Rozdział na specjalne życzenie!

1.3K 111 9
                                    

Uwaga! 

Kochani, tego rozdziału nie miałam w planach :) Napisałam go na życzenie... Pisałam go przed chwilą, więc może nie być najlepszy, ale teraz jestem w stanie wymyślić tylko tyle. Mimo wszystko, mam nadzieję, że nie jest taki najgorszy i że się spodoba :) 

Aaaaa, zapomniałam dodać, że akcja dzieje się tuż po tym jak Kate się spakowała i wyleciała z Korei. (Czyli trzy miesiące wcześniej niż akcja która dzieje się w ostatnich rozdziałach :) ) 



Perspektywa TOPa

Wróciliśmy późnym wieczorem do domu, po skończeniu wywiadów i konferencji prasowej związanych z naszą trasą po Japonii. 

Zdziwiło nas to trochę, że w całym mieszkaniu nie świeciło się ani jedno światło, było kompletnie ciemno i nadzwyczaj cicho. Pomyślałem, że Kate już pewnie śpi. 

Od dłuższego czasu, dziewczyna wyraźnie unikała naszej obecności. W cale mnie to nie dziwiło, atmosfera jaka panowała między nami nie była za ciekawa. Wszyscy dookoła się kłócili, a w szczególności JiYong i Kate. 

Wkurzało nas to, bo ich chore darcia się na siebie i wisielcze humory, źle na nas wpływały. Każdy chodził wkurzony, każdy każdego się o coś czepiał. 

Dzisiaj JiYong to już przechodził samego siebie. Ciągle miał o coś pretensje, podczas wywiadu nie powiedział ani słowa. Schował się za tymi swoimi wielkimi okularami przeciwsłonecznymi i siedział cicho jak zaklęty. Nawet jak dziennikarze zwracali się bezpośrednio właśnie do niego, to odpowiadał półsłówkami. 

Wiedziałem, że coś jest nie tak... 

Nie chciałem jednak go o nic wypytywać, bo i tak by mi pewnie nie powiedział. Nigdy nie lubił kiedy ktoś pytał o jego prywatne sprawy. Jedynie Kate mogła jakkolwiek na niego wpłynąć, tylko przed nią potrafił się otworzyć.

- Co do cholery? – powiedział nagle YoungBae, podchodząc do lodówki. 

Spojrzałem na chłopaka zdziwiony, nie wiedząc o co mu chodzi. Bae ściągnął z lodówki jakieś dwie białe, zapisane kartki i srebrny łańcuszek. Wszyscy jak na zawołanie zgromadziliśmy się wokół wyspy kuchennej. Jedynie JiYong zaraz po wejściu poszedł od razu do sypialni Kate.

Stanąłem bliżej Bae, zaglądając mu przez ramię, sprawdzając co to za list. Po dwóch pierwszych zdaniach, wypuściłem ciężko powietrze i kierując się na krzesło, usiadłem na nim bezwładnie.

Nie musiałem czytać nic więcej, dokładnie wiedziałem co to... 

To był list pożegnalny, nie chciałem go czytać, nie wiem czemu ale nagle zrobiło mi się ciężko na sercu. Pomyślałem, że już nigdy jej nie zobaczymy. Może nie miałem z nią jakiegoś specjalnie wielkiego kontaktu, ale polubiłem tą dziewczynę. Była jakaś taka inna niż wszystkie, które poznałem do tej pory. Była zwykła, prawdziwa, szczera i wiecznie uśmiechnięta. 

No może nie wiecznie... 

Ostatnio uśmiechała się coraz mniej, często płakała i chodziła podenerwowana. Wiedziałem, że to co się dzieje między nią, a JiYongiem cholernie bardzo ją przytłacza... 

I szczerze powiedziawszy, to od pewnego momentu odliczałem dni, kiedy wreszcie nas opuści i wróci do siebie. Nie, nie żebym chciał... Ja po prostu wiedziałem, że ona dłużej tego nie wytrzyma. Była kłębkiem nerwów przez te wszystkie akcje ze zdjęciami, które pokazywały się w internecie, przez komentarze i przez te nasze wszystkie kłótnie. 

G-Dragon... Saranghae!Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