G-Dragon... Saranghae!

By kajasoko

198K 13.5K 3K

Kate - dziewczyna z Polski, przyjeżdża do Korei na prośbę swojego przyjaciela Daesunga. Chłopak nie potrafi o... More

Bohaterowie:
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Podziękowania :)
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział na specjalne życzenie!
Rozdział 67
Rozdział 68
Ważne pytanie :)
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Epilog
E1
E2
E3
E4
E5
E6
E7
E8
Nominacje
E9
E10
E11
E12
E13
E14
E15

Rozdział 4

4.2K 274 71
By kajasoko


Całą szóstką poszliśmy zwiedzać Seul. Tak... dokładnie... szóstką.

Reszta chłopaków także postanowiła do nas dołączyć. Chodziliśmy ulicami Seulu, zwiedzając jego najciekawsze zakątki. Miasto wydawało się ogromne, a zarazem bardzo ciasne. Było tu mnóstwo różnorakich budynków, począwszy od starych zabudowań skończywszy na ekstremalnie nowoczesnych budynkach. Wszędzie było kolorowo, tętniło tu życie. Wielkie, zielone parki skupione były wokół kompleksów pałacowych i wzgórz. Szczerze powiedziawszy nie przypuszczałam, że natura może się tak świetnie komponować z wielkimi drapaczami chmur ze szkła i stali.

Po obu stronach rzeki Han-gang, przeprowadzone były ruchliwe ulice, pełne luksusowych centrów handlowych, barów, jadłodajni, restauracji a wiecznie żywy handel uliczny dodawał uroków współczesnej architekturze. Po drodze mijaliśmy liczne muzea i galerie sztuki. Miasto było niezwykle różnorodne, znajdowało się tu tyle atrakcji, że jestem pewna, że nie starczyłoby mi czasu na to żeby to wszystko dokładnie pozwiedzać.






Nie mogłam się nadziwić ile w tym mieście jest klinik chirurgii plastycznej. W zasadzie na każdym kroku można było do jakiejś wejść. Wiedziałam, że Koreańczycy miłują się w tego typu poprawianiu urody, ale nie zdawałam sobie sprawy z tego, że aż tak. Wszędzie wkoło był wielki ruch. Jedni spieszyli się do pracy, inni spacerowali całymi rodzinami, tak jak my zwiedzając miasto. Każdy z nich wyglądał inaczej. Wszyscy byli kolorowi, żywi, uśmiechnięci.

Miałam wrażenie, że każdy na mnie spogląda. Mówiono mi wcześniej, że Koreańczycy nie przepadają za obcokrajowcami i że mogą mnie spotkać przez to różne nieprzyjemności. Tyle, że ja nie czułam się tu jakoś specjalnie niechciana, raczej ludzie byli mną zaciekawieni. Spoglądali na mnie, niektórzy nawet robili mi zdjęcia myśląc, że tego nie widzę. Nie ma się co dziwić, w końcu różniłam się znacznie od nich. Nie wyglądałam jak Azjata.

Po kilkugodzinnym zwiedzaniu, stwierdziliśmy że jesteśmy cholernie głodni więc udaliśmy się do podobno najlepszej restauracji w Seulu.

-Dobra chłopaki, co mogę zjeść bo nic z tego nie rozumiem? –spytałam pokazując na krzaczki które robiły za litery w menu.

-Weź kimchi, posmakuje Ci na pewno – powiedział TOP.

-A co to jest, jeśli mogę wiedzieć? –zapytałam, nie miałam zielonego pojęcia co to za potrawa. Miałam ochotę na jakieś treściwe mięso i wielką nadzieję, że kimchi to właśnie to.

-To danie ze sfermentowanych warzyw-skrzywiłam się na słowa chłopaka. Że co przepraszam? Ja mam niby jeść sfermentowane warzywa? Pomyślałam

– Zaufaj mi, pokochasz to – zapewniał nieugięty. Postanowiłam zaryzykować.

