Rozdział 63

1K 106 10
                                    

-Twoi przyjaciele....Kumo, Midori, Tsuka Shig oraz Hikari, nie żyją...-Raishin zobaczył jak pięść Naruto zaciska się, ale zignorował to i mówił dalej.- Zginęli podczas misji, kilka dni po skontaktowaniu się Tsunade Senju z nimi. Przez ich spotkanie mój brat oraz reszta Bezecnych była w stanie ich odnaleźć i zlikwidować.....a ja nie zdążyłem temu zaradzić-mruknął bóg. Odczekał chwilę. Nie chciał teraz patrzeć na chłopca. Mimo wszystko teraz uważał go za swego rodzaju własnego ucznia, więc czuł się odpowiedzialny za ból, który musi teraz przeżywać. -Niestety nie mogę łamać prawa, a więc wskrzeszenie ich również nie było dob...

-Więc czym są ci którzy siedzą teraz w mojej Wiosce?-zapytał się wkurzony Uzumaki. Czuł jak krew w nim buzuje.

-To jednocześnie oni, ale i nie do końca.....-powiedział mężczyzna. Wziął głęboki oddech i zaczął tłumaczyć.-Nakłoniłem moich przyjaciół...bogów zaprzysiężonych ze mną, by przejęli ich ciała i związali dusze twoich towarzyszy tak by nie odeszły....Oni wiedzą o tym. Anioły są świadome, że nie żyją....chociaż nie widzą czemu oraz nie wiedzą o naszej relacji, jednak nie są na tyle głupi by się nie domyślać....Moi przyjaciele mają względem twoich własne plany....dlatego w nie nie wnikam. Jednak....to czas by powiedzieć ci coś więcej o waszych przeciwnikach....

-Dlaczego tak bardzo chciałeś przytrzymać ich przy życiu?-przerwał mu blondyn.

-....-Raishin chwilę milczał, ale zaraz zaczął mówić.- Tak jak mówiłem. Moi towarzysze również byli nimi zainteresowani, plus....czułem, że moje zadanie, a twoje nie są równe, dlatego chciałem to wyrównać, jednak najwidoczniej tylko pogorszyłem swoją sytuację w naszym układzie. Dałem ci hyouketsugana byś mógł spełnić moje żądania, jednak....ty starałeś się za wszelką cenę nie używać go. Wolałeś uczyć się technik mimo iż dostałeś broń idealną, którą należało rozwijać.....prawdę mówiąc sprawiała ci ona ból. Ta technika jednak nie została podarowana dokładnie Tobie przeze mnie-powiedział dziwiąc chłopaka.- Wy ludzie macie wiele talentów i to co sprawia że jesteście delikatni, jest jednocześnie waszym największym atutem. Więzi, uczucia, przyjaźń potraficie robić to czego my, bogowie, nie potrafimy. Macie duszę, marzenia, cele....a nasza egzystencja jest tylko po to by wam się przyglądać. Dlatego ja oraz moi pobratymcy stwierdziliśmy już dawno, że musimy odnaleźć odpowiednich ludzi.....

-Odpowiednich do czego?-zapytał się Naruto lekko warczącym głosem.

-Do zastąpienia nas-powiedział spokojnie Raishin i podniósł głowę, na chłopaka. Namikaze wyglądał na zdziwionego i jednocześnie przerażonego jego słowami.- Tak jak ci mówiłem....my bogowie mamy ograniczenia i to wielkie w ogólnym rozrachunku. Mamy swoje zadania i musimy za nimi ślepo podążać...Wy możecie się zakochiwać, uczyć, trenować, wybaczać sobie.....ale również możecie zmieniać przyszłość...my bogowie jesteśmy jedynie narzędziami, które możecie użyć by osiągnąć swoje cele....to nudne. Dlatego chcemy odejść, oddać wam naszą moc i zniknąć....może przenieść się na Daleki Brzeg?

-Więc....ja i reszta....

-Macie być naszymi następcami w wolnym tłumaczeniu.....jednak to zależy od was....a teraz skoro już rozmawiamy to...-Raishin wstał i odwrócił się od Naruto. Po czym rzucił wprost w jego ręce zwój. Uzumaki przyjrzał mu się i dojrzał, że to jego zwój. Zajrzał do środka.

-To zwój w którym zapisałem znaki ze ścian w kryjówce Orochimaru....

-Tak....pozwoliłem go sobie na pewien czas pożyczyć, ale skoro mamy grać w otwarte karty to możesz go mieć i je sprawdzić.... Raishin zaczął znikać.

-Czekaj!-krzyknął Uzumaki.-....Kumo i reszta są martwi jak...

-To już jest w naszym interesie jak ich ożywić by zajęli nasze miejsca....

-A co z hyouketsuganem? Powiedziałeś że nie jest twój, mówiłeś, że ma wiele ukrytych...

-On należał do kogoś innego, nie do końca do człowieka, ale teraz w twoich rękach zmienił się, stał się potężniejszy...ja jedynie pokazałem ci, że go masz....nie będę więcej marnował twojego czasu-mruknął Raishin i zniknął. Naruto pozostał sam w ciemnej komnacie. 

Chłopak stał chwilę w ciszy. W końcu jednak wstał i mimowolnie skierował się do klatki kyuubiego. Nie spojrzał nawet na niego, po prostu padł tuż przy jego łapie.

-To nadal oni Naruto....to nadal twoi przyjaciele-próbował pocieszyć go demon.

-Jesteś pewny?-odpowiedział głucho blondyn.-Nic mi nie powiedzieli...ukrywali to....a może Raishin nadal kłamie? Może to już nie oni?

-Mają wspomnienia....

-ALE BOGOWIE WIEDZĄ I WIDZĄ WIĘCEJ! SKĄD MAM MIEĆ PEWNOŚĆ, ŻE TO NIE PO PROSTU PODRÓBKI?....Dałem się nabrać....tak bardzo cieszyłem się, że ich mam z powrotem.....a .....to tylko nędzne....

-WYSTARCZY!-krzyknął Kurama podnosząc się. Jego ogony niebezpiecznie zafalowały.- ....Nie sądzisz że przesadzasz? Przestań się użalać nad sobą!-warknął lis.- Pomyślałeś jak oni się czują?! Kumo i reszta bronili cię i kochają cię bardziej niż możesz sobie z tego zdawać sprawę. I co z tego, że są martwi! Twój Hyouketsugan ma nieodkryte zastosowania....może jedno pozwoli ci ich przywrócić do życia!

-...-Naruto już otwierał usta by coś wykrzyczeć, jednak łapa demona przygwoździła go do krat.

-Nie myśl o przyszłości.....napraw to co zepsułeś, a potem się zastanawiaj nad nią! 

Zęby dziewięcioogoniastego niebezpiecznie szczęknęły tuż obok twarzy Naruto. Lis wyrzucił go z jego własnego umysłu. Najpierw chłopak zobaczył ciemność, a potem....jego oczy przyzwyczaiły się do mroku. Wyczuł czyjąś chakrę więc spojrzał w kierunku przybysza.

-Naruto....?-cichy melodyjny głos dostał się do uszu chłopaka. Czarne włosy zostały zaplecione w warkocz odsłaniając znak klanu na plecach biało czerwony wachlarz. 

-Hej, Sachiko-bąknął chłopak.

SześciuWo Geschichten leben. Entdecke jetzt