Rozdział 49

1.1K 121 5
                                    

Grupa specjalna stała przed biurkiem Hokage. Wszyscy byli w najwyższej gotowości. Mimo wczesnej pory dzieciaki od razu zebrały się by móc odebrać misję. Z jednej strony, była to miła przerwa od treningów, a z drugiej lubili czuć ten zastrzyk adrenaliny, przy prawdziwej walce, cóż....zboczenie zawodowe.

-Tato, co się stało?-zapytał Naruto wychodząc półkroku w przód. Blondyn wstał i spojrzał na syna.

-Dostaliśmy dzisiaj rano raport od drużyn siódmej, ósmej,dziewiątej, dziesiątej i jedenastej. Zostali wysłani by zatrzymać odrodzonego Sanbi'ego na miejscu, w wodach Kręgu Czterech wysp Nanju. Mieli czekać na przybycie ninja z Kraju Wody, ci jednak nie zjawili się. Dodatkowo Obito wspomina, że czuje jakąś chakrę w powietrzu, ale przeciwnicy się nie ujawniają....nie tylko to-mruknął z rezygnacją mężczyzna.- Drużyny znalazły kilka trucheł, które zostały zdewastowane w podobny sposób co Upadli w kryjówce Orochimaru....kilka pentagramów oraz sporo wyrysowanych krwią symboli "Jashin"....

Naruto przełknął ślinę.

"Myślałem, że 'wkrótce' dla boga jest dłuższe niż parę minut..."Pomyślał.

-Mimo, że przeżyli setki, tysiące lat....bogowie zawsze pozostaną niecierpliwi-mruknął kyuubi.-Dla nich czas przyśpiesza i zwalnia.....wystarczy małe kiwnięcie palcem....

-Naruto?-głos Hikari wybudził go z rozmowy z Kuramą.

-T-tak?-zająknął się. Przez chwilę zapomniał gdzie jest.

-Oczywiście....-zaczął Hokage spoglądając na syna.-Nie musicie przyjmować tej misji...

-Nie!-wyrwał się Naruto otrząsając się. -Jest dobrze. Wyruszamy od razu, żeby zminimalizować szansę na niepowodzenie misji ratunkowej-powiedział.

Uzumaki kiwnął głową na towarzyszy. Cała szóstka ukłoniła się i odwróciła do drzwi.

-Naru.....-zaczął Minato widząc jak jego syn i drużyna się zbierają do wyjścia.-Tym razem.....proszę cię....bez żadnej samowolki. Jeśli nikt was nie zaatakuje, nie bądź pierwszy.

-Dobrze-powiedział chłopak i lekko uśmiechnął się pod maską.

-On sam nie wierzy, że go posłuchasz-mruknął demon.

-Wychodzę....-powiedział i zamknął za sobą drzwi.

Drużyna specjalna stanęła przed bramą. Czuli, że nie ma czasu do stracenia, jednak było coś o co Anioły musiały zapytać.

-Kim jest Jashin?-odezwał się Kumo.

-....-Naruto zastanowił się chwilę.-To imię było wypisane krwią na ścianach w kryjówce Orochimaru....też....to co mnie zaatakowało właśnie tak się przedstawiło-powiedział.

-Dlaczego nic nam nie powiedziałeś?-zapytał się Midori.-Prawdę mówić, w ogóle nie chcesz o tym mówić.

Namikaze podrapał się po głowie. Nie wiedział jak i co powiedzieć.

-Gdy wychodziliśmy nikogo tam nie było. Zaraz po tym ty zostałeś zaatakowany, a gdy Kumo z tobą wrócił, poczuliśmy tą dziwną obecność o której mówiłeś cały czas-powiedziała Tsuka.

-Co się tam wydarzyło?-zadała pytanie Shig.

-Chciałbym to wiedzieć.....

-To nie jest odpowiedź-powiedziała Hikari.-Nie odsuwaj nas od tej sprawy. Wiemy....wiemy, że trenujesz po to by nas chronić, że zwiększyłeś treningi po tej misji, głównie dla siebie, bo chcesz stać się silny, ale....my też nie jesteśmy słabi! A tym bardziej, my też chcemy cię ochraniać.

