Rozdział 52

1.1K 111 18
                                    

-Hidan,przestań się bawić. Mamy misję do wykonania-powiedział jakiś gość o masce na twarzy i o czerwonych twardówkach oczu, z zielonymi tęczówkami. Miał na sobie biały kaptur. Stał kilka metrów za swoim towarzyszem. Patrzył jednak na Naruto, który gotował się ze złości, jednak maska oraz lata pod czujnym okiem Danzo, pomagały mu nie okazywać uczuć przed wrogiem.

Uzumaki chwilę się zawahał, bo to właśnie od tego mężczyzny z kosą wyczuwał energię Jashina. Jednak szybko się otrząsnął i napiął niezauważalnie mięśnie. 

-HA!....-krzyknął przeciwnik trzymający Kumo za gardło.-TE BACHORY SĄ TAK PRZERAŻONE, ŻE.....-nie zdążył dokończyć, bo nagle Namikaze znalazł się tuż przed nim i uderzył go brzuch. Dłoń członka Akatsuki, jak mniemał, rozluźniła się na ułamek sekundy pozwalając chłopakowi odebrać mu swojego przyjaciela. 

Złapał go w pasie i już byli przy Hikari, która była przygotowana do ataku wroga. Szarooki zaczął chwilę się krztusić, jednak szybko poskładał się do kupy. Wyprostował się i z chęcią mordu w oczach spojrzał na przeciwników.

Uzumaki kątem oka zobaczył jak Midori, Tsuka oraz Shig podnoszą się z ziemi. Czuł tą wściekłość bijącą od nich. Wiedział, że dla większości osób teraz atmosfera jaka się z nich wydobywała była przerażająca. Wściekłość pomieszana z szaleństwem buzowała w ich żyłach i wciskała każdą, żywą istotę w ziemię. Chunini oraz opiekuni leżeli w trwodze przyglądając się im.

-...Wiem kim jesteś....-nagle odezwał się Hidan. Wyglądał dziwnie poważnie, mimo to szaleństwo nie opuszczało jego twarzy. -....Jashin powiedział mi o tobie...HAHAHAHHAAHHA!-zaczął się śmiać.-....JAKO DOWÓD MOJEJ WIARY, PRZYNIOSĘ MU TWOJĄ GŁOWĘ!

Mężczyzna wyjął ostrze i dziko spojrzał na chłopaka.

-Zajmijcie się tym drugim-powiedział Naruto na tyle cicho by tylko jego towarzysze mogli go usłyszeć.

Nie czekał na sprzeciw. Odbił się od ziemi i wraz z szarowłosym starli się na środku pola. Blondyn używając całej swojej siły wybił go w powietrze tak daleko by wylądował w pobliżu jeziora, skąd przed chwilą zabrali sanbiego.

-Zostawcie go mi-powiedział głośno i zniknął sprzed oczu ninja. Kumo wrzał ze wściekłości. Musieli się pospieszyć, by pójść do Naruto. Nie wątpił, że jego przyjaciel rozniesie przeciwnika na strzępy, on po prostu chciał to zobaczyć.

-Co takie dzieciaki jak wy mogą mi zrobić?-zapytał się w przestrzeń mężczyzna.-Dopiero co zaczęliście misję rangi C....zmykajcie mi sprzed nosa. Nie interesuję się zabijaniem dzieci....

-Pff...-Midori prychnął na jego słowa.-Dzieci?....lepiej zwiewaj stąd starcze....

-Bo my nie mamy ochoty na zabawę z dziadkami-mruknęła Tsuki.

Może i ta zaczepka była drętwa, ale im nie chodziło o wyśmianie przeciwnika, oni już o tym nie myśleli, bo gniew przysłaniał im zdrowy rozsądek.

-Radzę ci.....uciekać-szept Hikari dostał się do mężczyzny tylko dzięki wiatrowi, który poniósł dźwięk do jego uszu.

Anioły pozwoliły sobie na pokazanie swojej prawdziwej formy....

Ich chakry otoczyły ich ciała, tylko po ty by zaraz przekształcić się....

Pomarańczowa chakra należała do Shig. Jej bronią były skrzydła, które mogły objąć całą grupę i być tarczą dla przyjaciół. Kumo podobnie jak ona również posiadł skrzydła, jednak jego były odrobinę mniejsze, były przeznaczone do szybkiego lotu, nie do obrony.

Tsuka oraz Midori uzupełniali się. Ona miała w dłoniach łuk i strzały stworzone z chakry, a on katanę o zielonym błysku.

Hikari jako jedyna, stała z dala od towarzyszy. Jej oczy rozbłysły delikatnie czerwonym blaskiem, a pod nogami pojawiła się pieczęć wycięta przez krwistą energię. Była to technika, którą sama wymyśliła. Pozwalała na ochronę towarzyszy i uprzykrzaniu życia wrogom. Mogła leczyć i chronić przyjaciół, jednocześnie mackami chakry atakować przeciwników, jej jedynymi ograniczeniami były szybkość i obszar.

Oczy członka Akatsuki rozszerzyły się w strachu. Z czym przyszło mu walczyć?

-Już nie żyjesz-warknął Kumo i jako pierwszy wystrzelił w jego stronę.

***

Naruto oraz Hidan stali naprzeciw siebie. Pod nimi rozciągało się głębokie jezioro, a jego tafla zakłócona była jedynie przez stojących na niej shinobi.

Skóra szarowłosego mężczyzny przybrała czarny odcień, a symbole zaznaczone na niej, jakby białą farbą zwracały na siebie sporą część jego uwagi. Wyglądały podobnie jak te, które były nakreślone na ciałach dzieci w kryjówce Orochimaru. 

Uśmiech nie schodził z twarzy mężczyzny. Kosa o trzech ostrzach która była wcześniej założona na plecy teraz była luźno trzymana w dłoni.

-Wiesz dlaczego jej ostrza są czerwonego koloru?-zapytał nagle przeciwnik Naruto, a zaraz potem zaczął się śmiać.-Bo zabiłem już tak wielu, że metal wchłonął ją!

Ten tekst był tylko po to by wystraszyć chłopca, jednak Hidan nie zdawał sobie sprawy, że właśnie rozwścieczył go jeszcze bardziej.

-Jesteś....-zaczął pełen nienawiści nastolatek.-....zjebanym szaleńcem.....pff.....-prychnął i podniósł głowę. Spojrzał wściekle na przeciwnika.-Nic dziwnego, że Raishin stwierdził, iż mogę na tobie wypróbować moją pełną moc.....

Lekki złowieszczy uśmiech wkradł się na twarz chłopca. Namikaze mrugną i o razu poczuł różnicę. Całe jego ciało spowił biało czarny blask, a w dłoniach pojawiła się jego dotychczasowa broń, coś na wzór dwóch bokenów*, jeden czarny ze złotymi pierścieniami u końców, a drugi biały również ze złotymi zdobieniami. Ustawił się w wygodnej pozycji i zaczął taksować zmieszanego przeciwnika.

-Chyba twój 'bóg' zapomniał ci powiedzieć....że nie jestem zwykłym nastolatkiem.

*boken-miecz treningowy stworzony z drewna dębowego lub bambusowego. Są używane do nauki walki kataną, więc najczęściej mają wyrzeźbiony jej prowizoryczny kształt, jednak Naruto w tym opowiadaniu ma je proste jak normalna łodyga bambusa. Ten kształt jest głównie przeznaczony dla senseiów, gdyż nowicjusze muszą być świadomi, gdzie jest ostrze.

SześciuWhere stories live. Discover now