- Kate! – powiedział podniesionym głosem, na co mimowolnie podniosłam się do pozycji siedzącej

- Przepraszam, ale błagam Cię powiedz co ona ci powiedziała – nalegał.

Ok. chyba nie mam wyjścia. Musiałam powiedzieć mu prawdę. On nie jest głupi, długo kłamać nie mogłam.

- Powiedziała, że mam się od Was odpieprzyć, że mam wyjechać, że nie jestem tu potrzebna i że nikt mnie tu nie chce, w zasadzie powiedziała to co Ty ostatnio – powiedziałam smutno, po czym znów zaczęłam płakać.

Chłopak również podniósł się do pozycji siedzącej i zmusił mnie do tego żebym na niego spojrzała, broniłam się jak mogłam, nie chciałam na niego patrzeć, ale w końcu wygrał.

- Posłuchaj mnie uważnie – zaczął. – To co Ci ostatnio powiedziałem to.. to był jakiś pijacki bełkot. Byłem wkurzony bo Ty... bo... - zaczął się miotać.

No powiedz to wreszcie, bo co ja do cholery?

Pomyślałam kiedy nie dokończył wypowiadanego zdania.

- Dobra nie ważne... W każdym razie, nie słuchaj tego co ona Ci mówi. Jesteś dla nas cholernie ważna. I potrzebujemy cie tutaj. Dae cie potrzebuje, ja cie potrzebuję. Rozumiesz? Dara jest zazdrosna o wszystko co jest z nami związane. Nie przejmuj się nią więcej, proszę – mówił, a ja nie wierzyłam w to co słyszę. Był wkurzony bo co ja? Nie dokończył w końcu więc się nie dowiedziałam. I czy naprawdę on mnie tu potrzebuje? Ale jak to? Czemu on? Rozumiem Dae, ale on? Nie wiem co o tym mam myśleć. Już nic nie wiem.

- Nie wiem co mam powiedzieć. Ja już nic nie wiem. Wszyscy się mnie o coś czepiają, a ja nawet nie wiem o co... wszyscy mają do mnie jakieś pretensje... co ja niby takiego zrobiłam? – pytałam z żalem, chłopak tylko patrzył na mnie i chyba sam nie potrafił odpowiedzieć na moje pytania.

Po moich słowach nie powiedzieliśmy już nic. Patrzyliśmy tylko na siebie tkwiąc w kompletnej ciszy. Nie myślałam wtedy o niczym. Po prostu patrzyłam na jego piękną twarz.

Oboje zasnęliśmy na kanapie tuląc się do siebie.

Następnego ranka obudziłam się sama. No tak, to było zbyt piękne żeby mogło być prawdziwe. To był pewnie tylko sen. Wstałam z kanapy z bolącymi plecami. Ta kanapa jest cholernie, niemożliwie niewygodna. Poszłam do swojego pokoju i od razu weszłam do łazienki żeby się wykąpać.

- Boże, jak Ty wyglądasz? – powiedziałam do swojego odbicia w lustrze.

Wyglądałam strasznie. Moje oczy były przekrwione i spuchnięte od płaczu.

Po kilku minutach w końcu wzięłam się za doprowadzenie siebie do porządku. Po wykąpaniu się i nałożeniu lekkiego makijażu poszłam do kuchni żeby coś zjeść. Nie wiedziałam czy chłopcy już wrócili czy nie. W zasadzie było bardzo wcześnie bo dopiero dochodziła siódma.

Otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam z niej jajka. Zaczęłam robić jajecznice, gdy nagle ze studia wyszedł JiYong. Popatrzyłam na chłopaka, który zmierzał w moim kierunku.

- Hej, jak się czujesz? – spytał, podchodząc niebezpiecznie blisko mnie.

- Ymmm, dobrze – powiedziałam nieśmiało.

- Nie kłam, po wczorajszej nocy nikt nie czuł by się dobrze. A już na pewno nie Ty – powiedział.

Aha czyli jednak to było naprawdę. Jednak ta cała sytuacja to nie był sen, czy moja wyobraźnia.

To się wydarzyło. Odwróciłam się do chłopaka plecami nie odpowiadając na jego komentarz.

I wtedy stało się coś nieoczekiwanego. JiYong podszedł do mnie i przytulił mnie od tyłu.

- JiYong, ja.... – nie wiem właściwie co chciałam powiedzieć, ale chłopak przerwał całując mnie w szyję.

- Ciii, nic nie mów. Nie musisz. – powiedział.

Odwróciłam się do chłopaka przodem i zatopiłam się w jego nieziemskim spojrzeniu.

Dopiero teraz zauważyłam jak piękne ma oczy. Mocno brązowe, a jednocześnie złociste i zarazem czarne... Nie do opisania.

Patrzyłam w jego oczy, dopóki nie poczułam jego ust na swoich. Delikatnie muskał je, sprawdzając czy pozwolę mu na więcej...

Pozwoliłam. Staliśmy w kuchni całując się teraz namiętnie, a zarazem delikatnie. Pierwszy raz ktoś całował mnie w ten sposób. Z taką czułością, pożądaniem, pasją. Nawet nie jestem w stanie opisać tego co wtedy czułam.

Ale jedno wiem na pewno, czułam, że zapadam się w tej chwili... w Nim.... Po uszy.

Naszą namiętną chwilę przerwali nam wtaczający się po kolei chłopcy.

Szybko z JiYongiem odskoczyliśmy od siebie, udając że po prostu robimy sobie śniadanie.

- Ji!! – wykrzyczał radośnie TOP widząc przyjaciela.

Podbiegł do niego niezgrabnie i przytulił się do chłopaka. Ten widok był rozczulający. Ten chłopak, który ma w sobie tyle klasy, taktu i opanowania, teraz zachowywał się jak mały chłopiec biegnący w objęcia taty. Zaśmiałam się lekko na ten widok.

- Gdzie byłeś? Szukałem Cię całą noc. – powiedział wydymając policzki z oburzenia.

JiYong spojrzał na mnie speszony i szybko odpowiedział przyjacielowi

- Odwiozłem Kate do domu, bo źle się czuła. a potem już nie wracałem bo byłem zmęczony – ufff, wybrnął z tego jakoś.

Nie chciałam żeby mówił im co się stało wczoraj, no i dzisiaj...

- A wy coś... a już wiem... całowaliście się – powiedział Seungri śmiejąc się.

Ale skąd on niby to może wiedzieć? Przecież nie widział nas... a może widział? Nie, nie widział. Na pewno.

- Nie no co Ty, przestań. Jesteś pijany Seungri. Gadasz głupoty – wypowiedziałam słowa z szybkością światła.

Spojrzałam na JiYonga i zauważyłam że zmarszczył twarz... z zaskoczenia? Że się nie przyznałam? Że nie chciałam się przyznać?

Nie wiem. Nic już nie wiem. Od wczoraj nic nie wiem. Kompletnie nic.

G-Dragon... Saranghae!Where stories live. Discover now