Następnego dnia, kiedy tylko otworzyłam butik, zalała mnie fala klientów.
Jedni tylko przeglądali, inni chcieli coś kupić. Nie mogłam sobie z nimi poradzić. Latałam od kobiety do kobiety, pokazując wybrane dla nich ciuchy. Z niektórymi w ogóle nie mogłam się dogadać, kobiety wychodziły ze sklepu z pustymi rękami.
Na moje szczęście w pewnym momencie do butiku wszedł Pablo, niosący w ręku dwa kubki czarnej kawy. Od razu rzuciłam się w jego kierunku, błagając o pomoc. Chłopak uśmiechnął się szeroko i zajął się klientkami. Był w tym całkiem niezły, czarował swoim urokiem i teraz klientki rzuciły się do niego, żeby to on im pomagał w wyborze, odstawiając mnie na bok. Te baby wprost go pożerały...
Po pewnym czasie tłum się rozszedł, zostało zaledwie kilka z kobiet. Podzieliliśmy się paniami i obsługiwaliśmy je. Ja wzięłam na siebie Koreanki, próbując w każdy możliwy sposób się z nimi dogadać, a Pablo dwie zagraniczne kobiety. Udało mi się dobrać odpowiednie rzeczy dla pań tak, że każda z nich była zadowolona z zakupu.
- Boże, to jakiś koszmar – powiedziałam, opadając bezsilnie na krzesło na zapleczu
- E tam, przesadzasz. Masz całkiem fajną pracę – powiedział, uśmiechając się szeroko
- Dzięki, że mi pomogłeś. Naprawdę nie wiem jakbym sobie bez Ciebie poradziła – powiedziałam, dotykając jego ręki.
Chłopak uśmiechnął się do mnie i zapewnił, że dla niego to nie był żaden problem i że jeśli kiedyś jeszcze będę potrzebowała jego wsparcia, to mam dać znać i zaraz przybiegnie. Ogarnęliśmy bałagan który pozostał i w końcu zamknęłam butik.
Pablo postanowił odprowadzić mnie do domu. Zgodziłam się tym razem. Nie mogłam mu odmówić. Wsiedliśmy w metro i po kilku przystankach, omijając przystanek na którym wysiadał Pablo, wysiedliśmy na mojej stacji. Kiedy już podeszliśmy pod drzwi domu, Pablo pożegnał mnie całując mój policzek.
Drzwi się nagle otworzyły, a zza nich wyszedł JiYong...
- Jesteś – powiedziałam, uśmiechając się do chłopaka szeroko.
Rzuciłam się mu na szyję i pocałowałam jego miękkie usta. Powiedziałam Pablowi cześć i weszliśmy razem z JiYongiem do środka.
Kiedy tylko drzwi się za nami zamknęły, chłopak odsunął się ode mnie i spojrzał na mnie wkurzony.
Zdziwiłam się...
- Zawsze Cię tak odprowadza? – spytał
- JiYong, on... - próbowałam coś powiedzieć, ale chłopak mi przerwał.
- Masz się z nim więcej nie zadawać – powiedział po czym odwrócił się ode mnie i wszedł do salonu.
Poszłam za nim
- JiYong, nie przesadzaj. To tylko kolega – próbowałam wyjaśnić
- Kate, mam to gdzieś! Nie obchodzi mnie to! Masz się przestać z nim zadawać i koniec! –wrzeszczał na mnie.
- Kłócicie się? – przerwał naszą nerwową rozmowę YoungBae.
Podeszłam do chłopaka i przywitałam się z nim uśmiechając się lekko.
- Nie nie kłócimy się... Z resztą co Cię to obchodzi ?! – krzyczał teraz na kolegę
- JiYong przestań! – powiedziałam wkurzona.
Obie pary oczu zwróciły się w moją stronę
– Przyjechałeś tu tylko po to, żeby na każdego dookoła warczeć? – spytałam.
YOU ARE READING
G-Dragon... Saranghae!
FanfictionKate - dziewczyna z Polski, przyjeżdża do Korei na prośbę swojego przyjaciela Daesunga. Chłopak nie potrafi odnaleźć się po wypadku, w którym zginął młody człowiek. Dziewczyna swoją obecnością, postara się pomóc chłopakowi. Poznaje jego przyjaciół z...