Naruto spojrzał pytającym wzrokiem na kota. Był przede wszystkim zdziwiony, ale również czuł lekkie rozbawienie, widząc kątem oka przerażony tłum.
Sosei chciał wystraszyć Kumo. Najpewniej zemścić za nazwanie "kicią" i znalazł najwyraźniej świetny sposób. Paszcza kota otworzyła się nad głową przyjaciela blondyna. Wszyscy stali w bezruchu. Z jednej strony wystraszeni, gdyż nie znali tak dobrze potwora jak Namikaze, więc myśleli, że ten chce go zjeść, z drugiej jednak strony zastanawiało ich dlaczego Uzumaki nawet nie pisnął słowa, jednak za chwilę odetchnęli z ulgą słysząc głos chłopaka.
-Daj mu już dzisiaj spokój-powiedział z westchnieniem.-Będziesz miał jeszcze wiele okazji by go straszyć, Sosei.
Paszcza zwierzaka zamknęła się, a jego oczy wydawały się naburmuszone. Czarny kocur zmniejszył swoje rozmiary do normalnego pupila i....mimo wszystko wystawił pazury i drapnął plecy Kumo, brutalnie wybudzając.
Szarooki pisnął z bólu i usiadł na tyłku.
-Co do cho....?-warknął ale zaraz zamilknął gdy, zobaczył przed sobą czarnego kota.
-Hissss....-syknęło na niego zwierze i dumnie odeszło od niego.
Naruto podszedł do przyjaciela, starając się ukryć rozbawienie. Wyciągnął do niego dłoń. Brązowowłosy westchnął i przyjął pomoc.
-Czemu nam nie powiedziałeś, że chowasz potwora?-powiedział z wyrzutem, jednak nie usłyszał odpowiedzi, bo kot zaraz ponownie rzucił się na jego twarzy zaczął wbijając w nią pazury w furii i drapać.
Uzumaki zaśmiał się pod nosem.
-Tym razem radź sobie sam-powiedział. W końcu małe monstrum odczepiło się od twarzy Anioła i dumnie podeszło do Namikaze. Bez oporu lub zawahania wskoczył mu na ramię i owinął się wokół karku, przy okazji jeszcze bardziej zmniejszając swoje rozmiary.
Uzumaki westchnął i jeszcze raz postawił do pionu Kumo. Widownia zaczęła szaleć. Jedni ucieszeni wizją silnych nastolatków, inni widząc silną przyjaźń pomiędzy synem Hokage, a jouninem z Wioki Ukrytej w Chmurach, a jeszcze inni niesamowitym pokazem siły. Cywile byli w niebo wzięci, a klany również nie ukrywały dumy. Czuły tą Wolę Ognia pałającą od tych dzieciaków.
***
Po zakończeniu Turnieju Naruto wcześniej planował zjeść wspólny obiad z rodzicami, a potem wyjść na miasto i oglądać paradę wraz ze stoiskami. Potem miało się odbyć przyjęcie na cześć pokoju pomiędzy Liściem, Chmurą i Piaskiem, a o północy mieli wypuścić lampiony z głów Hokage. To miał być piękny dzień....
Chociaż Naruto chciał powiedzieć wszystkim prawdę i pożegnać się, to nie chciał niszczyć tej pięknej ceremonii, ostatniej jaką zobaczy wraz z rodzicami. Po gratulacjach i gdy arena zaczęła się opróżniać z osób, dzieciak wszedł do tunelu, chcąc wyjść normalnie, jak zwykły człowiek.
-Sosei...-zwrócił uwagę kota.
-Co jest?-mruknął czarny.
-Znasz jakąś technikę, która byłaby w stanie przetrzymywać wiadomość w przedmiocie?
-Wiadomość....?
-Tak.....i muszę jeszcze wymyślić, co zrobić z Kuramą. Chcę żeby został w Wiosce, ale....nie mam pojęcia jak to zrobić....
Zwierz popatrzył się swoimi złotymi ślepiami na chłopaka.
