Rozdział 87

1K 108 50
                                    

Naruto spojrzał pytającym wzrokiem na kota. Był przede wszystkim zdziwiony, ale również czuł lekkie rozbawienie, widząc kątem oka przerażony tłum.

Sosei chciał wystraszyć Kumo. Najpewniej zemścić za nazwanie "kicią" i znalazł najwyraźniej świetny sposób. Paszcza kota otworzyła się nad głową przyjaciela blondyna. Wszyscy stali w bezruchu. Z jednej strony wystraszeni, gdyż nie znali tak dobrze potwora jak Namikaze, więc myśleli, że ten chce go zjeść, z drugiej jednak strony zastanawiało ich dlaczego Uzumaki nawet nie pisnął słowa, jednak za chwilę odetchnęli z ulgą słysząc głos chłopaka.

-Daj mu już dzisiaj spokój-powiedział z westchnieniem.-Będziesz miał jeszcze wiele okazji by go straszyć, Sosei. 

Paszcza zwierzaka zamknęła się, a jego oczy wydawały się naburmuszone. Czarny kocur zmniejszył swoje rozmiary do normalnego pupila i....mimo wszystko wystawił pazury i drapnął plecy Kumo, brutalnie wybudzając.

Szarooki pisnął z bólu i usiadł na tyłku.

-Co do cho....?-warknął ale zaraz zamilknął gdy, zobaczył przed sobą czarnego kota.

-Hissss....-syknęło na niego zwierze i dumnie odeszło od niego.

Naruto podszedł do przyjaciela, starając się ukryć rozbawienie. Wyciągnął do niego dłoń. Brązowowłosy westchnął i przyjął pomoc.

-Czemu nam nie powiedziałeś, że chowasz potwora?-powiedział z wyrzutem, jednak nie usłyszał odpowiedzi, bo kot zaraz ponownie rzucił się na jego twarzy zaczął wbijając w nią pazury w furii i drapać.

Uzumaki zaśmiał się pod nosem.

-Tym razem radź sobie sam-powiedział. W końcu małe monstrum odczepiło się od twarzy Anioła i dumnie podeszło do Namikaze. Bez oporu lub zawahania wskoczył mu na ramię i owinął się wokół karku, przy okazji jeszcze bardziej zmniejszając swoje rozmiary. 

Uzumaki westchnął i jeszcze raz postawił do pionu Kumo. Widownia zaczęła szaleć. Jedni ucieszeni wizją silnych nastolatków, inni widząc silną przyjaźń pomiędzy synem Hokage, a jouninem z Wioki Ukrytej w Chmurach, a jeszcze inni niesamowitym pokazem siły. Cywile byli w niebo wzięci, a klany również nie ukrywały dumy. Czuły tą Wolę Ognia pałającą od tych dzieciaków. 

***

Po zakończeniu Turnieju Naruto wcześniej planował zjeść wspólny obiad z rodzicami, a potem wyjść na miasto i oglądać paradę wraz ze stoiskami. Potem miało się odbyć przyjęcie na cześć pokoju pomiędzy Liściem, Chmurą i Piaskiem, a o północy mieli wypuścić lampiony z głów Hokage. To miał być piękny dzień....

Chociaż Naruto chciał powiedzieć wszystkim prawdę i pożegnać się, to nie chciał niszczyć tej pięknej ceremonii, ostatniej jaką zobaczy wraz z rodzicami. Po gratulacjach i gdy arena zaczęła się opróżniać z osób, dzieciak wszedł do tunelu, chcąc wyjść normalnie, jak zwykły człowiek.

-Sosei...-zwrócił uwagę kota.

-Co jest?-mruknął czarny.

-Znasz jakąś technikę, która byłaby w stanie przetrzymywać wiadomość w przedmiocie?

-Wiadomość....?

-Tak.....i muszę jeszcze wymyślić, co zrobić z Kuramą. Chcę żeby został w Wiosce, ale....nie mam pojęcia jak to zrobić....

Zwierz popatrzył się swoimi złotymi ślepiami na chłopaka.

-Chyba znam coś dobrego na tę okazję-mruknął.

***

Naruto i jego matka siedzieli w kuchni. Minato jeszcze nie przyszedł z powodu nagłego spotkania z głowami klanu, więc czekali na niego z obiadem. Na samym początku chcieli przyjąć również pozostałą dwójkę Kage, jednak Raikage chciał spotkać się z Aniołami, a Kazekage chciał porozmawiać z Nara, podobno pomiędzy Shikamaru, a Temari wywiązała się więź, więc nikogo to zbytnio nie dziwiło. Blondyn był zadowolony, że jego przyjaciel znalazł kogoś kto wytrzymuje jego marudzenie i niechęć do świata. Uśmiechnął się na tą myśl. Spojrzał na matkę, która krzątała się po kuchni. Chłopak podszedł do niej bliżej.

-Usiądź mamo....ja skończę-powiedział.

-Nie ma mowy!-wykrzyczała.- Pewnie padasz, po tej walce....

-Ani trochę....

Kobieta przytuliła go.

-Tak się cieszę, że jesteś tak silny-powiedziała.- Ale nie musisz udawać twardziela....szczególnie przy mamusi...

Powiedziała cicho się śmiejąc. Ku jej zdziwieniu, chłopak nie zdenerwował się, a jedynie mocniej przytulił się do niej. Wtem do mieszkania wszedł Hokage. Widząc sytuację, najpierw zadrżał.

Nadal miał słowa Obito, który przed chwilą powiedział na zebraniu o dziwnej rozmowie Naruto i Kumo, ale widząc, że jego żona nie wydaje się smutna podszedł do rodziny.

-A ja to co?  Pies?-zapytał się. 

Kobieta spojrzała na niego z wyrzutem. Jednak ich syn parsknął śmiechem. Nie mogli oprzeć się wrażeniu, że był on smutny, jednak nie pisnęli ani słowa. Młody Namikaze złapał za ramię ojca i pozwolił mu dołączyć. Kushina pocałowała syna w czoło, a ojciec zmierzwił mu włosy. 

-Jesteśmy z ciebie dumni-powiedział Hokage. Znowu minęła chwila ciszy, aż w końcu czerwonowłosa wyciągnął coś z kieszeni w fartuchu. 

-Zróbmy sobie zdjęcie-powiedziała patrząc chytrze na syna. Spodziewała się jęków i tego, że będzie musiała dać mu w łeb, by się zgodził ten jednak uśmiechnął się i bez słowa sam nawet zrobił wspólne rodzinne zdjęcie. Rodzice patrzyli na niego w niemałym szoku.

-Naru....wszystko w porządku?-zapytała Kushina.

-...Nie...-powiedział z westchnieniem syn.

-C-coś się stało?-wtrącił się Hokage patrząc na syna.

-Eh....chyba właśnie spaliliśmy obiad-mruknął chłopak.

Rodzice patrzyli na niego chwilę zdezorientowani, aż w końcu wyczuli dym.

-Cholera- przeklęła matka. Dorośli podbiegli do garnków wyłączając wszystkie palniki. Czerwonowłosa zdenerwowana wyklinała wszystkich znanych jej bogów, a Hokage starał się uspokoić żonę.

Naruto stał kilka metrów za nimi i patrzył z nikłym uśmiechem na ustach, jak jego ojciec obrywa patelnią za wtrącanie się w jej gotowanie. 

"Pomyśleć, że kiedyś broniłem mamę, przed tatą...." Zaśmiał się w duchu.

Pojedyncza łza spadła mu z policzka. To było bolesne....

SześciuWhere stories live. Discover now