Rozdział 12

1.5K 127 20
                                    

-Dwie i pół godziny.....DWIE I PÓŁ GODZINY!-krzyknął Naruto w las.-Jakim cudem to coś zalicza się do pisma!

-Może to miało być trudne do odszyfrowania....-mruknął rozbawiony Kyuubi.

-Cóż...jeżeli byłby to kod....nie byłbym tak zdziwiony, ale to jest po prostu paskudne pismo!-zamaskowany wpadł w furię. -Dziecko, które to pisało musiało dopiero co poznać litery! Albo nie.....chyba zobaczyć je raz i po dwóch latach to zapisać!

Kurama śmiał się w niebogłosy. Nie wiedział, że coś takiego może wyprowadzić z równowagi chłopca. 

-Lepiej bierz nogi za pas...-mruknął lis i położył się znowu w klatce. 

-Ughh..."Granica z Yugakure...szkoda tylko, że jest ona dość ciągła i długa...-warknął Naruto do siebie.

Zebrał się w sobie i pobiegł w stronę Doliny Końca.

-Pobiegnę od Otogakure do morza....

-Znowu mówisz do siebie-poinformował go demon.

-Czasami trzeba porozmawiać z kimś równie inteligentnym!

-Tak....bo nikogo na równie niskim poziomie nie znajdziesz...

-Grrr....i jak mam te dziecko we mgle znaleźć? Co wyśle mi znaki dymne? "Tu jestem ja" Nie wiem! Nic mi nie napisał...ła...albo ło!

***

Brązowowłosy nastolatek o szarych oczach siedział na pomoście. Wpatrywał się w nocne niebo i bezmyślnie wpatrywał się w gwiazdy. 

"W sumie....nie napisałem mu, że czekam w porcie.....Szlak!" Warknął w myślach. "Dam mu dwa tygodnie... Aaaaa myślałem, że szybko wrócę do Shig! Już za nią tęsknie!"

Podrapał się głowę i przypatrzył gwiazdom.

-Ciekawe jak ten dzieciak uwolnił się od Orochimaru...Ta babcia nic nam nie powiedziała, oprócz tego, że ten żyje i jest taki jak my....że jest z projektu Upadły Anioł...wiesz Sora, czy warto go zabrać do nas? Może Hikari, w końcu otworzyłaby się na kogoś innego poza nami?....Od kiedy uciekliśmy....od twojej śmierci....nie potrafi się zebrać....nie żeby, którekolwiek z nas umiało. Ale ona nadal cierpi! Czasami mam wrażenie, że zastanawia się nad samobójstwem. Gdyby nas nie było, z chęcią by do ciebie dołączyła. Już...już nie jest taka żywiołowa jak kiedyś.....ehhh...który raz już ci to mówię? Dziesiąty w tym tygodniu? Nah.... gdybyś mógł coś zrobić z góry pewnie byś zrobił, co nie? Ughh..... nienawidzę gadać sam do siebie! Pewnie znudziło ci się oglądanie i słuchanie moich wyżaleń, teraz pewnie siedzisz wraz z resztą dzieciaków i machasz mi...nie co ja gadam...machać? MACHAĆ? Mówię co ślina przyniesie mi na język!

Chłopak położył się na drewnianym pomoście, ale nadal pozwalał swoim nogą zwisać. Podrapał się po szyi i wstał. Zarzucił na włosy kaptur i po kilku skokach był już przy karczmie. Zanim jednak wszedł szybko sprawdził, czy na pewno szczelnie i głęboko schował ochraniacz z Kumagakure.

Wszedł, praktycznie bąkając parę słów zapłacił za pokój i od razu do niego wszedł. W końcu zdjął maskę z twarzy i ponownie zrzucił kaptur z brązowych włosów.

-Jak ja nienawidzę rozmawiać z ludźmi!-warknął do siebie.

Rozejrzał się po pokoju. Łóżko, a raczej materac położony na ziemi, miska, niski stolik, lustro i wejście najpewniej do łazienki. Było tylko jedno małe okno...

-Cudownie....-mruknął.

Położył się na materacu.

-Uuuuuu....jak mi się nie chce!

-Przymknij się wreszcie inni ludzie też próbują spać!-ktoś uderzył w jego ściany.

"Aha...czyli papierowe ściany....no to się nazywa klasa!"

Zdjął dwoma ruchami buty i nie kłopocząc się przebieraniem położył się i zasnął.

Z samego rana....raczej w południe chłopak sturlał się z łóżka i ociężale wszedł do łazienki. Umył się, zakrył twarz i wyszedł by szybko coś zjeść. Wpadł do pobliskiej restauracji i zjadł pokaźną miskę....czegoś co miało być owocami morza...ale nie narzekał. Jadł gorsze posiłki niż to....na przykład te przygotowane własnoręcznie lub przez kogokolwiek z jego drużyny.

Chłopak przeciągnął się i powrócił na most usiadł na samym jego krańcu. 

"to i tak nie ma teraz sensu, bo dzieciak pewnie będzie tu dopiero za dwa tygodnie....chyba, że jest szybki i na tyle chory by zarywać nocki....W najlepszym przypadku będzie tu za tydzień, ale cóż....może jest tak niesamowity, jak mówiła ta blondi babcia...."

Skupił się i zaczął delikatnie wypuszczać swoją chakrę, pozwalając wyczuć się. Ten port był jednym z najmniej odwiedzanych przez shinobi, więc nie bał się wykrycia jego....morderczej lekko przerażającej chakry. Ale to właśnie ona była jak punkt rozpoznawalny dla Aniołów. Ciężka, gęsta, potężna i przerażająca. Idealna do tworzenia z niej broni! Świetna do straszenia. I najlepsza do mordowania czystą mocą. Tak...mordowania. Nie bał się tego stwierdzenia. Widział, że został stworzony tylko po to by zabijać....do armii...jako potwór. 

Siedział praktycznie niewzruszony do wieczora, aż w końcu stwierdził, że dłużej nie wytrzyma bez jedzenia. Szybko zniknął wepchał w siebie porcję....znowu czegoś????? i powrócił do pokoju. Westchnął i zasnął.

***

-Naruto!-krzyknął kyuubi zwracając na siebie uwagę.-Może to dziecko, jest mądrzejsze od ciebie i patroluje jedynie za dnia?-zapytał się. -Idź spać!-warknął i trzepnął chłopca w głowę. 

-Jak w środku lasu?-zapytał się.

-Tak...idź pospać na drzewie...

-Muszę się zgodzić z demonem...-mruknął kot.

-A ty co tu robisz?-zapytał się zdziwiony nastolatek.

-Jestem twoim nauczycielem i obserwatorem, mały byłby ze mnie pożytek gdybym został w Wiosce....skoro nie chcesz iść spać, to może trening?

-Tak, tak, tak....idę spać...

SześciuWhere stories live. Discover now