-Bo tak postępują przyjaciele-powiedział Kumo i położył swoją dłoń na ramieniu Naruto.

Kushina stała w niedalekiej odległości. Do tej pory nie widziała, jak ta grupa się dogaduje. Nigdy, jej mąż również,  nie widziała by ze sobą swobodnie rozmawiali, chociaż Obito i Kakashi napomknęli im o paru sprawach to i tak nie mogła dowierzać, ale teraz widziała, jak bardzo są zżyci. 

"Ta tragedia, którą przeżyli, tak bardzo ich zbliżyła....to straszne i piękne, bo ta przyjaźń już przetrwała upadek i nadal tli się między nimi....mam nadzieję, że będzie nierozerwalna."

-Zaczekajcie-powiedziała czerwonowłosa podchodząc do jouninów. Podała spakowany prowiant mocno zdziwionej drużynie.-Macie wrócić cali, zdrowi i bez przygód.....jasne?-zapytała siląc się  na delikatny uśmiech.

-T-tak, proszę pani-powiedział Midori i lekko się ukłonił.

Naruto pożegnał się z matką i od razu wybiegli za bramę, by wskoczyć na drzewa i dać się ponieść nogą. Biegli tak kilka minut, aż w końcu odezwał się Kumo.

-Kogo tak dokładnie ratujemy?-zapytał się, jakby z nudów.

-Ta....kim są te drużyny?-zawtórowała mu Shig.

-Nasi rówieśnicy-powiedział Uzumaki.-Poznaliście już drużynę siódmą, to ci Uchiha i różowa, są pod dowództwem Kakashiego. Ósma, jest od Kurenai Yuhi, ale nie jest teraz w stanie prowadzić jej, Ich do tej pory nie poznaliście. Dziewiąta, to moja była drużyna jouninem jest Obito, oprócz niego....

-Może lepiej jak nam opiszesz każdego po kolei-powiedziała Tsuka. Mimo, że starała się powiedzieć to neutralnie, jakby sprawa ją nie obchodziła, a te informacje miały by być jedynie dodatkową wiedzą lub wypełnieniem ciszy, to nutka złości....może gniewu dotarła do uszu chłopaka.

Namikaze zatrzymał się i spojrzał na przyjaciół, którzy również raptownie zatrzymali się w miejscu.

-Wiem, że dowiedzieliście się o tym co się stało, przed moją misją, na której was odnalazłem, ale błagam was teraz to nie ma znaczenia.

-Oni złapali cię w zaułku i chcieli stłuc!-krzyknęła Hikari, która nie kryła swoich uczuć.

-Rozpowiedzieli jakieś plotki i...-zaczął Kumo, ale Naruto mu przerwał.

-To akurat tylko pomówienia-powiedział uspokajając.- Nie plotkowali, oni uwierzyli w plotki, które rozpowiedział ktoś inny.

-Kto?-zapytał się Midori.

-To teraz nie jest ważne....Znaczenie ma teraz to, że jesteśmy po jednej stronie z nimi. Proszę, ja im wybaczyłem, mam was, nie odczuwam chęci zemsty, zróbcie to samo-powiedział syn Hokage.

Kumo głośno prychnął na te słowa, ale po chwili spojrzał w oczy przyjaciela.

-Niech ci będzie, ale robimy to tylko dla ciebie....-mruknął.-I!....-krzyknął wprawiając wszystkich w konsternację.-Pozwolisz nam w odpowiednim czasie dać im nauczkę-wyciągnął dłoń w kierunku chłopaka.

-To...-zaczął Uzumaki, ale Tsuka od razu mu przerwała.

-Nie zgadzamy się na żadne, ale lub nie. Oni popełnili błąd i trzeba im to dosadnie uświadomić-stwierdziła.

-Im dłużej tu stoimy, tym dłużej oni tam są w niebezpieczeństwie....wybieraj-powiedział Midori.

Cała piątka miała ogień w oczach, Naruto nie wiedział teraz na kogo byli tak wściekli, na niego, czy na ich rówieśników, jednak teraz inna myśl zatracała się w jego głowie.

"Jakim cudem ukrywali przede mną tyle gniewu?"

SześciuWhere stories live. Discover now