Rozdział 33

1.4K 119 9
                                    

Kakashi i Obito stali na głowach założycieli Konohagakure. Patrzyli na siebie nawzajem nieprzyjemnym wzrokiem.

-Sprawdźmy jeszcze raz granicę z Krajem Wiatru-powiedział szarowłosy stojący na Hashiramie.

-Nie było go tam i dobrze wiesz, że go tam nie będzie!-krzyknął sfrustrowany Uchiha.-On go porwał....jestem pewny, że....

-Jest silniejszy od nas i nie jest na tyle głupi, by zapuszczać się do Kraju Dźwięku-powiedział spokojnie Hatake.-Obito....wiem, że jesteś zdenerwowany, ale już bardziej prawdopodobne jest to, że poszedł do Kraju Błyskawic niż do Danzo i Orochimaru.

-Po co do cholery miałby tam iść?-krzyknął czarnowłosy. Odwrócił się do przyjaciela tyłem i spojrzał na ciemne konary drzew, które być może trzymały jego ucznia z daleka od niego.-Mam gdzieś to, że łamię zasady idę po niego!-krzyknął i już chciał wyskoczyć, gdy szarowłosy nagle zjawił się przed nim.

-Dobrze wiesz, że nie mogę ci pozwolić...-powiedział.-....A Inoi i Kotaro?-zapytał się patrząc w twarz byłego towarzysza z drużyny.-....zostawiliśmy własnych uczniów i mimo,że nadal jesteśmy wściekli na to co zrobili....to nie powinniśmy pozostawiać ich samotnych....tak mistrzowie nie robią.

-Więc mam zostawić Naruto i wrócić jak gdyby nigdy nic? On też jest moim uczniem!-krzyknął Obito.-Nie obchodzi mnie co masz zamiar więcej powiedzieć.....idę po niego.

-Nawet nie wiesz czy tam jest-szepnął ninja. Kakashi złapał przyjaciela za ramię gdy ten postąpił krok w kierunku granicy.-Proszę cię...Obito...ani ja, ani on, Rin czy sensei nie chcemy twojej śmierci...gdyby naprawdę stało się coś złego myślisz, że Hokage nie wysłałby większych zastępów? Albo Tsunade powiedziała by co się stało?...Pomyśl....

-Nie chcę stać cały czas w miejscu i czekać....

Hatake spojrzał na czarnowłosego. Chciał coś powiedzieć pocieszyć przyjaciela, jednak...wtem dostał gęsiej skórki. Ktoś się zbliżał i to nie od strony Kraju Ognia.

***

Uzumaki czuł coś w powietrzu. Jakby było cięższe. Wcześniej nie zwracał na to uwagi, ale to uczucie, że coś nadchodzi....dusiło go i to już od bardzo dawna i powoli narastało. Nie wiedział czy powinien to zignorować, ale bardzo mu to przeszkadzało. Odwrócił się do przyjaciół. Nie wydawali się zaaferowani.

"Może to coś dziwnego dzieje się ze mną?..."Zapytał sam siebie."Nah.... nie mam na to czasu..."

Sensorycznie zaczął przeczesywać teren wokół nich. A gdy nic nie znalazł zaczął sięgać i sięgać dalej. Mimo, że przez takie forsowanie się nie widział nic dokładnie, to mógł odróżnić czy chakra którą wyczuwa jest od człowieka czy od przyrody lub zwierzęcia. Po pół godzinie, drgnął.

Nie potrafił rozpoznać co ani kto walczył, ale burza  chakry kotłującej się w Dolinie Końca nie wydawała się normalna.

-Szybciej! Ktoś walczy na granicy Otogakure-powiedział i wybił się mocniej.

-J-jakim cudem wyczuwasz to?-zapytał się Midori.-Jesteśmy ponad cztery godziny drogi od niej.

-Nazwisko Uzumaki do czegoś zobowiązuje! Szybciej! 

