Rozdział 23

1.4K 137 34
                                    

Resztę dnia chłopak na zmianę był pilnowany. Wielką radość sprawiało to jego przyjaciołom, którzy pokochali denerwować go swoją nachalnością i nadopiekuńczością. Aktualnie minęły trzy dni od jego przybycia do Kumogakure i po dwóch dniach, jego przyjaciele w końcu pozwolili mu zdjąć bandaż z oczu, którym owinęli go zaraz po powrocie z walki z Upadłymi. Chodzili za nim przez te dwa dni, krok w krok. Nawet Hikari próbowała mu wejść do łazienki! Czuł się dziwnie nieswojo...

Jednak nie zdawał sobie sprawy, że jego przyjaciele stresują go jedynie dla zabawy, aby dokuczyć mu. Gdy zdjął grubą warstwę białego materiału kilka razy zamrugał dla pewności. Spojrzał w jedną i drugą stronę, aż w końcu pewny kiwnął przyjaciołom, głową.

-Nie jest źle-mruknął.

-Widzisz czy nie?-zapytał się Midori.

-Widzę, widzę, tylko szkoda, że pierwszym widok jest taki brzydki...

-Nie rozumiem...-powiedziała Tsuka.

-Muszę was oglądać-burknął z małym uśmieszkiem.

Trzy pięści uderzyły w jego głowę. Hikari, Kumo oraz Shig zdawali się wściekli i obrażeni, kiedy Midori oraz Tsuka nie mogli się powstrzymać i parsknęli śmiechem.

Dzień minął im na śmiechach i dokuczaniu sobie. W końcu jounini byli w stanie oprowadzić przyjaciela po całej Wiosce. Wielu zwracało na nich uwagę, jednak większość z miłym uśmiechem kłaniała się i witała. W równym stopniu byli również uprzejmi względem Naruto. Nie zważali na jego opaskę, a może? Jednak nawet jeśli to im również pasował pokój pomiędzy Ogniem, a Błyskawicą. Uzumaki czuł się spokojny jednak coraz większy ciężar spoczywał w jego sercu.

"Będę musiał ich opuścić....a nie chcę, naprawdę nie chcę!" Ta myśl pojawiała się cały czas w jego głowie.

-Ale czy musisz wrócić?-zapytał się Kurama po jednej z jego wewnętrznych walk.

"Tak...mama i tata się załamią, założę się, że nawet teraz są przerażeni, a co gdybym nie wrócił?....A co z Kakashim i Obito? Obiecałem Rin-san, że się nimi zajmę, plus....od jej śmierci oboje ciągle się kłócą, chyba, że ja jestem w pobliżu."

-Masz tylko cztery osoby, do których chcesz wrócić...a tu są twoi starzy przyjaciele....ludzie nie wytykają cię tu jak w Wiosce i są jinchiuriki, którzy są podobni do ciebie-powiedział Kyuubi. Bardzo chciał by dzieciak został. Żałował Kushiny i Minato, jednak jego priorytetem była ochrona dzieciaka, nie ich...

"Nie....Sasuke, Sachiko, Kotaro i reszta.....może i się ode mnie odwrócili, jednak nie jestem w stanie ich do końca znienawidzić..."

-Nie wiem po kim to masz...-mruknął Kurama.

"Może i przekreśli naszą jak na razie  przyjaźń, jednak to nie znaczy, że zapomniałem o tym jak mnie przyjęli mimo mojej odmienności...nie wiem co się zmieniło, ale....trudno, nic już na to nie poradzę..."

-Jesteś masochistą! Zamiast dobrze bawić się z przyjaciółmi, wolisz cierpieć wśród osób które cię ranią!

"Może i jestem...."

Chłopak wyszedł spod prysznica i osuszył się ręcznikiem. Ubrał i gdy tylko wyszedł z łazienki usłyszał chrapanie w jednym z pokojów.

-Pff...reszta już śpi, szczeniaku...-mruknął.-Ja też już idę spać.

Lis ziewnął i ułożył się wygodnie za kratami. Namikaze przeciągnął się i wszedł po cichu do pokoju Hikari. Ta akurat siłowała się ze swoimi długimi włosami. Starała się je rozczesać mocno szarpiąc.

-Jeszcze oderwiesz sobie głowę-mrukną chłopak.

-Pff! Gdybyś miał długie włosy wiedziałbyś jaki to skarb, ale i odpowiedzialność, czasami po prostu tracę cierpliwość.

-Więc czemu ich nie skrócisz?

-Bo są piękne!

Chłopak nie mógł zaprzeczyć. Bardzo podobały mu się długie włosy. Pomyślał o swojej mamie, której czerwone kosmyki sięgają aż po kostki! Musiał przyznać ojcu, że były piękne. Gdy kiedyś opowiadał mu czemu zakochał się akurat w niej.....te włosy były dla Uzumaki przekleństwem.....przekleństwem, które on pokochał...podobno zauroczył się w niej od pierwszego spojrzenia, a jej charakter tylko wzmocnił te uczucie.

-Wiemy po kim jesteś masochistą-burknął lis, prawie przez sen wsłuchując się w rozmyślania chłopca.

Wtem jednak Namikaze zauważył coś w pokoju.

-Czemu złączyłaś łóżka?-zapytał się.

-Za dwa dni odchodzisz prawda?-zapytała się.

-Tak....muszę wrócić do Wioski, bo inaczej Hokage wyśle patrole, by mnie znaleźć...

-Więc zrób raz to co chcę! Wiem....wiem, że ty też pewnie nie chcesz wracać do przeszłości, ale....mimo tego strachu i bólu....mam kilka przyjemnych wspomnień, a jednym z nich jest to, gdy wszyscy leżeliśmy na jednym kocu....gdy było zimno, a ty kazałeś nam się położyć jak najbliżej...pamiętam jak cała nasza szóstka rozmawiała przez całą noc! To było....takie....normalne, jakbyśmy nie byli więźniami....Dlatego proszę.....?

Naruto westchnął, nie lubił jej odmawiać, mimo iż czuł, opór i za żadne skarby, gdyby była to jakakolwiek inna dziewczyna, nie zgodziłby się, jednak dla niej, dla swojej najlepszej przyjaciółki....chyba był w stanie zrobić wszystko.

-Niech ci będzie-mruknął.

Dziewczyna wysłała mu najbardziej delikatny i radosny uśmiech jaki kiedykolwiek widział. 

Czuł się okropnie nieswojo gdy Hikari przytuliła się do niego, czuł jak jego policzki robią się czerwone, ale próbując zdusić emocje zamknął oczy i wsłuchać się w ciszę, którą przerywał jedynie oddech dziewczyny.

****

Rano obudził go krzyk.

-Jakim ty do cholery cudem wylądowałeś w łóżku z dziewczyną?-Kurama nie był w stanie poskładać faktów.

SześciuWhere stories live. Discover now