po moich policzkach. Było mi przykro, że po takim dniu znów muszę wrócić do swojej szarej, nudnej rzeczywistości. No ale cóż, takie było moje przeznaczenie. Wróciłam do domu nad ranem. Zaraz po przekroczeniu progu poszłam do pokoju i położyłam się spać.

- Hej Dami – powiedziałam uśmiechając się do dziewczyny, kiedy tylko przekroczyłam próg butiku.

- Hej Kate, opowiadaj, jak było? – powiedziała zaciekawiona. 

Podeszłam do lady za którą stałam i od razu zaczęłam zdawać relacje z wczorajszego koncertu. Dziewczyna słuchała uważnie tego co mówiłam. Po dość długiej rozmowie, wzięłyśmy się w końcu do pracy. Otworzyłyśmy butik i już za chwilę miałyśmy ręce pełne roboty.

- Czy mogę w czymś Pani pomóc? – spytałam kobiety. 

Wyglądała na kobietę z zagranicy. Była wysoka, szczupła, miała jasną karnację, długie blond włosy i piękne niebieskie oczy. Urodę miała słowiańską. Kobieta powiedziała że szuka jakiegoś kostiumu, w którym mogłaby zacząć pracę w biurze. Wyszukałam kilka zestawów i zaniosłam je do przymierzalni, zapraszając panią do mierzenia. Kobieta wybrała prosty, ale bardzo elegancki granatowy garnitur. Wyglądała w nim jak prawdziwa bizneswoman. 

Skasowałam towar, zapakowałam a Pani zapłaciła podając złotą kartę, podziękowała i po chwili wyszła ze sklepu. Dzisiejszego dnia była to jedyna klientka którą mogłam się zająć. 

Wkurzało mnie trochę to, że muszę obsługiwać wyłącznie kobiety mówiące w języku angielskim. Nie przychodziło ich tu wiele, więc siłą rzeczy zawsze się nudziłam. No, ale wybrzydzać nie mogłam, gdybym znała język, to wtedy moja praca wyglądałaby inaczej. 

Przyszedł nowy towar, więc musiałyśmy go zametkować i porozwieszać. Wyciągałam każdą rzecz z worka, prasowałam żelazkiem na parę, uważając przy tym żeby nie uszkodzić materiału. Następnie zakładałam na drewniane wieszaki i rozwieszałam kolorystycznie. Przyszło parę nowych, ciekawych rzeczy. Oglądnęłam je dokładnie i wybrałam jedną z nich. Oczywiście tę na którą było mnie stać. Ogólnie każdy jeden ciuch w butiku Dami przekraczał mój budżet gdzieś ze cztery razy. 

G-Dragon... Saranghae!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz