Rozdział 28

1.4K 121 8
                                    

01 wyglądał na zmęczonego. Tak jakby coś w jego środku pękło i pozostawiło skorupę. Jednak dziewczyna nie miała czasu na przyglądanie się mu.

-56 C! Jesteś pierwsza!-krzyknął jeden z siepaczy. Najbliższy z nich o masce psa chwycił dziewczynę i wyrzucił ją przed szereg. 

23 i 78 chcieli pójść za nią jednak ten sam napastnik położył ich dwoma ruchami na glebę i mocno przycisnął dłonią i stopą.

-Pokaż na co cię stać 56...twoim przeciwnikiem będzie 01 z grupy alfa-czarnowłosy popchnął przed siebie blondyna i wraz z drugim dorosłym wycofał się z pola walki.-Zaczynajcie!

Po kilku chwilach było już po wszystkim. Dziewczyna padła na kolana oddychając łapczywie.

-Wytrzymała minutę i trzydzieści dwie sekundy...lepiej niż się spodziewałem-powiedział czarnowłosy do mężczyzny z temblakiem.-Ale nadal jest źle.....34 B! Jesteś następny.

Dziewczyna spróbowała wstać , jednak nie była w stanie. Jeden z siepaczy podszedł zamachnął się, chcąc ją uderzyć płazem miecza. Błysk i szczęk metalu, tyle zdołała zarejestrować dziewczyna i reszta zebranych. Broń upadła do nóg blondyna, który obronił dziewczynę. Jedynie napastnik był w stanie zobaczyć, jak błękitne ślepia zmieniają kolor na czerwony. Nikt się nie ruszył. Jedynie zabandażowany mężczyzna się ruszył i bez strachu ruszył w kierunku chłopca.

-Nadal wierzgasz potworze-zapytał się obojętnym tonem.

-Jak widać....-odpowiedział opryskliwie blondyn.-Poza tym nie umniejszaj sobie....jeśli ja jestem potworem, to ty jesteś pieprzonym królem demonów....

-MILCZ!-mężczyzna spoliczkował chłopca, ten jednak nawet nie zachwiał się, tylko zadziornie spojrzał ponownie w oczy mężczyzny. W jego, na powrót, błękitnych oczach widać było pogardę, wstręt, tak różne od strachu i rozpaczy w innych dzieciach.

Nie skończyło się to dobrze. Dzieciak został pobity do krwi przez siepaczy, jednak nie ważne jak mocno obrywał wstawał nie pozwalał sobie na leżenie. W końcu jeden z oprawców chcąc się wyżyć podniósł rękę na kulącą się pod nogami chłopca dziewczynę. Jakież było jego zdziwienie gdy jego dłoń została odrąbana od ciała i poleciała daleko w stronę długowłosego sadysty. Zraniony mężczyzna padł na ziemię i zaczął krwawić, nikt nie pomógł mu. Wszyscy stali zszokowani, aż w końcu człowiek ten zdechł.

Etap trzeci.....został przeniesiony. 01 zniknął wraz z oprawcami, jednak nikt nie miał wątpliwości....siepacze będą długo się nad nim pastwić.

-D-dlaczego?-zapytał 78.-Dlaczego go nie zabili? Nas zabijają za krzywe stanie w szeregu, a on....

-Jest cenny-powiedział 45.-...nie jest taki jak my...sam w sobie bez tych wszystkich eksperymentów jest silny.

-Więc....on jest wolny?-zapytała się 56.

-Nie...wręcz przeciwnie....on nie zna czegoś takiego jak wolność, ale o niej marzy i dla siebie, i dla nas....

-Po tym co zrobił....chciałbym go poznać -mruknął zielonowłosy.

-Hmm...hmmm....-potwierdził szarooki.

-Myślę, że za jakiś czas się pojawi...bardzo szybko wylizuje się z ran...-półgębkiem uśmiechnął się 45. To był rzadki widok....bardzo rzadki. Zazwyczaj dzieci stały przerażone, wściekłe a najczęściej obojętne. Przerażający widok cichych zmęczonych i wychudzonych dzieciaków....czyż to nie łamie serce?

***

Nie minęły dwa dni, a dzieciaki zostały przeniesione do "dormitoriów" chociaż...można było to bardziej nazwać schroniskiem. Dzieciaki zostały rozdzielone na trzy grupy i powrzucane do pokojów, nie zważając na płeć czy wiek. 

Podłoga w nich była drewniana, a drzwi metalowe i ryglowane od zewnątrz. Brak okien, łóżek, a nawet koców nie dziwił dzieciaki. Już wcześniej gościły w tych pokojach.....nazywały je trupiarniami, bo właśnie tam podczas pierwszego etapu dzieci budziły się wśród zwłok kolegów i koleżanek, które nie przeżywały wszczepienia obcych DNA.

Zamknięto je ponownie.....szczęściem w tym ubrudzonym krwią istnieniu było to, że 56 trafiła wraz z chłopakami do jednej z trupiarni. Może i poznała ich dopiero kilka dni temu, ale....tak właśnie rodzi się przyjaźń w tak odludnym miejscu. Nikt nie ma potrzeby by oszukiwać....by kłamać, bo wszyscy są tutaj na równi....blisko śmierci.

Dzieciaki położyły się na zimnej, brudnej podłodze i w grupkach, wspólnie grzejąc się siedziały lub spały na sobie. Minęło kilka godzin. W końcu ktoś otworzył z impetem drzwi. Przed dzieciakami stał 01 lekko zakrwawiony, ale miał dziwnie wykrzywioną twarz....jakby w uśmiechu. Przeszedł spokojnie i usiadł naprzeciw 45 i jego grupki. Za nim w przejściu widać było dwóch siepaczy leżących na ziemi. Jakiś inny podbiegł i mocnym pociągnięciem zatrzasnął drzwi.

Blondyn jakby nie przejmując się, że właśnie został zamknięty z tymi dziećmi odezwał.

-Cześć.

-Jak zawsze....

-Masz coś do mnie 45?-zapytał się nowy.

-Nie....mówię tylko, że jak zawsze nie możesz usiedzieć spokojnie. Kiedyś w końcu jakiś siepacz cię zabije, za takie stawianie się....

-Ha! Cała ta szopka, wtedy nie miałaby sensu! Mnie mogą jedynie pobić....jestem zbyt "cenny".Pff!

Chłopak wydawał się wkurzony. Jednak odwrócił się od starszego kolegi i uśmiechnął się w stronę reszty jego towarzyszy.

-Jestem 01...miło mi was poznać-powiedział.


SześciuWhere stories live. Discover now