Wzięłam kimchi i do tego prażoną świńską skórę, którą tak wszyscy zachwalali.

Szczerze powiedziawszy kuchnia koreańska znacząco różniła się od kuchni polskiej, zdecydowanie większość ludzi nie zjadłaby tego co tutaj uznawane jest za przysmak. Ja jednak postanowiłam zaufać moim towarzyszom, wzięłam wszystko co polecali.

I... nie zawiodłam się. Jedzenie było przepyszne. Nie mogę tego porównać do czegokolwiek, bo w naszej kuchni takich smaków po prostu nie ma. Teoretycznie myślałam że z samego opisu potraw, skończę obiad rzygając gdzieś pod stołem, jednak w praktyce było znacznie lepiej. Z pewnością mogę stwierdzić, że kuchnia koreańska jest moją ulubioną kuchnią.

Oczywiście zaraz po kuchni polskiej.


-Kate, czym ty się właściwie zajmujesz? – spytał YoungBae.

-Ja? Hmmm... obecnie to niczym ciekawym. Zanim tu przyjechałam pracowałam w biurze podróży. W zasadzie nic ciekawego – odpowiedziałam.

Nie była to moja wymarzona praca, ale dzięki niej miałam duże zniżki na przeróżne wycieczki po świecie. A podróżować uwielbiam. Poza tym mogłam wykazać się w znajomości języka angielskiego.

-A to teraz nie pracujesz już? – spytał zdziwiony.

-Nie. Rzuciłam pracę jak tylko Dae do mnie zadzwonił – odpowiedziałam.

Nagle naraz 5 par oczu zwróciło się ku mnie. Patrzyli na mnie jakby zobaczyli ducha.

– No co? Czemu tak na mnie patrzycie? –spytałam nie wiedząc o co im chodzi.

-To duże poświęcenie – powiedział TOP.

-Poświęcenie? Nie, nie sądzę. Dae to mój przyjaciel, nie taką pracę bym rzuciła gdyby tylko mnie potrzebował – wyjaśniłam. Ich spojrzenia zmieniły się z osądzających na podziwiające.

Tak to przynajmniej odczułam.

-Wow. Nie sądzę, żebym tak potrafił – powiedział Seungri.

-No tak, wy nawet nie potraficie z nim porozmawiać – dogryzłam.

Dae skarcił mnie wzrokiem i od razu pożałowałam tego co przed chwilą powiedziałam. No ale co? Przecież taka była prawda. Widzieli się codziennie, mieszkali z nim pod jednym dachem, a żaden z nich nie potrafił nawet zapytać jak on się z tym wszystkim czuje.

– Przepraszam, nie powinnam była tego mówić – powiedziałam nie za bardzo przekonana. Chłopcy kiwnęli tylko zgodnie głowami i tyle. Cisza.

Jak zwykle, oni po prostu uciekają od rzeczy które stanowią jakiś problem.


Po skończonym posiłku zapakowaliśmy się wszyscy do samochodów i wróciliśmy do domu.

-Kate, możesz do mnie przyjść jak się ogarniesz? – spytał Dae.

-Tak, jasne – odpowiedziałam i ruszyłam do swojego pokoju wziąć szybki prysznic. Po skończonej kąpieli założyłam wygodne ciuchy i poszłam do pokoju Daesung'a.


-Co tam Dae? – powiedziałam, przekraczając próg jego pokoju.

-Słuchaj, bardzo Cie proszę żebyś nie wyskakiwała więcej z takimi tekstami jak dziś. To nie jest dobry pomysł. Rozmawiaj sobie z nimi o czym tylko chcesz, ale bardzo Cie proszę, nie poruszaj więcej tego tematu i nie komentuj w ten sposób – wyjaśnił.

No tak... mogłam się spodziewać tego że nie będzie zadowolony z mojego wcześniejszego komentarza.

-Dobra przepraszam, postaram się już więcej tak nie mówić. – powiedziałam, pogadaliśmy jeszcze kilka minut, pożegnaliśmy się i wróciłam do siebie.


