Rozdział 62

1.1K 107 14
                                    

Hikari stała z raną w brzuchu. Jej całe ciało drżało, a po policzkach spadały łzy. Napastnik chwycił jej gardło i podniósł do góry by zobaczyła horror rozgrywający się za plecami przeciwnika. Jej przyjaciele....Kumo, Midori, Shi oraz Tsuka leżeli skąpani w kałuży krwi. Ich czaszki były rozłupane, pod oczami pozostały ostatnie łzy bólu. Ciała zostały powykrzywiane, jakby brali udział w makabrycznym tańcu. 

Hi nie mogła złapać powietrza. Kaszlnęła opluwając krwią swoją pierś. Jej ręce drżały ze strachu. Zamknęła oczy widząc jak wróg przymierza się do ostatniego ataku.

-Przepraszam...Sora....-ostatnie jej słowa były niczym szept wiatru. Kolejne uderzenie odebrało jej życie.

***

Naruto oderwał się od dziewczyny. Co on właśnie zobaczył?! Wycofał się o dwa kroki w tył i spojrzał na Hikari......nie jego Hikari. Ta dziewczyna była chłodna. Miała zimne usta, a gdy wsłuchał się wystarczająco dobrze w ciszę nie słyszał jej bicia serca. Patrząc na czarnowłosą obraz jej oraz martwej Hi na zmianę migały mu w oczach. Co się stało? Wizja?

Dziewczyna nie wyglądała na przerażoną....ani na zdziwioną zachowaniem chłopaka. Z jej oczu spadały zły mocząc jej koszulkę. Ukryła twarz w dłoniach i zaczęła płakać. Namikaze nie wiedział co zrobić. W jego głowie myśli krzyczały, że ma jak najszybciej od niej uciekać....że ona nie jest tym za kogo się podaje! Uzumaki wybiegł z mieszkania. Nie wiedział co zrobić, gdzie się podziać....Coś było nie tak i wiedział, że zamieszani są w to Bezecni i Raishin.

-A może to przyszłość...-odezwał się nagle kyuubi strasząc jeszcze bardziej chłopca.

"To nie możliwe!...Przecież....Raishin nie jest bogiem przyszłości, czasu czy chuj wie czego! To bóg śmierci....ja widziałem.....widziałem śmierć Hikari.....Prawdziwa Hi nie żyje...."

Chłopak nagle stanął po środku jakiegoś pola. Nie był to poligon treningowy, tylko środek lasu. Nawet nie wiedział jak się tam znalazł, ale było to idealne miejsce....idealne by się załamać już całkowicie.

Dzieciak padł na kolana, na ziemię. Co jest nie tak? Dlaczego Hi była zimna....zimna jak trup i dlaczego nie ważne co robił to w jego głowie pojawiała się tylko jedna myśl.

"Oni nie żyją....Oni nie żyją! .....ale.....skoro nie żyją......to czym są te fałszywki?..." Naruto złapał się za głowę. "Co się dzieje?! Co się ze mną dzieje?!"

Nagle blondyn poczuł szarpnięcie, a on sam został wrzucony do swojej podświadomości.

Wpadł do wody, która teraz sięgała mu do kolan. Nie śpieszył się ze wstaniem. Czuł się przygnieciony rzeczywistością. Podniósł się, a jego wzrok powędrował na postać stojącą tuż przed nim.

Raishin przewyższał go o dwie głowy. Wzrok schował pod głębokim ciemnym kapturem, a dłoń mocno zaciskał na lasce, którą walczył.

-Chłopcze....-zaczął jednak Naruto nie dał mu dokończyć. Miał gdzieś, że mówi do boga śmierci. Nie chciał być zabawką w rękach tego gościa i nie miał zamiaru siedzieć cicho.

-Czego ty chcesz?!....To nie oni prawda! Kumo....Midori....Tsuka....Shig...Hi.....ONI NIE ŻYJĄ! PRAWDA!? Co im zrobiłeś!? Dl-dlaczego....-jego głos zaczął walczyć przeciw niemu.

Chłopak krzyczał co chwilę tracąc głos i znowu krzycząc oraz przeklinając boga, który stał tuż przed nim. W końcu drżąc zacisną pięść i uderzył nią w twarz mężczyzny.

-W co ty pogrywasz?! Czemu się mną bawisz?!-jego głos był zachrypnięty. 

-....-Raishin czekał, aż chłopak opadnie z sił. Mimo iż był Śmiercią, odbierał życia dobrych i złych ludzi, to miał coś na wzór uczuć. Nie był człowiekiem, więc nie mógł nazwać to odczuwaniem, bo jedynie ludzie posiadali tą cechę...i nie tylko ją. Byli wyjątkowi na swój sposób. - Naruto....-odezwał się w końcu, gdy chłopak zaczął dyszeć. Jego gardło całkowicie odmówiło chłopcu posłuszeństwa, a uczucia obezwładniły go nie pozwalając mu nawet na kiwnięcie palcem.-...Wiem, że zniszczyłem wiele w twoim życiu...oraz, że trzymanie wszystkiego w sekrecie cię wykańcza....-mężczyzna westchnął i usiadł przed chłopakiem.- Dlatego to już czas skończyć. Powiem ci co wiem i czego chcę od ciebie.....bo mimo wszystko to od ciebie zależy, czy zgodzisz się pomóc mi....

Naruto patrzył pytającym wzrokiem na boga. Ten zsunął kaptur ze swojej głowy ukazując białe oczy i kruczoczarne włosy. Położył przed siebie laskę i czekał na syna Hokage, aż ten zasiądzie przed nim. 

Odchrząknął i zaczął mówić.

SześciuWhere stories live. Discover now