Rozdział 80

1K 101 34
                                    

Kankuro stanął na przeciw Kumo, gdy tylko pojedynek zaczął się, starszy syn Kazekage wylądował na barierze. Pomarańczowo-włosy przygniótł lalkarza zupełnie nie pozwalając mu na kontratak. Zaatakował jeszcze raz i Sabaku padł. Zupełnie nie miał szans z nadpobudliwym chłopakiem. 

Naruto przyglądał się jak walczyli jego przyjaciele. Westchnął w duszy. Coś za często to robił. 

Przetarł oczy i patrzył dalej jak jego drużyna wycina z zawodów wszystkich po kolei, nawet nie musiał oglądać walki pomiędzy Tsuki i Nejim. Od razu wiedział, że dziewczyna nie będzie dla przeciwnika litościwa. Wszedł do swojego pokoju. Ziewnął i w tym momencie ANBU ponownie znalazł się w jego pokoju.

-Kolejna walka, Namikaze-san, jest pomiędzy tobą, a Sasuke Uchiha-powiedział. -Można się już kierować na arenę.

-Dzięki, już idę-powiedział Uzumaki. Poprawił swoje ubrania i wyszedł na korytarz, by znowu stanąć w wejściu. 

Przyszedł w idealnym momencie, bo usłyszał jak Obito wykrzyczał.

-Ostatnia walka drugiej rundy! Wezmą w niej udział Uchiha Sasuke....!

Tłum zaczął klaskać i  wiwatować widząc młodego chunina, jednak czarnowłosy ze spokojem i opanowaniem wszedł na środek areny. Podniósł wysoko głowę i czekał.

-....oraz Namikaze-Uzumaki Naruto!

Blondyn mógł zobaczyć jak jego przyjaciel drgnął.

-Pewnie nie powiedzieli mu wcześniej z kim walczy i myślał, że Shisui wygrał-usłyszał głoś Kuramy.

"Tak" Chłopak westchnął znowu czuł stres, teraz odrobinę mniejszy, ale nadal.

Spojrzał przed siebie i wyszedł na oświetlone słońcem pole walk. Zobaczył zdziwienie na twarzy rówieśnika, ale zaraz jego uwaga została odciągnięta przez ryk z trybun. Wszyscy zaczęli wiwatować, nawet klan Uchiha. Gdy Namikaze znalazł się naprzeciwko Sasuke ten jakby odrobinę się opanował.

-Dobrze.....-Obito odczekał chwilę i przyjrzał się twarzom zawodników. Napiął mięśnie-Zaczynajcie!

Wyskoczył w tył za barierę, by móc spokojnie oglądać pojedynek.

Młody czarnowłosy wyskoczył w stronę Uzumakiego, ten jednak bez strachu stał jakby wbity w ziemię.

Pierwszy cios, Uchiha wymierzył w twarz Namikaze. Ten jednak ku zdziwieniu wszystkich nie obronił się, a pozwolił przeciwnikowi na trafienie. Uderzenie pewnie złamało by kość nie jednemu ninja, ale Naruto wzmocnił swoje ciało wypuszczając chakrę i nie pozwalając sobie na uszkodzenia. Jednak przyjął cios nie dlatego, że chciał przetestować swój pomysł, a dlatego, że chciał znaleźć się maksymalnie blisko Sasuke. 

Jedną ręką złapał za nadgarstek czarnowłosego, a druga zaczęła wypuszczać chakrę. W jego dłoni pojawiła się mała kula chakry. Była cała czarna, ale Naruto nie chcąc zabić rówieśnika i wszystkich obecnych zmniejszył jej moc.

Posiadacz sharingana zauważył po czasie ten ruch i chcąc się obronić zaczął tworzyć Susanoo.

-Bijudama...-szept opuścił usta Naruto.