-Chyba znam coś dobrego na tę okazję-mruknął.
***
Naruto i jego matka siedzieli w kuchni. Minato jeszcze nie przyszedł z powodu nagłego spotkania z głowami klanu, więc czekali na niego z obiadem. Na samym początku chcieli przyjąć również pozostałą dwójkę Kage, jednak Raikage chciał spotkać się z Aniołami, a Kazekage chciał porozmawiać z Nara, podobno pomiędzy Shikamaru, a Temari wywiązała się więź, więc nikogo to zbytnio nie dziwiło. Blondyn był zadowolony, że jego przyjaciel znalazł kogoś kto wytrzymuje jego marudzenie i niechęć do świata. Uśmiechnął się na tą myśl. Spojrzał na matkę, która krzątała się po kuchni. Chłopak podszedł do niej bliżej.
-Usiądź mamo....ja skończę-powiedział.
-Nie ma mowy!-wykrzyczała.- Pewnie padasz, po tej walce....
-Ani trochę....
Kobieta przytuliła go.
-Tak się cieszę, że jesteś tak silny-powiedziała.- Ale nie musisz udawać twardziela....szczególnie przy mamusi...
Powiedziała cicho się śmiejąc. Ku jej zdziwieniu, chłopak nie zdenerwował się, a jedynie mocniej przytulił się do niej. Wtem do mieszkania wszedł Hokage. Widząc sytuację, najpierw zadrżał.
Nadal miał słowa Obito, który przed chwilą powiedział na zebraniu o dziwnej rozmowie Naruto i Kumo, ale widząc, że jego żona nie wydaje się smutna podszedł do rodziny.
-A ja to co? Pies?-zapytał się.
Kobieta spojrzała na niego z wyrzutem. Jednak ich syn parsknął śmiechem. Nie mogli oprzeć się wrażeniu, że był on smutny, jednak nie pisnęli ani słowa. Młody Namikaze złapał za ramię ojca i pozwolił mu dołączyć. Kushina pocałowała syna w czoło, a ojciec zmierzwił mu włosy.
-Jesteśmy z ciebie dumni-powiedział Hokage. Znowu minęła chwila ciszy, aż w końcu czerwonowłosa wyciągnął coś z kieszeni w fartuchu.
-Zróbmy sobie zdjęcie-powiedziała patrząc chytrze na syna. Spodziewała się jęków i tego, że będzie musiała dać mu w łeb, by się zgodził ten jednak uśmiechnął się i bez słowa sam nawet zrobił wspólne rodzinne zdjęcie. Rodzice patrzyli na niego w niemałym szoku.
-Naru....wszystko w porządku?-zapytała Kushina.
-...Nie...-powiedział z westchnieniem syn.
-C-coś się stało?-wtrącił się Hokage patrząc na syna.
-Eh....chyba właśnie spaliliśmy obiad-mruknął chłopak.
Rodzice patrzyli na niego chwilę zdezorientowani, aż w końcu wyczuli dym.
-Cholera- przeklęła matka. Dorośli podbiegli do garnków wyłączając wszystkie palniki. Czerwonowłosa zdenerwowana wyklinała wszystkich znanych jej bogów, a Hokage starał się uspokoić żonę.
Naruto stał kilka metrów za nimi i patrzył z nikłym uśmiechem na ustach, jak jego ojciec obrywa patelnią za wtrącanie się w jej gotowanie.
"Pomyśleć, że kiedyś broniłem mamę, przed tatą...." Zaśmiał się w duchu.
Pojedyncza łza spadła mu z policzka. To było bolesne....
YOU ARE READING
Sześciu
FanfictionUwaga! Uwaga! Druga część książki "Zacznijmy od nowa"! Minęło sporo czasu od ataku Orochimaru na Wioskę i jak się okazuje, ten wąż nie wykonuje kolejnych ruchów! Jednak to chyba dobrze dla Liścia, chociaż ten spokój może okazać się zgubny... Czasami...