Rozdział 33

2K 154 14
                                    


- Kate – zapukał Dae, do moich drzwi – Mogę? – spytał. 

Zawołałam żeby wchodził i już po chwili chłopak siedział obok mnie. 

- JiYong mi powiedział. Nie martw się, to nic takiego – pocieszał. 

Spojrzałam na chłopaka zapłakana i otworzyłam buzię

- Dae, przestań. Ty akurat powinieneś mnie chyba rozumieć – powiedziałam z wyrzutem.

- No właśnie Cię rozumiem. Przechodziłem przez to, ale Ty mi uświadomiłaś, że nie warto przejmować się tym co oni piszą. Nie pamiętasz? – powiedział. 

Miał rację, jeszcze niedawno to ja go pocieszałam i to ja mówiłam mu, że to co piszą ludzie się nie liczy. 

– Wiem, że to jest dla Ciebie trudne i że to coś nowego, ale naprawdę, uwierz mi... nie ma się czym przejmować. Teraz zrobiła się z tego burza, ale za kilka dni wszystko ucichnie. To tylko zwykły pocałunek... Ty przynajmniej nie zabiłaś człowieka... – wyjaśnił. 

No tak, to co mnie teraz spotkało nijak nie może się równać z tym co spotkało Dae. Teraz już mniej więcej wiem przez co przechodził. 

Kiwnęłam głową i oparłam ją na ramieniu chłopaka.

Uspokoiłam się wreszcie.

- Gdzie JiYong? – spytałam po chwili.

- Wyszedł gdzieś. Pokłóciliście się nie? – spytał.

- Tak. To moja wina. Byłam taka wkurzona, wiedziałam że ta impreza to nie jest dobry pomysł – powiedziałam wzdychając.

- Pewnie niedługo wróci. Wiesz, jemu też musi być ciężko. On wie jak tobie zależy na prywatności i zdaje sobie sprawę z tego, że nawalił.

- Oboje nawaliliśmy. Gdybym tego nie chciała, gdybym była bardziej uważna to by się nic nie stało.

Rozmowa z Daesungiem naprawdę dużo mi dała. Zrozumiałam, że to przecież nie jest koniec świata no i że powinnam przeprosić JiYonga, za swoje zachowanie, przecież to nie jego wina. Dae miał rację, może teraz wszyscy o tym piszą, ale za chwilę nikt już o tym nie będzie pamiętał.

Wstałam z łóżka i zeszłam na dół. Poszłam do pokoju JiYonga, ale go tam nie było. Poszłam do studia, w którym zazwyczaj siedział, ale tam też było pusto. No tak, przecież Dae mówił, że JiYong gdzieś wyszedł. Postanowiłam że usiądę na kanapie w salonie i poczekam na niego.

Oczywiście ja jak to ja, zasnęłam... 

Nawet nie mam pojęcia kiedy wrócił. Wiem jedynie, że kiedy mnie obudził, na zewnątrz było już ciemno.

- Kate – szepnął chłopak, nachylając się nade mną. 

Otworzyłam oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej, poklepałam miejsce obok siebie, pokazując w ten sposób chłopakowi żeby koło mnie usiadł. Zrobił to. 

Nie patrzył na mnie, widocznie podłoga była bardziej interesująca.

- JiYong spójrz na mnie – powiedziałam. 

Chłopak przeniósł swój wzrok na moją twarz. Przez chwilę, jego oczy błądziły po niej ale w dalszym ciągu nasze spojrzenia nie mogły się spotkać 

- Przepraszam Cię, za moje zachowanie – powiedziałam wreszcie. 

Tym razem chłopak zaglądną w moje oczy. 

- To nie Twoja wina. Przepraszam – dodałam.

- Ja też przepraszam, powinienem był bardziej uważać – powiedział, wzdychając lekko.

- Czytałam komentarze... oni mnie nienawidzą – powiedziałam smutno. 

Chłopak złapał moją twarz w swoje dłonie i pocałował mnie delikatnie w usta.

- To nie jest ważne co oni piszą. Najważniejsze jest to, co ja o Tobie myślę – wyjaśnił –Też je czytałem i wiem że są okropne – powiedział smutno – Ale błagam Cię, nie przejmuj się nimi. Dla mnie jesteś najwspanialszą i najpiękniejszą dziewczyną na świecie i nikt tego nie zmieni. Nie obchodzi mnie to, czy chcą żebym z Tobą był czy nie, ważne jest to, co ja do Ciebie czuję. – powiedział i znów ucałował moje usta. – Oni zawsze będą wchodzić z butami w nasze życie. To już się nie zmieni, musimy do tego przywyknąć.

- Pytanie tylko, czy do tego da się przywyknąć – zauważyłam.

Chłopak spuścił głowę i sięgnął ręką do kieszeni swoich spodni, wyciągając małe kwadratowe pudełeczko. Otworzył je, a moim oczom ukazały się dwie obrączki.

- Co to? – spytałam zdziwiona, spoglądając na chłopaka.

- To obrączki dla par. Wiesz u nas w Korei jest taki zwyczaj, że zakochani wręczają sobie takie obrączki na znak ich miłości i tego, że po prostu chcą ze sobą być. To tak jak z małżeństwem, tyle że bez ślubowania – wyjaśnił uśmiechając się niepewnie. 

– No i właśnie chcę Ci teraz dać tę obrączkę, po to żebyś wiedziała, że jesteś dla mnie najważniejsza i że nic innego się dla mnie nie liczy. Ani opinia innych ludzi... ani nic, że chce z Tobą być i chcę wiązać z Tobą przyszłość. Oczywiście jeśli Ty też tego chcesz – powiedział. 

To było słodkie, był przy tym taki niepewny siebie, taki kochany. 

Wzięłam od chłopaka obrączkę i wsadziłam ją na palec. Niestety gdy opuściłam dłoń, obrączka się zsunęła.

- Jest za duża – powiedziałam zawiedzionym głosem. 

Chłopak złapał obrączkę i westchnął ciężko obracając ją w palcach

- Nie znałem Twojego rozmiaru – wyjaśnił smutno – Mogę je oddać jeśli jej nie chcesz – powiedział. 

Zrobiło mi się go szkoda. Na pewno bardzo się starał, żeby wszystko było jak najlepiej, ale ja miałam cholernie chude palce i akurat musiał nie trafić z numerem.

Zbliżyłam się do niego i pocałowałam mocno w usta.

- Chcę. Oczywiście, że chcę. Chodź mam pomysł – powiedziałam łapiąc chłopaka za rękę.

Weszliśmy do mojego pokoju i puszczając jego dłoń, podeszłam do szkatułki w której trzymałam biżuterię. Wyciągnęłam z niej srebrny łańcuszek i przełożyłam go przez obrączkę. 

Chłopak spojrzał na mnie pytająco.

- Zapniesz? – spytałam, podszedł do mnie i przewieszając łańcuszek przez moją szyję zapiął go 

- Teraz będzie bliżej serduszka – powiedziałam słodko, uśmiechając się. 

Chłopak zaśmiał się na moje słowa i obrócił moje ciało w swoją stronę, po czym po raz kolejny pocałował moje usta.

- Kocham Cię - wyszeptał między pocałunkami

- Kocham Cię – powtórzyłam za nim. 

To był pierwszy raz, kiedy wyznaliśmy sobie miłość... 

G-Dragon... Saranghae!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz