Rozdział 68

1K 90 14
                                    

***********************************************************************

Yo! Ludziska! 

Ten rozdział oraz następny wpływa na wattpada jedynie dzięki @Gerethon ! Tylko dzięki niej macie dodatkowe rozdziały, które są zapłatą za jej usługi....you know what I mean :)

Przyjemnej lektury :P

***************************************************************************

Blada kobieta, o ciemnych, krótkich brązowych włosach, zupełnie normalna, stała przed nim z szatańskim uśmiechem. Jedynie jej oczy wybijały się na tle tej "normalności", były fioletowe, zimne, z dziwną zawijaną źrenicą.

-Jesteś...-zaczęła, ale Namikaze jej przerwał.

-Tak....tak....dziwką Raishina....co wy do mnie macie-powiedział podirytowany.-Zejdź mi z oczu, bo...

-Och kochanie....-zaśmiała się perliście.-A nie chcesz może porozmawiać? Ja w przeciwieństwie do moich towarzyszy jestem....dość ugodową osobą-westchnęła.- Poza tym nigdy nie nazwałabym cię dziwką....-nagle znalazła się tuż przed jego twarzą i wyciągnęła dłoń w jego stronę. Przyłożyła swoje palce do jego podbródka i lekko do uniosła-Chyba, że chcesz być moją-mrugnęła posyłając mu uśmiech.

Gdy zauważyła, że to nic nie dało i nie wywołała żadnego uczucia w chłopcu oprócz wściekłości, westchnęła jakby smutna.

-Te ciało jest brzydkie, wiem....normalne...nie wyróżniające się.....ale obiecuję, że dla ciebie przystojniaku, znajdę lepsze-zaśmiała się.-Czekaj na mnie...- i zniknęła. 

Chłopaka przeszedł dreszcz. Był przekonany, że to nie Shunisu, ani Jashin. Więc kto? Westchnął. Mimowolnie sięgnął do kieszeni i spojrzał na zielony zwój. Trzymał go cały czas przy sobie by nikt go nie zobaczył. Bał się, że jego ojciec bądź nauczyciele natrafili by na niego, przeglądając jego rzeczy. Czuł że to robią i ani trochę ich nie winił za brak zaufania. Westchnął. Nie, musiał najpierw dowiedzieć się z kim ma do czynienia. Oddalił się od domu Aniołów i poszedł do biblioteki. Co jak co, ale to był jego pierwszy traf. 

Wszedł do ogromnego budynku. Przywitała go miła staruszka, wstając i lekko się ukłoniła. Chłopak odwzajemnił szacunek i od razu zaczął rozglądać się po regałach.

"Zacząć od historii? Czy iść w stronę religii....? Religia" Pomyślał. Idąc tak czuł ogromne wyrzuty sumienia. To nie tak, że nie chciał rozmawiać z Kumo i resztą, to nie była wymówka by odwlec ten nie przyjemny moment.....a przynajmniej próbował to sobie tak wytłumacz. Tak naprawdę wiedział, że konfrontacji bał się bardziej niż Jashina lub Kuramy. Ten lis znał każdą jego myśl i uczucie, więc technicznie rzecz biorąc łatwiej było się spowiadać mu i przepraszać go, bo on już znał te uczucia, przed tym jak Namikaze o nich powiedział. Ale z nimi, miał problem. Oddalił swoje myśli i spojrzał na regały. Musiał się skupić, by czegoś nie pominąć.

Zaczął przeglądać książki. Wytypował kilka pierwszych, które mogą coś zawierać o bogach i tak dalej. Wyjął zwój i zwinął kartkę od bibliotekarki wraz z piórem. Przepisał na czysto symbole i zaczął się im przyglądać, co mogą oznaczać. Czemu kanji jest tak skomplikowane? Zapisał w hiraganie kilka wersji i zaczął powoli szukać. Powoli żmudnie czytał każdy wyraz, a każdą nazwę boga czytał na każdy sposób i porównywał ze swoimi nazwami. Mijały godziny, a on nadal siedział w tej samej pozycji sprawdzając dopiero drugą książkę z kolei. W końcu zamknął ją i przeniósł swój wzrok na stosik ułożony obok niego westchnął głośno. Mógłby wezwać klony by mu pomogły, ale w bibliotece był zakaz używania chakry oraz technik. W pewnym momencie ktoś zawitał do niego. Uzumaki podniósł wzrok i dojrzał tą samą starszą kobietę, która witała go w drzwiach.

-Czy w czymś ci pomóc, Namikaze-kun? Siedzisz tu od dobrych kilku godzin i....

-Emmm-chłopak zastanowił się, może mała pomoc mu nie zaszkodzi?-....tak....prawdę mówiąc, czy...-chłopak wyciągnął zapisane kanji i podał kobiecie.- ....czy kojarzy pani te nazwy? Chciałbym je odszukać....

-Hmmmm...-zastanowiła się kobieta przyglądając kartce. Poprawiła okulary i pomyślała.- Nie jestem pewna.....

-A coś o starych bogach?-zapytał. -Religiach....może coś o Shunisu lub Jashinie? Te imiona powinny być zapisane na tych kartkach, ale sam nie potrafię nawet stwierdzić na której.

-To dość ciekawa zagadka-mruknęła kobieta. Wpatrywała się jeszcze chwilę w kartkę, aż w końcu zdecydowała.-Daj mi to dziecko i idź spać....noc już dawno zapadła, a Hokage-sama pewnie się martwi....poszukam to dla ciebie i jak znajdę poślę jakiegoś shinobi.

-Jest Pani pewna? To pewnie sporo dodatkowej....

-Ahh...! Daj spokój Namikaze-kun, jestem bibliotekarką i moją pasją są książki! Zawsze siedzę przy tym stoliku i nie mam co czytać, może ta zagadka rozjaśni trochę mój dzień...-Miła kobieta uśmiechnęła się i wygoniła chłopca. 

-Bardzo dziękuję...

-Podziękujesz mi jak znajdę! Idź i się wyśpij...-powiedziała i zamknęła za nim drzwi.

Chłopak pokłonił się i odszedł. Czuł się przemęczony. Gdy wyszedł z biblioteki zastał późną noc. Wszystkie domu były skryte w mroku. Nie widział nawet jednego światełka w oknach. Prawie po omacku znalazł się przed domem i cicho, prawie bezszelestnie włamał się przez okno do swojego pokoju. Zamknął je za sobą i przebrał się, by zaraz paść na łóżko. Teraz nie miał wyboru i musiał iść do Aniołów. Miał czas.....

"Ugh....mogłem się nie zgodzić..." Zajęczał w myślach. 

Przeniósł się do podświadomości i stanął przed klatką. Wiedział, że jego przyjaciel jest na niego obrażony. Jednak teraz lis po prostu zażywał drzemki, a raczej normalnego snu zważywszy, że jest noc....

Blondyn westchnął i uśmiechnął się ponuro. Wszedł przez kraty i położył się przy łapie przyjaciela. Zasnął zastanawiając się co ma zrobić dalej.

Sześciuजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें