Rozdział 55

1.3K 95 34
                                    



Na okładce widniało wielkie zdjęcie JiYonga, przytulającego mnie do siebie, wkoło stali chłopcy i ludzie z ekipy koncertowej. 

Przełknęłam głośno ślinę i otwierając gazetę zajrzałam do środka. Przepatrzyłam parę kartek, aż w końcu znalazłam powtórzone zdjęcie z okładki, a pod nim jakiś tekst napisany koreańskimi krzaczkami. 

- No i co? Czemu się nie pochwaliłaś od razu? – spytał radośnie, Pablo.

- Zamknij się! – warknęłam na chłopaka, na co spojrzał na mnie zdziwiony. 

Nie miałam ochoty na jego głupie komentarze, byłam cholernie wkurzona. Znowu to samo, znowu skandal, znowu nie dadzą mi żyć. Miałam ochotę pojechać tam, gdzie aktualnie byli chłopcy i strzelić JiYonga w pysk. 

Zaufaj mi... tu są sami swoi... możemy cuć się swobodnie... 

Boże jaka ja byłam głupia, że go wtedy posłuchałam. 

Kiedy tylko zobaczyłam, że Dami skończyła obsługiwać klientkę, zawołałam ją

- Przetłumacz to – powiedziałam. 

Dziewczyna spojrzała na mnie i po chwili przeniosła wzrok na gazetę którą trzymałam w ręku. Przyjrzała się dokładnie rozszerzając przy tym oczy.

- Ymmm.. tu jest... tu jest napisane – zaczęła – Napisali 'A jednak, G-Dragon ma dziewczynę' –tak brzmiał tytuł. 

Dziewczyna wzięła głęboki oddech i tłumaczyła dalej 

Dziewczyna, której zdjęcie ukazało się kilka tygodni temu, całująca się z G-Dragonem na imprezie w klubie, okazuje się być jego drugą połówką. Podobno, jak donosi źródło, para nie kryła swoich uczuć podczas afterpaty odbywającego się po koncercie BigBangu w Seulu. G-Dragon, w przemówieniu które wystosował do ekipy koncertowej, podziękował dziewczynie za przybycie całując ją namiętnie w usta. Źródło stwierdziło, że para wyglądała na bardzo zakochanych i że reszty zespołu wcale nie dziwiło zachowanie tej dwójki. Spędzili ze sobą wiele czasu, a na koniec czule się pożegnali. Swoją drogą ciekawi jesteśmy jak na ten związek zapatrują się rodzice chłopaka i prezydent YG. Zapraszamy do komentowania tej nowiny na naszej stronie internetowej. – przeczytała. 

Spojrzałam na dziewczynę i nie wiedziałam co powiedzieć. Zatkało mnie.

- Kate, to nic takiego – pocieszała. 

Nie odezwałam się. Poszłam na zaplecze, wzięłam swoją torbę i nie mówiąc nic, wyszłam z butiku. Szłam przed siebie, nie wiedząc do końca co się dzieje. 

To jakiś koszmar... znowu to samo. 

Tyle, że teraz już nikt nie będzie mógł tego wytłumaczyć, żaden menager nie będzie w stanie wyprostować tej sytuacji. To był mój koniec. Jego fanki mnie znienawidzą. Już wcześniej były dla mnie okropne, a teraz, kiedy mają wszystko jak na talerzu, będzie jeszcze gorzej. 

Wzięłam telefon do ręki i wystukałam numer do JiYonga

- Kate? – odezwał się po kilku sygnałach.

- Widziałeś dzisiejsze gazety?! – spytałam wkurzona

- Nie, a co? – odpowiedział. 

No tak, była dopiero dwunasta w południe, mógł ich nie widzieć, z resztą oni w trasie nie mają czasu na czytanie gazet.

- Zaufaj mi, możemy czuć się swobodnie, tu są sami swoi! – recytowałam wkurzona słowa, które wtedy do mnie mówił.

- Ymmm, nie bardzo rozumiem – powiedział zmieszany.

- To do kurwy nędzy, sprawdź zasrany Internet ! – wykrzyczałam do słuchawki, po czym przerwałam połączenie. 

Miałam ochotę cisnąć tym pieprzonym telefonem w chodnik, ale nie był mój. Ostatnim razem kiedy to rozwaliłam swój telefon rzucając go o podłogę, Dami pożyczyła mi swój stary. I choć naprawdę miałam cholernie wielką ochotę to właśnie zrobić, nie mogłam. Nie był mój, więc musiałam się powstrzymać.

Nie musiałam długo czekać na to, aż JiYong oddzwoni. Odebrałam telefon, nie odzywając się

- Kate... ja.. ja nie wiem... nie wiem jak to się mogło stać – powiedział zdenerwowany.

- Powiem ci jak to się mogło stać! – krzyknęłam –Jak zwykle... jak zwykle wszystko wiesz najlepiej i jak zwykle ja musiałam Cię posłuchać – mówiłam podniesionym głosem.–Zadowolony jesteś? Zrujnowałeś moją prywatność! Nie dość że swojej nie masz, to jeszcze moją zniszczyłeś – krzyczałam wkurzona, a chłopak tylko słuchał co mam do powiedzenia... 

–Teraz nie dadzą mi żyć, będą pisać o tym w każdej jednej, pieprzonej gazecie i na każdej jednej pojebanej stronie internetowej. Wszędzie będą moje zdjęcia. Ludzie mnie znienawidzą, będą pisać te swoje chore komentarze, będą życzyć mi śmierci i nazywać mnie brzydką i grubą. Będą się na mnie wieźli... O to Ci chodziło? Tego właśnie chciałeś? Spokój Ci nie wystarczył,trzeba było pierdolnąć sobie widowiskowe przemówienie mieszając mnie w to –mówiłam wściekle, byłam naprawdę cholernie zła. 

Nie obchodziło mnie to, że moje słowa mogły go zranić. Chciałam to z siebie wyrzucić, chciałam żeby dokładnie wiedział co myślę. 

Zatkało go. 

Nie wiedział co powiedzieć, nie odezwał się słowem. 

Kiedy tak milczał postanowiłam ponownie się rozłączyć. Skoro nie miał nic do powiedzenia, to po co to ciągnąć? A nawet jeśli miał to i tak nie chciałam tego słuchać. Znów by przepraszał, pocieszał, mówił że to nie jego wina... 

Tyle,że tym razem to była jego wina... 

Szłam nadal, a telefon nie przestawał dzwonić . Najpierw kilka razy dzwonił JiYong, potem Dae, potem po kolei, reszta chłopaków no i Dami, a no i zapomniałam. Pablo też. Miałam ich wszystkich w dupie. 

Po co mi to wszystko było? Po jaką cholerę ja tu w ogóle jestem? 

Od początku, odkąd tu tylko przyjechałam, zaczęły się jakieś problemy. Największym był oczywiście zawsze JiYong. Wszystko co było z nim związane kończyło się źle. 

Najpierw na przywitanie nasza kłótnia, potem przyznanie się do winy i przepraszanie. Następnie pocałunek z Darą, potem przepraszanie. Kolejne, nasz pocałunek opisany w gazecie, potem przepraszanie. Jak zwykle coś najpierw musiał zrobić głupiego, a potem przepraszał. I w kółko, w kółko to samo. 

Zawsze zapewniał że będzie dobrze a potem okazywało się że jednak nie jest. 

Miałam tego dosyć. Tym razem kompletnie nawalił...



G-Dragon... Saranghae!Where stories live. Discover now