Tabuny piasku, dymu i kurzu wzniosły się ponad arenę. Rozległ się trzask, potem drugi, a na końcu wybuch i uderzenie w barierę. Widownia została uderzona przytłaczającą aurą i silnym wiatrem. Chwila minęła a wszystko opadło, sędzia był w stanie zobaczyć co się wydarzyło. Sasuke leżał tuż pod barierą, a jego klatka piersiowa była osłonięta i oparzona. Wokół niego migały jeszcze żebra Susanoo, które zostały roztrzaskane. 

Uzumaki stał nadal w tym samym miejscu.

Ludzie czekali na werdykt....

Jednak wtem dla Naruto cały świat stał się szary i zamazany. Rozejrzał się wokół. Wszystko stanęło w miejscu jakby oglądał stare zdjęcia. Spojrzał na widownie. Każdy został zatrzymany w stop klatce, jednak nie tylko on został uwięziony w tym czarno białym świecie. 

Hikari oraz Shig, które stały tuż przy barierkach roztaczały wokół siebie czerwone i pomarańczowe światło. Również się rozglądały, aż złapały spojrzenie Naruto. Czy to jego wina? Jakimś cudem zatrzymał czas? Namikaze od razu odrzucił tą myśl. Rozejrzał się w poszukiwaniu sprawców, przypuszczał kto za tym stoi. 

Wtem na arenę wyszli również Midori, Tsuki oraz Kumo. Wokół nich roztaczała się zielona, granatowa oraz szara aura. Równie zdziwieni co on rozejrzeli się. 

Naruto zadrżał czując ogromną presję. Ktoś zbliżał się i miał niesamowitą moc. Anioły rzuciły się w stronę przyjaciela i ustawiły tak by chronić nawzajem swoje plecy. Czekali, aż nieznajomy ujawni się. Jednak moc którą najwyraźniej dysponowała ta osoba, była tak silna, że atmosfera wbijała się w ich ciała, jakby chcąc zerwać im skórę. Czuli ból, ale żaden z nich nawet nie pisnął. 

Wtem przed nimi w błyskach światła pojawiły się jakieś postacie otaczając ich. Było ich pięć i ku zdziwieniu Naruto jego przyjaciele na ich widok opuścili gardę. Naprzeciw Kumo stał wysoki mężczyzna o potężnej budowie. Miał brązowe włosy sięgające pasa, spięte w kucyk. Jego oczy były ciepłe mimo, że teraz jego twarz wyrażała ból i zmęczenie. Naprzeciw Shig stała złotowłosa kobieta o krótko przystrzyżonych włosach.Była niska, a jej postawa, mimo że swobodna, wydawał się pełna obaw, wiele mówiła o tej osobie. Midori patrzył na mężczyznę o szarych roztrzepanych włosach i zamkniętych oczach. Tsuki wpatrywała się kobietę o granatowych włosach. Na jej policzku znajdowała się mała szrama, która nawet odrobinę nie, nie łagodziła jej wyglądu. Hikari natomiast patrzyła na kobietę o sporych kobiecych atutach i w długich czarnych włosach, ale spokojnej i poważnej mimice.

Każdy z nich miał strój odpowiadający kolorowi aury Anioła, przed którym stali. 

Nieznajomi widząc zaskoczenie wypisane na twarzy syna Hokage lekko się pokłonili na przywitanie. Jednak Uzumaki w środku zrozumiał z kim ma do czynienia, tylko....dlaczego nie siedzą oni w ciałach jego przyjaciół i gdzie jest Raishin?

-Przepraszamy was, że tak bez zapowiedzi....Naruto-kun jesteśmy towarzyszami Raishina-powiedziała jedna z nich, która stała naprzeciw Hikari.

- Wiem, że uznasz to co teraz zrobię za brutalne, ale uwierz nam nie mamy czasu na ckliwe gadki...-powiedział mężczyzna stojący przed Kumo.

-Raishin-san....został zniszczony przez swojego brata Jaishina-powiedział długowłosy.

Słowa te uderzyły w jinchiurikiego... "Jak to...zniszczony?"

SześciuWhere stories live. Discover now