Rozdział 47

1.6K 107 9
                                    



Spojrzałam na zegarek, dochodziła już siódma rano. Stwierdziłam, że nie ma sensu się kłaść, bo za godzinę będę musiała wyjść z domu. 

Wzięłam zimny prysznic, żeby się pobudzić, ubrałam się zrobiłam makijaż, uczesałam włosy i zeszłam na dół, zrobić sobie śniadanie. Lodówka była pełna. JiYong tuż przed wyjazdem zaopatrzył mnie we wszystko co, było potrzebne do przeżycia. Zostawił również swoją kartę, z której mogłam korzystać ile tylko chciałam. Powiedział, że mogę wydawać jego pieniądze na co tylko przyjdzie mi ochota. Oczywiście spierałam się z nim, że nie chcę wydawać jego pieniędzy, że karta mi nie jest potrzebna, bo przecież mam pieniądze za pracę u Dami, ale on miał gdzieś to co mówię. Dał mi ją i tyle, nie było gadania. 

Zjadłam śniadanie, wypiłam kawę i wyszłam z domu. Wsiadłam w metro i pół godziny później byłam już w pracy.

- Hej Dami – weszłam do butiku, uśmiechając się do dziewczyny szeroko. 

Spojrzała na mnie nieco zdziwiona.

- A Ty co się tak cieszysz? Nie powinnaś teraz płakać, mieć worów pod oczami, rozmazanego tuszu na policzkach? Chłopcy przecież właśnie pojechali w trasę... długo ich nie będzie – mówiła uśmiechając się. 

Wiem, że żartowała sobie ze mnie.

- Owszem, płakałam, ale wczoraj, no i w nocy... jednak stwierdziłam, że muszę jakoś funkcjonować bez nich. Przecież nie mogę przez, cały ten czas, wyć w poduszkę – powiedziałam

- Dobrze. To mi się podoba. Szczerze powiedziawszy to mi ulżyło, myślałam że przyjdziesz tu kompletnie załamana i że będę musiała cię pocieszać. Ale taki stan mi się podoba – powiedziała, uśmiechając się szeroko, wchodząc do pomieszczenia 

- Ah, zapomniałabym – dodała, kiedy już prawie cała zniknęła na zapleczu. 

Spojrzałam na dziewczynę zaciekawiona, czekając aż dokończy 

- Lagerfeld się odezwał – oznajmiła, uśmiechając się

- Tak i co? – spytałam, dziewczyna wzruszyła ramionami.

- Wchodzi w to – krzyknęła, będąc już w środku

- Tak! – wykrzyknęłam radośnie i pobiegłam do dziewczyny. Uściskałam ją mocno. – Wiedziałam że się uda. – dodałam, w dalszym ciągu ściskając dziewczynę. 

Tak naprawdę to przez to całe zamieszanie z wyjazdem chłopaków, kompletnie o tym zapomniałam. To był naprawdę wielki sukces.

- Dzisiaj robię taką kolację dla znajomych. Będziemy świętować otwarcie nowego butiku. Oczywiście ty też idziesz – oznajmiła. 

Spojrzałam na dziewczynę wykrzywiając twarz 

–Nie chcę słyszeć żadnej odmowy – dodała. 

Nie miałam wyjścia, nie było gadania, musiałam iść.

- Okej – powiedziałam mało entuzjastycznie. 

Nie miałam za bardzo ochoty wychodzić. No może z samą Dami to jeszcze tak, ale z jej znajomymi to już nie bardzo. Ne znałam ich, zawsze miałam problem z poznawaniem nowych osób. Na ogół byłam bardzo nieśmiała no i w tym przypadku dochodziła jeszcze bariera językowa. Nie wiem czy będę nawet w stanie się z nimi jakoś dogadać, przecież oni może nawet nie mówią po angielsku. No ale cóż nie mam wyjścia... 

W butiku nie było dzisiaj specjalnego ruchu. Miałyśmy spokój. Siedziałyśmy na zapleczu pijąc kawę. Jedynie, od czasu do czasu, któraś z nas podnosiła się by obsłużyć klientki.

G-Dragon... Saranghae!Where stories live. Discover now