Rozdział 28

2.1K 163 5
                                    


Rano zrobiłam dla nas śniadanie, które w pośpiechu zjedliśmy popijając kawą.

W sumie, to mój poranek zawsze tak wyglądał, zawsze biegałam po domu jak szalona żeby się nie spóźnić do pracy. Nie chciałam żeby Dami się na mnie denerwowała, że przyszłam później niż na to się umawiałyśmy. W prawdzie pewnie nawet nic by mi nie powiedziała, ale wolałam się pilnować. Zazwyczaj to JiYong mnie budził, mój budzik w telefonie na mnie nie działał. 

Nie wiem jak dam radę kiedy on pojedzie w trasę z chłopakami.

- Gotowa? – spytał chłopak.

- Yhymm – pokiwałam zgodnie głową, dopijając kawę.

Wyszliśmy z domu i ruszyliśmy samochodem w stronę butiku. Kiedy byliśmy już na miejscu, pożegnałam się z JiYongiem i wysiadłam z auta, kierując się do miejsca pracy. Byłam mu cholernie wdzięczna za to, że codziennie mnie tu podwozi. Bez jego pomocy musiałabym się teraz tarabanić w zatłoczonym metrze.

- Hej – rzuciłam witając się z Dami.

Dziewczyna podeszła do mnie i uśmiechając się szeroko przytuliła mnie do siebie

- Hej. Wyspana i gotowa do pracy? – spytała na co pokiwałam głową. 

- Rozumiem, że wszystko mamy umówione co do jutrzejszego dnia tak? – próbowała się upewnić

- Tak – powiedziałam radośnie – JiYong myśli, że idziemy na randkę, więc się z niej nie wywinie. Spokojnie możesz robić rezerwację i zapraszać rodziców – wyjaśniłam

- Już to zrobiłam – mówiła.

Widać było radość w jej oczach na myśl o tym, że spędzi jutrzejsze popołudnie w towarzystwie brata.

Pogadałyśmy jeszcze trochę i zaraz zabrałyśmy się do pracy.

Na początku było spokojnie, ale potem butik został zalany klientkami. Nie mogłyśmy za bardzo nadążyć z obsługą. Dami miała najgorzej, bo najwięcej przyszło Koreanek co było zupełnie normalne. Ja obsłużyłam pięć zagranicznych kobiet. Trzy z nich coś kupiły a dwie przyszły tylko pooglądać. Kiedy już ruch się trochę przerzedził zabrałam się za dokumenty. 

Miałam dzisiaj wiele pracy. W zasadzie pod koniec dnia nie byłam w stanie normalnie myśleć...

- Do jutra Dami. Wyślij mi adres restauracji – powiedziałam do dziewczyny, wychodząc z butiku.

Udałam się w stronę metra.

Kiedy już zjeżdżałam ruchomymi schodami, zobaczyłam że metro którym miałam jechać do domu już stoi i wydaje dźwięki oznajmujące że zaraz drzwi się zamkną. Rzuciłam się jak głupia zbiegając po schodach. 

Ufff, zdążyłam.

Zajęłam miejsce siedzące. Zawsze o tej porze było to raczej nie możliwe. Zawsze jechało nim naprawdę dużo ludzi, metro przejeżdżało przez centrum Seulu, więc było to zrozumiałe, jednak o dziwo dziś było inaczej. W zasadzie to wagon świecił pustkami.

Nie przejęłam się tym jednak, wyciągnęłam telefon, podpięłam do niego słuchawki i wsadziłam je do uszu. Kiedy muzyka popłynęła, odleciałam...

Byłam tak cholernie zmęczona, że kiedy tylko oparłam głowę, zasnęłam.

Halo, proszę Pani...

Usłyszałam jakiś głos. Otworzyłam oczy i zobaczyłam mężczyznę stojącego tuż nade mną. Nie bardzo wiedziałam co się dzieje i gdzie jestem. Rozglądnęłam się dookoła i spojrzałam jeszcze raz na mężczyznę.

G-Dragon... Saranghae!Where stories live. Discover now