Rozdział 50

1.1K 118 10
                                    

Chunini oraz ich opiekunowie siedzieli w namiotach. Była ciemna, zimna noc, ale nikt nie spał. Nie mogli. Mimo zmęczenia, strach sprawiał iż sen nie chciał ich zmorzyć. Zimny powiew wiatru przechodził przez nikłe płachty i przenikał do kości nastolatków. Jounini jako jedyni wydawali się spokojni, jednak w środku drżeli z niepokoju. Wszyscy siedzieli w milczeniu, czekając na drużynę specjalną oraz koniec tej męki. Wydawało im się, że słyszą jęki zmarłych, a obrazy trupów, które znaleźli w lesie wżarły się do ich mózgów nie pozwalając im o sobie zapomnieć.

Cisza panowała w namiotach, ninja bali się nawet odetchnąć głośniej. Bali się, ale czego? Nie wiedzieli. To nie symbole, ani krew czy ciała wprawiły ich w ten stan, ale wszechogarniające uczucie ucisku, przegranej, zbliżającej się śmierci. Tak jakby świat zadecydował, że mają już umrzeć.

Długie wyczekiwanie opłaciło się, bo ranek jednak dla nich nastał.

***

Drużyna Naruto biegła co sił, jedynie na noc zwalniali by odpocząć przez kilka chwil. Jednak gdy Uzumaki zaczął wyczuwać już energię Jashina, stwierdził, iż lepszym pomysłem będzie najpierw wydostanie się stąd, a potem odpoczynek. Z tego też powodu wyciągnął coś co od pewnego czasu spoczywało w jego zwoju pieczętującym i rozdał każdemu po porcji, zostawiając kilka sztuk dla chunonów czekających na ratunek.

-Co to jest?-zapytał się Kumo, spoglądając na mały pakunek.

-Ja nazywam to 'zastrzyk energii', ale Kurama nie jest pewny, czy to dobra nazwa...-mruknął chłopak.

-Czyli?-dopytywał Midori.

-To kulka, ciasta, wypełniona wszystkimi wartościami odżywczymi, dzięki, którym organizm da radę przeżyć dwa dni, dodatkowo zapieczętowałem w niej chakrę Kuramy, leczącą i dającą kopa. Mocno pobudza i daje siłę na następną walkę.

-Cóż.....jak byłeś w stanie zapieczętować tam chakrę?-zapytał się Midori.

-Jest tam mała karteczka pieczętująca, więc radzę połknąć w całości....nie żuć, nie gryźć, bo nie miała być smaczna....-mruknął Naruto lekko przepraszającym tonem.

Anioły kiwnęły głową i schowały prezent do kabur, aby w trakcie jakieś walki móc szybko po nie sięgnąć. 

-Jak aktywować pieczęć?-dopytał się zielonowłosy.

-Uszczerbek chakry, to wystarczy, ale proponuję wysłać ją dopiero do brzucha...inaczej może wam się wyładować w ustach....

Jounini pokiwali głowami. Głęboko odetchnęli, a zaraz potem połknęli pierwszą kulkę.

***

Mgła otaczała cały teren. Nie możliwym było zobaczenie cokolwiek, oprócz drzewa, które znajdowało się na wyciągnięcie dłoni. Również atmosfera była tak gęsta, iż można ją było ciąć nożem. Naruto oraz jego drużyna, zwolnili i teraz powoli, pieszo posuwali się do przodu, nie tracąc ,nawet na sekundę, czujność. Uzumaki Trzymał się na przodzie i sensorycznie sprawdzał teren, chociaż nie liczył na to, że ta umiejętność na coś mu się przyda oprócz wyczucia chuninów. Wcześniej nie dał rady wyczuć Jashina, to tym razem też nie będzie w stanie.

Namikaze powoli prowadził swoich przyjaciół. Dostrzegał grupę, którą mają uratować, już godzinę temu...a raczej od godziny widział idealnie ich punkty chakr. Nie wiele ich już dzieliło od pierwszego strażnika, w ich wypadku Kiby. Gdy byli już za ledwie pięćset metrów od niego, jinchiuriki mógł wyczuć poruszenie Inuzuki. Nie winił go, że tak późno wyczuł ich, ogromną falę chakry oraz ich zapach. Teren był tak zawilgniony, a powietrze, stało praktycznie w miejscu, nie dało się ich inaczej wyczuć niż sensorycznie.  Gdy grupa ratunkowa weszła tuż przed obozowisko, dopiero wtedy zostali zauważeni przez chuninów, chociaż jounini od kilku minut w przód wiedzieli o ich zbliżaniu się.

-Naruto-powiedział Obito i wstał ze swojego miejsca.

-Zostaliśmy wysłani by was odeskortować, stąd jak najdalej-powiedział Kumo.

-A co z sanbi'm?-zapytał się Asuma.

-Ja się nim zajmę-powiedział Naruto.

-Ale....nie mamy jinchiurikiego!-powiedziała Sakura, chcąc wtrącić się do rozmowy.- Miał przybyć wraz z mgłą....

-Wiemy-wtrącił się Midori. Głos tej dziewczyny działał mu na nerwy.

-Zajmiemy się tym-powiedział Uzumaki.-Ja i Hikari, idziemy poszukać sanbiego, a wy pakujcie się, w nocy wyruszamy, macie jeszcze trochę czasu na odpoczynek, więc nie zmarnujcie go.

-Ale, jak?-zapytał się Kiba.

-Damy sobie radę-powiedział Naruto ucinając wszelkie dyskusje.

Zniknęli tuż po tym. Anioły patrzyły ciężkim wzrokiem na rówieśników. Ręce mieli założone na siebie i czekali w milczeniu, aż chunini zaczną się zbierać. Wiedząc, że mają tu małą władzę nastolatkowie z Liścia zaczęli pakować swoje rzeczy. 

SześciuWhere stories live. Discover now