Rozdział 84

1K 99 7
                                    

Piasek praktycznie spowił całą arenę, gdy Kumo i Uzumaki po raz pierwszy ruszyli na siebie. Ich pierwsze ataki w taijutsu były tak silne, że cały kurz zaraz uderzył w barierę, która chroniła widownię. Zaraz potem opadł tuż przy niej. 

Ludzie zobaczyli jak Namikaze oraz brązowowłosy stoją naprzeciw siebie po zupełnie dwóch różnych stronach areny, siła ich ataku wyrzuciła ich oddalając od siebie. Chwilę mierzyli się wzrokiem, aż w tym samym czasie wystrzelili.

Uzumaki chce uderzyć wprost w twarz przyjaciela. Ten jednak omija go o kilka milimetrów i zaraz sam wyprowadza cios w podbródek. Naruto czuje jak pięść przelatuje mu koło ucha. Łapie za nadgarstek Anioła i uderza go w brzuch kolanem. Przeciwnik wycofuje się o kilka kroków. Jednak blondyn doskakuje do niego by zadać kolejne uderzenie. Kumo chce odbić cios. Ich pięści stykają się w ataku. Widownia była w stanie usłyszeć tylko grzmot tego starcia, a nastolatkowie odbili się od siebie i znowu wylądowali po dwóch stronach areny. 

I znów, i znów atakowali się, a uderzenia sprawiały, że podłoga na całej arenie drżała w posadach. Ich pięści ścierały się, a ich skóra zaczęła znikać z knykci, ale ani jeden, ani drugi nie zwolnił tępa. 

Uzumaki zmienił taktykę. Przelał chakrę do kończyn w ostatniej chwili przed kolejnym natarciem. Kumo nie zdążył zareagować, a siła uderzenia przyjaciela wbiła go w podłogę. Ku zdziwieniu publiczności nawet nie jęknął z bólu i od razu odskoczył widząc jak Naruto skacze w jego stronę. Odbił się dłońmi od podłoża i kopnął Namikaze. Ten jednak zablokował jego uderzenie. Ich ruchy były szybkie i płynne. Nikt oprócz Kage oraz Aniołów nie był w stanie podążać za nimi wzrokiem. Ich sylwetki rozmywały się w powietrzu, by tylko na krótką chwilę pokazać uderzenie oraz blok. Powietrze świszczało przecinane atakami.

Wtem arena ucichła, a przeciwnicy zatrzymali się. Widownia mogła przysiąc, że widzi jak powietrze pomiędzy nimi iskrzy naładowane chakrą błyskawicy. Nikt nie zobaczył, jak dwaj nastolatkowie napinają mięśnie.

Kumo zamknął na chwilę oczy, chcąc się skupić to był jego błąd. Uzumaki potrafił bez przeszkód używać błogosławieństwa. "Tak jakbyś oddychał..." Powiedział mu kiedyś Sosei.

Namikaze uśmiechnął się.

"Ten kot może i męczył mnie treningiem, ale był cholernie dobry w nauczaniu...". Jednak po chwili jego uśmiech tryumfu zadrżał. " Ciekawe jak radzi sobie ze śmiercią Raishina...."

Jednak gdy wyczuł błogosławieństwo Kumo wrócił do rzeczywistości i sam od razu został pokryty biało-czarną energią. 

Czarno biały płaszcz miał złote elementy i idealnie pasował do bokenów, które teraz Naruto trzymał w dłoniach. Głęboki kaptur zasłonił włosy, a spod cienia, który rzucał można było zobaczyć dwa złote punkciki, które były oczami syna Hokage. Chłopak szybko odsłonił włosy, mimo wszystko nadal w pamięci miał zasady turnieju.

Kumo natomiast stał w pomarańczowym, ognistym płaszczu. Wysoki kołnierz chował jego kark. Napis na plecach był koloru czarnego, a ubranie pod okryciem pociemniało i również straciło swój dotychczasowy kolor. 

Dla ludzi z zewnątrz napisy na ich płaszczach były niejasne jakby rozmazane. Nie dało się ich odczytać. Myśleli, że to wina nałożonych na siebie barier, ale prawda była inna. Ani Uzumaki, ani jounin z Chmury nie chcieli ukazywać swoich pełnych mocy. Mimo wszystko musieli pilnować się by przypadkowo nie zabić ludzi wokół.

Chwilę mierzyli się spojrzeniami, czując presję ze strony widowni, która przerażona i jednocześnie zachwycona patrzyła na przyszłość Kraju Ognia i Kraju Błyskawicy....a przynajmniej tak myśleli.

Przyjaciele drgnęli, a zaraz potem znów natarli na siebie, jednak tym razem nawet bariery zadrżały próbując stłumić falę uderzeniową, jednak ogromna energia mimo to uderzyła widownie odbierając jej oddech. 

Namikaze nagle pojawił się nad Kumo wyprowadzając atak bokenem, ten jednak od razu zasłonił się czymś co dla niewprawnego oka wyglądało jak kunai, jednak bardzo się mylili. Było to pióro. Zaraz w drugiej ręce brązowowłosego pojawiło się drugie, by zablokować drugi cios Naruto, wymierzony w  bok. Ich ataki zakleszczyły się i ze szczękiem metalu odskoczyli do tyłu. 

Iskry poleciały, gdy przyjaciele zaczęli skakać po arenie nawzajem chcąc zdezorientować wroga. Wtem tuż przy uchu blondyna przeleciało pióro. Gdyby się nie uchylił pewnie straciłby oko, jednak nie przejął się. Był w zbyt ogromnym ferworze walki. Jednak to co zaraz usłyszał zdziwiło nie tylko jego, ale i całą arenę. Jakby odgłos tłuczonego szkła. Zielona bariera rozpadła się w mak od tego ataku i wtedy każdy cywil w pobliżu poczuł jak stanęło mu serce. Bariera powstrzymywała nie tylko ataki, które wyrwałyby się spod kontroli, ale także miażdżącą energią dwójki nastolatków. Większość shinobi po prostu zadrżała lub złapała się mocniej siedzeń z trwogi, jednak zaraz wrócili do rzeczywistości słysząc krzyk ze strony zielonowłosego członka drużyny specjalnej. 

-Co wam odwaliło, że atakujecie bariery!?-krzyknął do nich.

Widząc po raz pierwszy, że Midori wpadł w złość, nawet Raikage był zdziwiony, chociaż jeszcze bardziej zdziwiło ich to co zrobili później zawodnicy.

-Przepraszamy...-powiedzieli jednocześnie jak zbesztane dzieci. 

Fiołkowooki westchnął i zaraz ustawił kolejną barierę, a widownia mogła wziąć głęboki oddech. 

Sześciuحيث تعيش القصص. اكتشف الآن