Rozdział 13

1.5K 133 13
                                    

Syn Hokage od trzech dni szedł wzdłuż granicy Kraju Ognia z Krajem Gorących Źródeł. W końcu zbliżał się do praktycznie końca.

-Jeszcze jedna godzina i dotrzesz do morza...-mruknął Sosei.

-Jeśli go nie znajdę....ugh ....może go minąłem?-zastanawiał się Naruto.

-Myślę, że to po czym go rozpoznamy musi być naprawdę rażące w oczy, skoro nie podał szczegółów.

-Lub jest za głupi by zapomnieć i nie podać?-podpowiedział Kurama. 

-Ughh! Przejdę do końca...jak nic nie znajdę to poszukam jeszcze raz....może źle przeczytałem te bazgroły?

-Nah...i tak nic więcej z nich nie wyczytasz... -mruknął demon i położył się, kot chyba poszedł w jego ślady, bo Uzumaki wyczuł, że i on również zaczął miarowo oddychać. Chciał już zarzucić nie miły komentarz, gdy nagle stanął jakby wbity w ziemię. Nie mógł uwierzyć w to co wyczuwał. Zadrżał.

"Upadły? Tutaj?"

-Chyba ta misja musi zaczekać...-powiedział na głos. Przyśpieszył nie rozglądając się w żadną stronę.

***

Kumo ponownie tkwił na pomoście czekając i uwalniając chakrę. Nie spodziewał się nadejścia dzieciaka nawet teraz, ale wolał dmuchać na zimne. Jednak coraz bardziej denerwowali go tubylcy. Dzieci zaczęły go wkurzać najbardziej. Często próbowały go zdenerwować, bo widząc spokojną postawę chłopaka, chciały jak najszybciej go wkurzyć. Próbowały wszystkiego od prób wrzucenia do wody po ciskania w niego warzywami. Jednak tego dnia przeszły same siebie. Było ciepłe popołudnie. Niebo było czyste, błękitne. Ale dzieciaki stwierdziły, że czas zepsuć mu ten przemiły dzionek. Przyniosły odpady rybaków i zakradając się od tyłu do Kumo, chciały wylać ości i wnętrzności ryb na chłopca, ten jednak z pełną premedytacją uwolnił swoją silną gęstą chakrę, złapał nią dzieciaki i zrzucił do wody. Był sfrustrowany. 

-I co bachory? Było zaczynać z ninja?-zapytał się wysyłając im gniewne spojrzenie.

Dzieci uciekły w popłochu. Brązowowłosy z uśmiechem tryumfu podniósł głowę, już miał wracać do czekania, gdy nagle ktoś wymierzył mu cios w kręgosłup. Przeleciał kilka metrów i wpadł do wody.

Wynurzył się i zobaczył napastnika. Był ubrany w czarny dres i kaptur. Jego klatkę piersiową zasłaniała kamizelka ninja, a na udzie umieszczona była kabura. Jego cała twarz przesłoniona była białą, czystą maską, a dłonie i kostki przewiązane bandażem.

-Co do cholery...?-Kumo wypluł odrobinę wody z ust. Wstał i stanął na tafli wody. Przygotował się do kolejnego ataku.

Tylko mrugnął, a jego przeciwnik zniknął mu z oczu. Szybko zablokował rękami nadchodzący cios. Głośne uderzenie, mogące zgruchotać kości, normalnemu ninja uderzyło w jego ramiona. Kumo nie czekał na kolejne uderzenie, był doświadczonym jouninem Kraju Błyskawicy! Nie mógłby spojrzeć w twarz Raikage, gdyby nie odparł tego ataku. Naładował pięść chakrą i przekształcił ją w piorun. Wymierzył uderzenie w Zamaskowanego ale nie trafił . Ominęło go o zaledwie kilka centymetrów. Wtedy przeciwnik wbił mu kolano w brzuch i odrzucił. 

"Silny!...."

-Raiton no Yoroi!-krzyknął Kumo. Całę jego ciało otoczyła warstwa chakry z piorunami. Chłopak zgiął kolana i wystrzelił w kierunku przeciwnika.

Wrogi ninja jakby drgnął ze zdziwienia, ale szybko się otrząsnął.

-Atsugai!-wykrzyknął zamaskowany.

"Co? Jak? Stworzyli Upadłego, który potrafi posługiwać się technikami? On tez jest fenomenem?"

Wtem wielki pocisk został w niego wymierzony. Powietrze skupiło się tuż przed nim i rozprężyło uderzając go i posyłając dalej w stronę morza.

Kumo nie pozwolił sobie na odpoczynek. Jego technika go ochroniła, ale przez to była teraz słabsza. Nagle zamaskowany zlazł się tuż za jego uchem. W dłoni nagle pojawiło się coś małego i dziwnie wirującego. Ninja z kumogakure odskoczył, ale niestety technika trafiła go w usta i zerwała maskę. Silny podmuch odbił przeciwników od siebie. Oboje wstali od razu i ponownie zaczęli lustrować się spojrzeniem. Brązowowłosy wyskoczył w bok dezorientując wroga. Złożył pieczęć.

-Daibakufu no jutsu!

Woda wokół chłopca utworzyła pierścień i w sekundę wystrzeliła w przeciwnika uderzając go. Zamaskowany uderzył plecami o drewniany pomost tracąc na chwilę oddech w piersiach. 

Kumo nie czekał.

-Raigyaku Suihei!

Władował więcej chakry w swoje ramię i pojawiając się tuż za przeciwnikiem uderzył w niego. Przeciwnik w ostatnich chwili podniósł się, ale atak wywołał ruch powietrza i zrzucił maskę z twarzy napastnika. 

Ten nie przejmując się tym zwinął palce w pięść i po prostu naładował ją ogromną ilością chakry i uderzył w twarz Kumo. Ten wyleciał w powietrze. Jednak dał radę złapać równowagę mimo lekkiego otumanienia ciosem. Przeciwnicy stali na przeciw siebie, zaczynając ledwo łapiąc powietrze. Szarooki spiął się. Przekierował większość energii w ręce. To samo zrobił jego przeciwnik i oboje na siebie natarli. Kumo uderzył w twarz napastnika, ale i on również dostał w oko. Ich głowy lekko się odrzuciły, ale pozostali zakleszczeni. Ich kaptury opadły. Już mieli zadać sobie kolejny cios, gdy nagle ich spojrzenia się zetknęły....

-K-kumo?-Naruto nie dowierzał własnym oczom, znał te szare oczy!

Brązowowłosy również stał przerażony i jednocześnie zdziwiony.

-S-sora?-z jego gardła wydobył się jakby jęk bólu, gdy to imię opuściło jego gardło.

SześciuTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon