Rozdział 31

1.3K 116 7
                                    

Następnego dnia Sora, jak się dowiedział, że go nazwano, brutalnie został związany i ogłuszony. ANBU z miłą chęcią poturbowali chłopca, a potem przynieśli go przed twarz zleceniodawców.

-Stawiał opór-skłamał jeden z nich.

-Gdyby tak było, już bylibyście martwi-powiedział Danzo, ale nic nie zrobił. -Zaprowadźcie eksperymenty do Kolumn. 

Siepacze wpadli do pokoju dzieci i brutalnie wyrwały je z pokoju, po kolei wrzucając do dziwnych oszklonych komór. Gdy przeprowadzali je specjalnie pokazywali im przyjaciela....związanego, leżącego pod nogami oprawców.

-Sora!-krzyknęła dziewczyna.

Jakiś mężczyzna uderzył nią najpierw o ścianę, a później wrzucił do cylindrycznej konstrukcji. Dzieciaki uderzały pięściami, krzyczały. Nie wiedziały co się dzieje, czy oni dowiedzieli się o buncie, o ich planie? Czy teraz jest ich koniec?

-Obudźcie 01-powiedział zabandażowany. -Niech patrzy.

Solami trzeźwiącymi i paroma kopniakami obudzili chłopca i zadarli jego głowę do góry, mocno szarpiąc za włosy.

-Podziwiaj-syknął mu głos przy uchu. -...Daliśmy im o połowę mniej wstrząsów niż, pierwszym, dzieciakom....-zaśmiał się Orochimaru.

Niebieskooki próbował się szarpać, wyrywać, ale nic to nie dało. Siepacze zamknęli tuby i odsunęli się, a wtedy....poleciały pierwsze wyładowania. 

Dzieciak opadł na kolana....ta tortura nie trwała dłużej niż minutę, ale dla niego było to wiecznością. Widział jak jego przyjaciele wydzierają się bólu, jak ich skóra zaczyna przybierać fioletowy kolor....jak wyginają się chcąc jakkolwiek uciec od bólu...

-Nie.....błagam przestańcie!-zawył blondyn, a kolejne uderzenie przewróciło go na plecy.

-Milcz, poczwaro!-warknął jakiś ANBU.

****

-Po tym, Naruto....nie był już taki sam. Nie wychodził od nas, nie pozwalał się nikomu zbliżać do dzieciaków. Był niczym dzikie zwierze, pilnujące stada. Każdy napastnik w pobliżu często nie miał nawet czasu by cokolwiek powiedzieć, a już leżał martwy. W kilkanaście dni później próbowaliśmy uciec, ale jeden z nas zdradził plany siepaczom, przez co uciekła tylko nasza trójka-powiedział Midori.

-Hikaru oraz reszta zostali złapani....Naruto, prawie uciekł, ale....nie mógł zostawić reszty, więc wrócił po nich....zostaliśmy oddzieleni, a potem uciekaliśmy. Na samym początku ustaliliśmy, że jeśli ktoś ucieknie to ma czekać w Takigakure, które było zaledwie kilka drogi stamtąd. Czekaliśmy długo, aż ktoś przyjdzie oprócz nas, ale....nikt nie wrócił-powiedziała Hikari.

-My....dziękujemy, że powiedzieliście nam o tym-powiedział Hokage. Wstał i lekko pochylił się, jakby kłaniając się jouninom, co zdziwiło ich, aż zrobili krok w tył.-Jestem bardzo wdzięczny, że zaufaliście nam i powiedzieliście to, co Naruto nie jest w stanie....dziękuję wam.

-P-proszę się nie kłaniać-powiedziała Tsuka. Ta sytuacja była strasznie dla nich dziwna.

-T-tak. My również nie jesteśmy w stanie powiedzieć wielu rzeczy, a nawet nie jesteśmy w stanie powiedzieć przez co musiał on przejść gdy nie było nas obok niego-powiedział Shig.

Anioły odetchnęły w duszy z ulgą. Ominęły wszystkie wybuchy złości od Naruto, które często kończyły się śmiercią wychowanków Orochimaru, jak również ominęli mówienie ich przyjaciela do siebie, a raczej do kyuubiego. Nie wiedzieli czy oni o nim wiedzą, a słyszeli że jinchiuriki w innych krajach niż Błyskawica, nie mają kolorowo. Woleli zatrzymać to dla siebie i teraz dlatego cieszyli się, że udało im się ich okłamać.