Leżałam na łóżku przeglądając na laptopie zdjęcia, które zrobiliśmy dzisiejszego dnia, kiedy ktoś zapukał do moich drzwi.

-Proszę – odezwałam się. Drzwi się lekko uchyliły a zza nich pojawiła się głowa JiYonga. – Wejdź – powiedziałam do chłopaka na co ten wszedł do środka zamykając za sobą cicho drzwi.

Wskazałam ręką żeby podszedł bliżej i usiadł na łóżku koło mnie.

-No co tam? –spytałam zachęcając go do mówienia. Widziałam, że się mota i nie wie jak zacząć rozmowę.

-Kate... słuchaj, bo... wiesz, to co dzisiaj powiedziałaś o Daesungu, to... no masz racje. Nie wiem, jakoś tak... od tego wypadku, jakoś przestaliśmy z nim rozmawiać – próbował wyjaśnić.

-Tak wiem... – zaczęłam, ale chłopak zatrzymał mnie pokazując że jeszcze nie skończył.

-Ale wiesz, to nie chodzi o to że to się stało... chodzi o to, że... ja nie wiem jak z nim rozmawiać, żeby go nie urazić. Nie chcę powiedzieć czegoś co sprawi mu przykrość... on nawet na nas nie spojrzy, myślałem, że jak zostawimy go w spokoju to on sam zaraz do nas przyjdzie... wiesz jak sobie to wszystko poukłada, no ale nie przyszedł... no i jakoś to tak trwa do tej pory. Minęły prawie dwa miesiące, a w zasadzie nie zamieniliśmy z nim całego zdania. – wyjaśnił.

No tak, to było świetne rozwiązanie. Zamiast szczerej rozmowy, po prostu milczeć. Brawo Wy.

-JiYong, wiesz co on myśli? On myśli, że was zawiódł, że wstydzicie się za niego, za to co zrobił. To nie chodzi o to, że jest mu źle przez ten wypadek, oczywiście jest... ale tu bardziej chodzi o to że on nie ma odwagi do was zagadać ani na was spojrzeć bo boi się że go będziecie osądzać, boi się że powiecie że to jego wina... -powiedziałam, chłopak wyraźnie rozszerzył swoje oczy w szoku po tym co usłyszał

-Ale... ale to nie prawda... nikt go nie będzie osądzać, ja od początku mówiłem że to nie jego wina, że to po prostu był wypadek.-tłumaczył się.

-Ale on o tym nie wie, nie powiedzieliście mu o tym co myślicie. Musicie ze sobą po prostu szczerze pogadać i będzie dobrze. Zobaczysz – próbowałam go jakoś pocieszyć bo widziałam, że słowa które powiedziałam totalnie go załamały. –Jesteście jak bracia, znacie się już tak długo, mieszkacie razem, pracujecie razem, a nie potraficie ze sobą porozmawiać.

-Ale co ja mam mu powiedzieć, żeby wiedział że jesteśmy z nim? – spytał bezradnie.

-No właśnie to mu powiedz, że z nim jesteście i że jest dla was bardzo ważny i że choćby nie wiem co się działo to wy zawsze będziecie tu dla niego. – wyjaśniłam. Chłopak tylko skinął głową. – Pogadaj z nim, zobaczysz uda się. –dodałam.

JiYong podziękował mi za rozmowę po czym opuścił mój pokój, a ja położyłam się spać z głową pełną myśli i wrażeń z dnia dzisiejszego.

Continue Reading

You'll Also Like

130K 7.2K 33
Potrzebuję Cię przy moim boku jak nigdy wcześniej. Proszę, nie pozwól mi osunąć się na dno. __ Zapraszam na kontynuacje ff pt. "Secret"
103K 6K 25
Na dwanaście dni przed końcem roku szkolnego, podczas lekcji Historii Magii, Profesor Binns opowiada swoim uczniom niezwykłą legendę. Legendę o dwuna...
70.2K 3.7K 125
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...
11.5K 872 33
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...