Rozdział 30

1.4K 120 2
                                    

Miesiące mijały, a dzieciaki padały z wycieńczenia. Ciężki, potworny trening męczył je, a one padały.....samotnie.....w męczarniach.

Hikaru, starał się być jak 01. Pocieszać i mimo, że nie wychodziło mu to świetnie, to każdy doceniał jego wysiłek.

-Hej....wymyśliłaś już sobie imię?-zapytał 56.

-N-nie.....-odpowiedziała niepewnie.

-Wiesz....jak chcesz możesz wziąć moje imię-powiedział. Dziewczyna spojrzała na niego niezrozumiale.-Zostaniesz moją siostrą, Hikari!-co ty na to?

-Jesteś dziwniejszy niż 01!-zaśmiała się.

-A skoro jesteśmy przy jego temacie....-powiedział Kumo.-Może wymyślimy mu sami imię?-zapytał się.

-Jestem za!-krzyknęła jakaś osoba.

Po kilku dniach wymyślania dziwnych imion, jak Kumogi(pszenica), czy Taiyo (słońce), Hikari zebrała się w sobie. Cały czas myślała o jego spokojnym dumnym wzroku.

-Sora?-zapytała się w przestrzeń.

Wszyscy ucichli i zastanowili się...

-Prawdę mówiąc chciałbym jeszcze kiedyś zobaczyć niebo....-powiedział Kumo.

-Hm, Hm....masz rację-powiedział Midori.-....Ale myślę, że do niego pasuje....to lepsze niż, Kin, którego wymyślił Komu....

-Ej masz coś do mnie?-zapytał się szarooki.

-Jak chcesz nazywać go złotkiem to proszę bardzo! Ja zostanę przy Sora....kto za?-powiedział Hikaru.

***

Tygodnie samotności męczyły dzieciaka, jednak nie poddawał się. Usilnie trenował, musiał być silniejszy, szybszy, potężniejszy. Chciał uratować te dzieciaki! Za szybko się przywiązywał.....za szybko je pokochał...a co jeśli ten bunt również nie wyjdzie...?

-Jeśli nie spróbujesz ich uratować do końca życia będziesz żałował-powiedział lis. Chłopiec stanął naprzeciw klatki. Zza niej widać było sporego lisa. Miał ciemnopomarańczowe futro i czerwone drapieżne oczy. Jego dziewięć ogonów falowało za nimi. Dzieciak jednak nie bał się. Podszedł bliżej przyjaciela.-Obiecuję ci dzieciaku....że kiedyś się stąd wydostaniesz...

Dzieciak nie odpowiedział uśmiechnął się wdzięcznie i wrócił do rzeczywistości. Musi stać się silniejszy. Dla tych dzieci. Czuł się w obowiązku.

***

Minęły miesiące od zniknięcia 01 z kryjówki Orochmaru, właśnie wracał z powrotem....z planem.

"Tym razem się uda!"Krzyczał do siebie w myślach.

Zachował jednak kamienną twarz nie mógł pozwolić by ktokolwiek zauważył zmianę w nim. Wolał udawać....udawać przerażonego, smutnego, bo przecież wiedział co nadchodzi....co planują te dwie szuje. Gdy tylko zszedł do podziemi, zadrżał z przerażenia. Wyczuwał o wiele mniej dzieci....o wiele mniej....

"Były porozrzucane w trzech pokojach, a teraz wystarczył jeden.....dlaczego? Czemu oni to robią?"

Zagryzł wargi i czym prędzej podbiegł do metalowych obszernych drzwi.

-Ej! Wynoś się stąd, albo....!-zaczął jakiś ANBU, ale 01 nie miał zamiaru się patyczkować. Uderzył jednego w brzuch, tak że poleciał na ścianę wbijając się w nią z jękiem.

Drugi poleciał w przeciwną stronę.

Blondyn szarpnął drzwi i wszedł do pokoju dzieci.

-Cześć....wróciłem!-powiedział i uśmiechnął się przyjaźnie. Ku jego zdziwieniu, wszyscy jakby na niego czekali. Ponad pięćdziesiąt dzieciaków ruszyło na niego. Niektóre lekko kuśtykając, inne trzymały się za bok, ale wyglądały na szczęśliwe widząc chłopca. Dzieciak poczuł miłe ciepło....jakby....nie...nie umiał tego opisać.

