Rozdział 73

1.4K 107 20
                                    



 Miałam wrażenie, że moje serce wyskoczy przez gardło. Myślałam, że się ucieszy że tu jestem, myślałam że podejdzie i mnie przytuli, że powie że wszystko będzie dobrze i że bardzo mnie kocha... Ale nie on po prostu poszedł. 

Stałam tam nie wiedząc co się ze mną dzieje... Byłam w kompletnym szoku. 

Nie... 

Nie mogłam tak tego zostawić, nie teraz kiedy już tu jestem. Nie mogłam znów stamtąd uciec. Musiałam z nim porozmawiać, musiałam wiedzieć czy jeszcze może być między nami dobrze... Otrzepałam się i poszłam za chłopakiem do jego garderoby. 

Drzwi były otwarte, stał tam na środku nie ruszając się. Gapił się w podłogę a jego ręce zwisały po bokach z zaciśniętymi pięściami. 

Podeszłam bliżej...

- JiYong... - powiedziałam cicho, nawet na mnie nie spojrzał – Ja... - próbowałam zacząć, ale mi przerwał

- Co Ty tu robisz? – spytał wściekle

- Chciałam... chciałam... - dukałam. 

Nie mogłam nic więcej powiedzieć. Chciałam mu powiedzieć po co tu przyszłam, ale jego postawa i zachowanie paraliżowały mnie. 

Podeszłam jeszcze bliżej, stanęłam w takiej odległości że bez problemu mogłam usłyszeć jego ciche dyszenie i poczuć zapach perfum

- No... mów ... co chciałaś? Po co tu przyszłaś? – spytał, odwracając twarz w moją stronę.

 Spojrzał na mnie... W jego oczach widziałam złość, smutek, zawód... Malowało się w nich wszystko. 

Opuściłam głowę i zaczęłam szukać czegoś w podłodze, co mogło by mnie zainteresować

- TOP mnie zaprosił... - wydukałam nadal na niego nie patrząc 

– Ale... widzę, że Ty mnie tu nie chcesz – powiedziałam, po czym na ułamek sekundy popatrzyłam na jego twarz. 

Nie powiedział nic... 

Wypuściłam ciężko powietrze i odwróciłam się gotowa do odejścia. 

Chłopak jednak uniemożliwił mi jakikolwiek ruch, zatrzymując mnie ręką w pasie i przyciągając do siebie, spojrzałam na niego oczami pełnymi łez. 

 Nie mówiąc nic, musnął delikatnie moje usta.

- Chcę... Nawet nie wiesz jak bardzo – powiedział cicho, przykładając swoje czoło do mojego.

 Jego oczy były zamknięte, a na twarzy malował się ból. 

Dopiero teraz zrozumiałam jak bardzo go to wszystko przytłaczało. Miał prawo być na mnie zły... W końcu zawsze powtarzałam, że nigdy go nie zostawię, że będę na niego czekać, obiecywałam że nie odejdę. Tylko dlaczego kiedy chciałam odejść on mi na to pozwolił? 

Zaplotłam ręce wokół jego barków, a on przyciągnął mnie do siebie obejmując mocno moją talie. Przytulał mnie tak jakby bał się że zaraz ucieknę. Ale ja nie chciałam uciekać. Chciałam być z nim jak najdłużej się da, chciałam żeby mnie trzymał w swoich ramionach i nigdy nie puszczał. Tak bardzo go kochałam. 

Stałam tam i płakałam w jego ramię. Nie wiem jak długo to wszystko trwało, ale nie chciałam żeby się kończyło.

- Kocham Cię – szepnął chłopak do mojego ucha łamiącym się głosem. 

Oderwałam się od niego i spoglądając w Jego oczy, pocałowałam jego miękkie malinowe usta.

- Kocham Cię – odpowiedziałam patrząc na niego. 

Chłopak pociągnął mnie delikatnie i usiadł na kanapie usadzając moje ciało na swoich kolanach. 

Patrzyliśmy na siebie nie mówiąc nic...

- Nigdy więcej mnie nie zostawiaj – powiedział po chwili,  po czym pocałował mnie delikatnie.

- Dlaczego pozwoliłeś mi odejść? Dlaczego o mnie nie walczyłeś? – spytałam smutno. 

Chłopak złapał w palce moją brodę i uniósł lekko moją twarz by móc spojrzeć mi w oczy.

- Bo widziałem jaka byłaś przy mnie nieszczęśliwa... Cały czas płakałaś i chodziłaś smutna. Nie chciałem Cię takiej widzieć. Nie mogłem patrzeć na to jak cierpisz. Wiedziałem, że to wszystko przeze mnie... Kiedy powiedziałaś że wracasz do siebie, zdałem sobie sprawę że już nic nie mogę z tym zrobić. Myślałem, że pozwolenie Ci odejść będzie lepszym wyjściem niż zatrzymać Cię na siłę – wyjaśnił.

- To nie prawda... Bez Ciebie jestem nie szczęsliwa... - zapewniłam. 

Chłopak ponownie pocałował moje usta. Siedziałam na jego kolanach, a on przytulał moje ciało do siebie. 

Kiedy próbował odgarnąć kosmyk włosów, który zaplątał się na moim czole, zobaczyłam na jego palcu obrączkę

- Nadal ją masz? – spytałam łapiąc jego dłoń i oglądając dokładnie jego palec

- Tak – powiedział, po czym posłał mi delikatny uśmiech. 

Spojrzałam na niego i również się uśmiechnęłam. Chłopak pokręcił się delikatnie i sięgnął ręką do swojego karku, złapał za łańcuszek ściągając go ze swojej szyi i podał mi go. Wzięłam łańcuszek do ręki uśmiechając się szeroko

- Nosiłeś to przez cały czas? – spytałam, na co chłopak pokiwał głową. 

Myślałam, że już dawno tego niema, że wyrzucił albo gdzieś schował głęboko, ale on przez cały ten czas to nosił. Swoją na palcu a moją na szyi. 

Wzruszyło mnie to i ponownie zaczęłam płakać. Tym razem ze szczęścia...

- Kocham Cię Kate – powiedział całując moje czoło, wziął ode mnie łańcuszek i przewiesił przez moją szyję

- Kocham Cię – odpowiedziałam pewnie.

- Zostaniesz? – spytał po chwili

- Tak – odpowiedziałam uśmiechając się szeroko, po czym wpiłam się w Jego usta zachłannie.

I zostałam... 

Już na zawsze...


P.S Kochani wrzucam rozdział dzisiaj, bo jutro nie będę mieć czasu :) W piątek wrzucę epilog, na który serdecznie zapraszam i który (mam nadzieję) powinien Was miło zaskoczyć. Myślę, że to będzie w jakimś stopniu niespodzianka... Ale czy tak będzie, przekonacie się w piątek czytając go. Nie odpuszczajcie tego epilogu :)

Pozdrawiam Was serdecznie i do piątku :)

Aaaa, mam nadzieję, że rozdział się podoba?

G-Dragon... Saranghae!Where stories live. Discover now