-Może zostawmy jak na razie ten temat-powiedział Shikaku.- Pewnie dzieciaki jesteście zmęczone podróżą....

-Tak właśnie!-powiedział Minato.- Zaczekajcie....chcecie jeden duży dom, czy wolicie sześć mniejszych?-zapytał się.

-Jeden duży....od lat się nie rozdzielaliśmy....-powiedziała Shig.

-Zawsze trzymamy się tej jednej zasady, dlatego tu przyszliśmy-powiedziała Tsuka.

Blondyn uśmiechnął się ciepło.

-Rozumiem...dam wam opuszczony dom, przy dzielnicy Nara...Kiedyś należał do klanu Uzumaki, ale było to wiele lat temu....dlatego wybaczcie ale to jedyne miejsce, gdzie mogę was umieścić.

-Dziękujemy, Hokage-sama-powiedział Midori.

-Ten dom jest stary, ale na pewno poradzicie sobie ze sprzątaniem i remontem....-stwierdził i z niepewnym uśmiechem podał im przepustki oraz klucz.-Witamy w Wiosce Liścia. 

Jounini pokłonili się....oprócz Kumo, który nadal spał w najlepsze.

-Wasz przyjaciel jest naprawdę zmęczony-stwierdził czarnowłosy doradca Kage.

-Proszę o wybaczenie-powiedziała ruda.-Nie spał całą noc w obawie przed atakiem.

-Nie przejmuj się, rozgościcie się i jutro rano, wstawcie się przed biuro.

Dzieciaki wyszły z biura, uprzednio w dość brutalny sposób budząc szarookiego. Wychodząc na ulicę przykuwali, praktycznie każdy wzrok. Czuli na sobie różne spojrzenia, zdziwione, wściekłe, natarczywe, nieufne....ale żadne nie było ciekawskie lub przyjemne. Przez co mieli wrażenie odtrącenia. Nie wiedzieli, czy to przez niecodzienny ubiór lub znak Chmury na ramieniu. Po prostu nikt ich nie lubił już na starcie. Hikari kątem oka zauważyła jakąś grupkę ninja. Byli w ich wieku i....nie wyglądali na pełnych energii. Na nich cywile, patrzyli nawet gorzej....wydawali się miażdżyć ich spojrzeniem. Dojrzała tam sporą liczbę rówieśników. Widząc jej spojrzenie Kumo również przyjrzał się obcym, jednocześnie coś mu się przypomniało.

Chwilę błądzili po ulicach Konohagakure, aż w końcu znaleźli, jakiś stary budynek.

-To ta rudera?-zapytał się Kumo.

-Taa....przynajmniej ten adres się zgadza....-mruknęła Tsuki.

-Eh...nie marudźcie! Dostaliśmy dom i zostaliśmy po prostu przyjęci do Wioski, na specjalnych warunkach, nie jest tak źle....-powiedziała Shig.

-Fajnie by było, żeby tylko jeszcze ludzie nas nie męczyli-powiedział Midori.

Weszli do przedpokoju, Tsuka od razu zaczęła sprawdzać sypialnie i inne pomieszczenia.

-Jest w dobrym stanie-mruknęła.-A przynajmniej elewacja, ściany i podłoga, ale przyda się go pomalować, posprzątać i zakupić nowe meble....-powiedziała.

-Eh....liczyliśmy się z tym-powiedział Midori.-Proponuję najpierw posprzątać, po misji zajmiemy się resztą. 

Nim się obejrzeli słońce chyliło się już ku horyzontowi, a dom błyszczał, czysty jak nigdy przedtem. 

-...Musimy pogadać-powiedział Kumo, poważnym tonem co nie było częste u niego. Przyjaciele usiedli w kręgu, na podłodze, bojąc się, że stare krzesła, przeżarte czasem, mogą się zawalić.- Chodzi o rówieśników...

-Coś nie tak?-zapytał się Midori.

-Naruto....on nie dogaduje się z innymi ninja....-zaczął Kumo.

********************************************************

Nah. Długo czekaliście na akcję, a więc mam dla was prezent....

SześciuWhere stories live. Discover now