Rozdział 17

1.5K 130 8
                                    

Gdy Kumo prowadził przez ulice Kumogakure Naruto, wydawało się, że większość ludzi kłania mu się lub uśmiecha się w jego stronę, a dodatkowego towarzysza, również nie traktują wrogo. Mimo że Uzumaki był w obcej Wiosce i nie ściągnął swojego znaku Wioski z ramienia, nie zauważył niemiłych spojrzeń.

-Przyjemna odmiana-mruknął kyuubi.

Wioska Liścia oraz Kraj Błyskawic mają podpisany pakt pokojowy. Wiedział, że w jego Kraju wszyscy bardzo się cieszyli, gdy Raikage oraz Hokage zgodnie zaczęli się wymieniać dokumentami. Może pokój nie był tak silny jak z Krajem Wiatru, ale to był bardzo dobry początek. Chłopiec również wiedział z opowieści ojca, że sam Raikage jest bardzo specyficznym człowiekiem, trochę nadopiekuńczym w stosunku do rodziny, ale równie często nerwowy. Nie miał okazji jeszcze spotkać go, sam na sam, ale miał sporą nadzieję na miłą i spokojna rozmowę. 

Przez zamyślenie się Namikaze nawet nie zauważył jak stanęli przed drzwiami do gabinetu Kage. Spojrzał ukradkiem na przyjaciela i mimo maski zasłaniającej twarz widział nie skrywaną radość w oczach. Praktycznie mógłby wybuchnąć z nadmiaru emocji.

-Zobaczysz, Raikage jest świetny...-zaczął, ale nagle przerwał mu krzyk zza drzwi, a ona same zostały wyrwane z zawiasów i uderzyły chłopców w twarz. Jednak nie był to koniec niespodziewanego ataku. Ktoś opadł wraz z drzwiami na nich przygwożdżając syn Hokage i Kumo do ziemi. 

-Jeszcze raz wpadnie ci taki głupi pomysł B, a zamknę cię w lochach i dam pod straż dzieciaki!-krzyknął jakiś głos furiata. 

Teraz Naruto zrozumiał co miał na myśli jego ojciec mówiąc o Raikage " łatwo się denerwuje".

"Choleryk....tato....po prostu choleryk..."

-B-B-san-odezwał się Kumo spod drzwi.-Leżysz na nas....

-Oja, oja! Mała Chmura wróciła wróciła do Wioski-zaśpiewał, a raczej zarapował B.

"Ten pobyt zapowiada się męcząco"Mruknął Naruto w myślach.

Ciężar podniósł się z jego twarzy, a następnie ten 'ktoś' pomógł chłopcom, zrzucił z nich drzwi oraz postawił ich do pionu. Okazało się, że był to mężczyzna około czterdziestki, miał ciemną skórę i jasne, prawie białe włosy. Gogle chroniły jego oczy, a na plecach dało się zauważyć dwa miecze. Zaraz za nim w środku pokoju stała odrobinę większa kopia mężczyzny o dość nieprzychylnym wyrazie twarzy i innym ubiorze. 

Raikage obserwował jak dwoje nastolatków staje na nogach. Gdy rozpoznał swojego ninja, od razu przeniósł wzrok na drugiego.

Miał ciemny dres, kaptur zarzucony na włosy. Biała maska wiała grozą, świetnie kontrastując z zieloną kamizelką ninja, symbolem ochrony i bezpieczeństwa.

-A więc to ty jesteś tym kolejnym z bandy-powiedział Raikage, zwracając uwagę chłopca na swoją osobę. Ten chcąc wyrazić szacunek lekko się pokłonił, ale nie było mu dane nic powiedzieć.

-A-san, to jest Sora!-krzyknął dumnie Kumo.

Obojga B i A spojrzeli podejrzliwie na zamaskowanego. Oczywiście że słyszeli wiele opowieści na temat tego chłopca, ale przecież dzieciaki twierdziły, że on nie żyje.

-Na pewno?-mruknął mężczyzna z bronią na plecach.

-Tak!-krzyknął brązowowłosy.

-Kumo...-powiedział Raikage zwracając na siebie uwagę.-Zostaw nas na chwilę samych....chcę porozmawiać z gościem-mruknął.

-Pójdę po resztę!

Szarooki wyskoczył i pozostawił przyjaciela samego. 

-Wejdź-rozkazał synowi Hokage najstarszy mężczyzna. 

Uzumaki spokojnie wszedł i zobaczył jak młodszy mężczyzna wstawia zniszczone drzwi by zakryć wejście. 