Poklepał większość po głowach i rozejrzał się. Dojrzał Kumo, Midori i Hikaru wraz z dziewczyną o dwukolorowych oczach siedzących w jednym z kątów. 

-A wam co?-zapytał się. Ukrywając odrobinę ulgę za uśmiechem. Musiał przyznać, że z ich przetrwania cieszył się najbardziej. Usiadł obok nich i spojrzał im oczy.

-Co się teraz stanie?-zapytał Kumo. -Podobno wiesz jak wygląda koniec.....

Chłopka nie spodziewał się takiego pytania od razu. Myślał, że zadadzą je jutro lub za jakiś czas....a nie na przywitanie. Na jego twarz wpełzł cień.

-Zależy czy pytasz o mój pomysł jak was stąd wyrwać, czy....o to co się stanie jeśli nie spróbujemy buntu-szepnął, a ogromne grono dzieci przysiadło się wokół. Blondyn wyprostował się.-Jeśli nic nie zrobicie, czeka was śmierć....w męczarniach.....jeśli spróbujemy się wyrwać i się nie uda....czeka was śmierć....jednak, jest szansa że damy radę zwiać, ale....czy chcecie spróbować.

-Jesteś pewny, że czeka nas śmierć jeśli tu zostaniemy? Po co się nami tak bawią?-zapytał jakiś chłopak.

-Chcą stworzyć armię.....nie wiem po co, nie wiem, czemu, ale ostatnio gdy eksperyment doszedł do końca...przeżyła tylko jedna osoba....zaraz po tym i tak umarła....

-PF! Nie wierzę ci! Kłamiesz!-powiedział. Wstał i odszedł w najdalszy kąt, zupełnie ignorując resztę. 

-Po co miałbym kłamać?-jednak nie otrzymał odpowiedzi.

-Ja się piszę-powiedział Hikaru.

-Co?-zapytał 01.

-Wiem, do czego zmierzasz....-powiedział.-....planujesz drugi bunt.

Powiedział jakby było to coś oczywistego.

Reszta wydawał a się mieć to samo zdanie. Niektórzy wyglądali niepewnie, jakby się bali, ale on nawet nie miał pojęcia czego.

-Hikaru, powiedział nam....co zrobiliście i dlaczego się nie udał poprzedni bunt...-powiedział Midori.-....Powiedział nam też o tym jak przez Orochimaru wiele osób zostało pogrzebanych pod gruzami.

-Nie winimy cię i....chcemy zaryzykować...-zaczął Kumo.

-Mów za siebie-warknął ten z tyłu. Przez jego głos, blondyn zauważył, że pozostałe dzieciaki jakby bardziej się wahały.-Ostatnim razem, przez niego, wielu z A i B zginęło! Po co mieli by nas tu chować by zabić? Jest kłamcą, a wy mu wierzycie! Jesteście debilami i wszyscy umrzecie przez tego jebanego, potwora?

-Skoro nie chcesz uciec i przeżyć, to zostań tu i umieraj w męczarniach, ale ja nie mam zamiaru umierać-powiedział Hikaru.

-Wolę próbować, niż czekać na pewnik! -powiedziała dziewczyna, 56.- Skoro jest szansa na wydostanie się z tego piekła.....to ja w to wchodzę!

Blondyn na chwilę zamknął się w sobie, co ma zrobić....wie co się stanie i nie chce by te dzieci zginęły w tak okropny sposób.

-Nie będę nikogo zmuszał-powiedział w końcu.-Jednak....wierzę, że na świecie są ludzie dobrzy, którzy będą przerażeni tym co przeszliśmy....wiem, że każdy z was chce wolności i wiem, że każdy z was na nią zasługuje, dlatego chcę wam ją dać. Nie jestem bohaterem, wiem że tylko mnie można winić za to co stało się z grupą A i B, ale nigdy nie miałem tego w zamiarze! Chcę byście przeżyli! Nie chcę widzieć śmierci przyjaciół....Obiecuję, że kiedyś pokażę wam niebo! Wyprowadzę was stąd!-powiedział.

Wszyscy patrzyli na niego z niedowierzaniem, jak w tak strasznym i okropnym miejscu można mieć tyle wiary i nadziei?


SześciuWhere stories live. Discover now