Rozdział 51

1.4K 109 41
                                    


Został jeden dzień do koncertu chłopaków. 

Umówiłam się z Dami, że dzisiaj wyjdę wcześniej z pracy. Musiałam zrobić zakupy no i kupić sobie coś do ubrania. No to znaczy, nie musiałam, ale chciałam kupić coś nowego. 

Jeśli chodzi o zwiedzanie miasta z Pablo, to odmówiłam. Powiedziałam mu, że nie dam rady, że mój chłopak jest zazdrosny i że w ogóle, ja nie chcę z nim iść. Przyjął to do wiadomości, nie miał wyjścia. Zadzwoniłam do JiYonga i przeprosiłam go za swoje zachowanie. Wytłumaczyłam mu, że Pablo to tylko znajomy i że nic kompletnie dla mnie nie znaczy i że jeśli bardzo chce, to mogę zerwać z nim jakikolwiek kontakt. O dziwo chłopak powiedział, że nie muszę tego robić. Że w sumie to dobrze, że z kimś się spotykam a nie siedzę sama w domu, ale ja już postanowiłam. Temat z Pablo był skończony. 

JiYong poinformował mnie, że wysłał mi Vipowską wejściówkę. Mogłam spokojnie wejść na backstage i spędzić z nim i z chłopakami trochę czasu. Cieszyłam się że wreszcie się z nimi zobaczę.

Kiedy już zrobiłam to co miałam zrobić, wyszłam z butiku i udałam się taksówką do centrum handlowego. Wchodząc do budynku, zobaczyłam wszędzie rozwieszone plakaty, informujące o jutrzejszym koncercie. Na plakatach widniała cała piątka chłopców, których tak dobrze znałam.

Podeszłam bliżej i przyjrzałam się dokładnie, uśmiechnęłam się szeroko widząc ich wiszących na szybie jednego ze sklepów. Westchnęłam głośno na myśl, że już jutro będę mogła z nimi porozmawiać, przytulić po prostu posiedzieć. 

Nie wielu ludzi miało to szczęście...

Pomyślałam sobie o tych wszystkich, szaleńczo zakochanych fankach, one jedynie będą mogły wysłuchać piosenek i sobie na nich popatrzeć. Ja mogłam podejść, uściskać, pocałować, wymienić parę zdań. Gdyby ktokolwiek dowiedział się, co łączy mnie z tą piątka, a w szczególności z 1/5, to chyba by mnie tam zlinczowały.

Zrobiłam małe zakupy do domu, a kiedy już wszystko miałam, weszłam do sklepu z ubraniami. Moją uwagę przykuł, czarny t-shirt z czerwonymi paskami i podobizną chłopaków z BigBangu. 

Musiałam ją mieć, od razu chwyciłam koszulkę i poszłam do przymierzalni, sprawdzić czy rozmiar który wzięłam będzie dobry. 

Był... 

To była najlepsza koszulka, na jutrzejszy wieczór. Nie kupiłam nic innego. Nic więcej ciekawego nie znalazłam. Wróciłam do domu i zaczęłam szukać czegoś, w czym mogłabym jutro pójść na koncert. 

Wybrałam jasne luźne jeansy z podwiniętymi nogawkami, do tego czarne trampki no i oczywiście mój dzisiejszy zakup, czyli t-shirt.

Wybrałam jasne luźne jeansy z podwiniętymi nogawkami, do tego czarne trampki no i oczywiście mój dzisiejszy zakup, czyli t-shirt

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Całość prezentowała się idealnie. Ściągnęłam z siebie ubrania, rozkładając je dokładnie na szafce, tak żeby się nie pomięły,  no i położyłam się spać. Musiałam być dobrze wyspana. Jutro czekał mnie intensywny wieczór.

Rano około ósmej obudził mnie dzwonek do drzwi. 

Zdziwiona wstałam z łóżka i poszłam zobaczyć kto to. Z nikim się przecież nie umawiałam. Otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazała się kobieta, uśmiechała się do mnie.

- Tak? – spytałam, nie wiedząc czego ode mnie chce

- Pani Kate? – powiedziała, zaśmiałam się z tego jak mnie nazwała. 

Pani... 

- Mam dla Pani przesyłkę – powiedziała po angielsku i wyciągnęła dłoń, wręczając mi białą kopertę, spojrzałam na nią zdziwiona po czym rozerwałam delikatnie biały papier. 

Wejściówka, no tak, JiYong mówił, że mi ją przyśle.

- Dziękuję – powiedziałam radośnie. 

Kobieta uśmiechnęła się do mnie szeroko i pożegnała się. Zamknęłam za nią drzwi i z wejściówką w ręce, poszłam z powrotem do pokoju. 

Koncert zaczynał się o dwudziestej i miał trwać półtorej godziny. 

Wyszłam z domu o 17. Chciałam być tam wcześniej, żeby na spokojnie móc z nimi jeszcze posiedzieć. Musiałam iść pieszo. Wiedziałam że tego dnia nie ma co marzyć o poruszaniu się komunikacją miejską. Wszystko szło na koncert, tak więc zrozumiałe było to, że wszystkie metra, pociągi czy autobusy będą zapchane, a na ulicach porobią się wielkie korki. Więc przejście się było najlepszym wyjściem z sytuacji. Nie było daleko, stadion na którym mieli występowac był jakies pięć kilometrów od mojego domu, więc całkiem znosnie. 

Idąc po ulicy mijałam fanki, ubrane kolorowo, w ręku trzymały jakieś świecące coś na kształt podobne do korony. Niektóre miały na sobie koszulki z podobizną chłopaków, inne niosły ze sobą transparenty, jeszcze inne miały pociapane twarze, dekolty, ręce imionami chłopaków. Byłam mega podniecona, czułam się tak, jakbym miała zobaczyc ich pierwszy raz w życiu. Jakby to było mega ważne wydarzenie, którego nie miałam zapomnieć. 

Szaleństwo zaczęło się dopiero kiedy przyszłam pod stadion. Setki, a nawet może i tysiące fanów czekało na to, aż w końcu zostaną wpuszczeni. Ludzie skandowali ich imiona i śpiewali ich piosenki. To było coś niesamowitego. 

Zauważyłam że wiele fanek jest z zagranicy. Można było poznac to po zupełnie innym wygladzie. Ludzie biegali w kółko trzymając w rękach bilety, jedni chcieli je sprzedać, a drudzy cieszyli się, że je zdobyli. Obeszłam stadion dookoła szukając tylnego wejścia. Kiedy już je znalazłam ruszyłam w jego kierunku. 

Podeszłam bliżej i od razu jak z ziemi wyrósł przede mną wielki mężczyzna

- A Pani gdzie? – spytał zatrzymując mnie. 

Mówił po angielsku. Domyśliłam się, że poznał że nie jestem stąd dlatego używał tego języka

- A jamam Vipowską wejściówkę – oznajmiłam podając plastikową karteczkę. 

Mężczyznaspojrzał na mnie i mówiąc coś do krótkofalówki, złapał za moją rękę pociągającmnie za sobą. Wprowadził mnie do środka i zaprowadził do jakiegośpomieszczenia. Kazał czekać.

 Siedziałam tak przez jakąś chwilę, nie wiedząc, naco właściwie czekam...    

G-Dragon... Saranghae!Where stories live. Discover now