-Jakim cudem żyjesz?-zapytał się bez ogródek przywódca wioski.-Słyszeliśmy o tobie...i o buncie, jestem pod wrażeniem, ale....czy przez przypadek nie zaskarbiłeś sobie zasług martwego kolegi?-zapytał się oskarżającym tonem.

-Żyję tylko dzięki Wiosce Liścia-zaczął Naruto.- Byłem przetrzymywany tuż pod nosem Hokage, w Korzeniu ANBU. Jeden z nich zdradził Danzo, ówczesnego dowódcę i przyniósł dowody na jego zdradę i współpracę z Orochimaru. Dzięki szczęściu uwolnili mnie i wzięli pod opiekę-powiedział spokojnie.

-A bunt? Sora?...

-Po buncie wszystkie dzieci....zostały zamordowane na moich oczach, za niesubordynację. Przeżyłem jako jedyny, ale już nie miałem taryfy ulgowej i również zostałem Aniołem....

-Czyli na tobie potem też prowadzono eksperymenty?-zapytał się B.

-Tak.....ponad dwa lata temu Orochimaru zaatakował Wioskę i zostałem poważnie ranny, oczywiście Lady Tsunade wyleczyła mnie i zauważyła plamy na skórze, które potem wyleczyła. Skojarzyła, że podobne leczyła już i postanowiła odnaleźć Kumo.

-Czyli jednak....to ty jesteś Sora.

-Tak...ale teraz mam inne imię-powiedział spokojnie chłopak.

-Rozumiem....-mruknął Raikage.-Czy jest jeszcze coś o czym powinniśmy wiedzieć?

-Em...cóż...skoro zaopiekowaliście się moim przyjacielem i...najpewniej nie będzie chciał bym nosił maskę, to lepiej by Raikage jako pierwszy zobaczył moją twarz...-mruknął. Zdawał sobie sprawę, że jego ojciec i ten mężczyzna nie za dobrze się dogadują, dlatego wolał go uprzedzić. Wiedział, że wygląda bardzo podobnie do ojca...

Zdjął maskę ukazując pionowe blizny i błękitne niczym niebo oczy. Zsunął kaptur pozwalając by B oraz A zobaczyli jego włosy.

-...ty!-krzyknął Raikage. Świadomość tego, że naprzeciw stoi replika Hokage...-Jesteś jego synem?

Bardziej było to stwierdzenie niż pytanie, ale Naruto i tak pokiwał głową. 

-Lady Tsunade...gdy zdjęła mi maskę...postanowiła to sprawdzić i tak..jestem genetycznie synem Minato Namikaze oraz Kushiny Uzumaki.

Raikage wstał, ale zaraz potem ciężko opadł. Nie wiedział co myśleć. Czy bezpiecznie byłoby trzymać tu syna jego rywala? Skoro uciekł do nich....skoro mu pozwolono, to znaczy, że jego ojciec się nim nie przejmuje....

Nagle zza drzwi dało się usłyszeć jakąś rozmowę.

-Po co?-warknęła jakaś dziewczyna.

-Nie marudźcie!-powiedział Kumo.

-Przecież i tak pewnie będzie, do cholery mieszkał z nami! Po co mamy go oglądać przy A-sanie?-mruknął jakiś znudzony chłopak. 

Nagle drzwi ponownie wypadły z nawiasów, a za nimi pokazała się głupa ninja Kumogakure. Cała piątka spojrzała się na stojącego na samym środku pokoju chłopaka w czarnym dresie i kamizelce shinobi. Stał do nich przodem równie zszokowany co oni.

Trzy dziewczyny i dwóch chłopaków. Kumo stał delikatnie z boku z uśmiechem triumfu na twarzy. Reszta stała oniemiała, jakby przerażona. Drugi chłopak miał zielone włosy i fiołkowe oczy. Pierwsza z dziewczyn miała pomarańczowe włosy spięte w kucyk . Grzywka zasłaniała jej czekoladowe oczy, a twarz zdobiły liczne piegi. Druga z kolei miała długi brązowy warkocz sięgający prawie podłogi i grzywkę okalającą twarz. Jej oczy były czarne, a sama skóra biała niczym śnieg. Ostatnią osobą, była dziewczyna o włosach czarnych sięgających pleców związanych na końcówkach. Jej twarz zdobiła blizna sięgająca od brwi go policzka. Przecinała ona oko oślepiając je. Drugie natomiast miała czerwone, tak iż można je było pomylić z sharinganem.

-S-sora?-zająknęła się ostatnia.

SześciuWhere stories live. Discover now