***

Naruto słyszał oddech swoich towarzyszy. Był ciężki i głęboki. Jednak nie dziwił im się. Narzucił ogromne tępo i tylko dzięki adrenalinie nie odczuwał skutków przemęczenia. Byli teraz bardzo blisko. Nie całe piętnaście minut zostało im do starcia. Czuł sporą grupę Upadłych i dwóch jouninów między nimi. Zagryzł wargę.

Kakashi i Obito stali odwróceni do siebie plecami. Ledwo zipali. Oboje drżeli z wyczerpania, ale nadal stali w pozycji bojowej. Upadli zaatakowali ich nie pozwalając im nawet na chwilę oddechu. Te potwory raz za razem wstawały i ponownie atakowały ninja. Pot wystąpił na czoło Obito. Wymienił stępiony kunai na inny i otarł skroń. Zmusił się do wyrównania oddechu i znów szczęk metalu zabrzmiał w dolinie. Po kilkunastu minutach sharinganowcy ponownie zostali odepchnięci i teraz stali opierając się o swoje plecy, a Upadli patrzyli niczym wygłodniałe zwierzęta pustymi oczami na dorosłych.

-Cholera-warknął Uchiha.

"Dałbym radę w ostateczności przenieść Kakashiego go własnego wymiaru" Pomyślał czarnowłosy. " I tak umarłby tam....ugh! Co robić?" Czarnowłosy nie wiedział, jak wykaraskać się z tej sytuacji.

Podobnie myślał i syn Białego Kła. Myślał jak obronić swojego przyjaciela....tym razem nie da przyjacielowi umrzeć!

Zmarszczył brwi, a jego knykcie pobielały, przez nacisk na rękojeść. Nagle jakaś ogromna energia wybiła ich z myśli. Nawet Upali zaczęli się trząść pod naporem chakry, która nagle otoczyła ich i zaczęła dusić. Dwie smugi czystej chakry przecięły niczym cięcia powietrze i Dolinę Końca idealnie oddzielając Upadłych od obu jouninów. Jedna była czysto zielona, a druga granatowa. Po chwili za ciosem kolejne dwie wystrzeliły tym razem jednak przybrały postać ostrych, twardych brązowych piór od skrzydeł. Uderzyły w Upadłych rozdzielając ich oraz uszkadzając ich ubrania i maski. Gulgoczący dźwięk wydarł się z gardła niedoszłych morderców. Jednak zaraz uciszyły ich kolejny napad tym razem pomarańczowych piór. Z zarośli wyskoczyło pięć postaci. Każda była ubrana w czarne długie płaszcze z głębokimi czarnymi kapturami. Pojawili się i otoczyli jouninów. Jednego z nich, w białej masce, ochraniaczu Konohy oraz zielonej kamizelce praktycznie od razu rozpoznali. 

-Naruto!-krzyknął Obito. W jego głosie słychać było przede wszystkim ulgę.

-To oni?-zapytał się jakiś chłopak odwrócony tyłem, a przez jego lekki skręt w kierunku Uzumakiego, w stronę uczniów Hokage zabłyszczał srebrny ochraniacz na ramię, Kraju Błyskawicy.

Namikaze kiwnął głową i spokojnym tonem powiedział.

-Przytrzymajcie ich, ja się nimi zajmę....potrzebuję pół minuty.

-Hm...-wszyscy kiwnęli zgodnie głowami i rozproszyli się zajmując walką z wrogami zupełnie ignorując zmęczonych ninja. 

W kilka sekund broń Naruto zaczęła delikatnie połyskiwać, a blask nawet zaczął formować się na opuszkach jego palców.

-Hyouketsugan....Shikei.

Delikatny złoty blask zaczął zabijać Upadłych.

**********************************************************************

Rozdział miał pojawić się wieczorem, ale nie będzie mnie wtedy w domu, więc wrzucam już teraz :)

Mam nadzieję, że dzień/tydzień mija wam przyjemniej niż mi 

SześciuDonde viven las historias. Descúbrelo ahora