Rozdział 8

1.5K 129 22
                                    

Minął nie cały tydzień. Chłopak nadal trenował, jednak teraz musiał o wiele bardziej uważać. On oraz Sosei trenowali w umyśle chłopca, często Obito odwiedzał ich, więc było to najbezpieczniejsze miejsce. Nikt nie dowiedział się o wykroczeniu chłopca, o złamanej zasadzie, ale mimo to w Wiosce nadal pogarszało się. Ludzie coraz częściej unikali chłopaka, a on nic z tym nie robił. Nie wiedział co. Jednak nie mówił nikomu jak bardzo bolały go te spojrzenia.

"Co zrobiłem źle?" Pytał się. 

Szybko odgonił myśli. Jego ojciec wzywał go do siebie, do biura. Powinien się pospieszyć, niestety jak na złość poczuł szarpnięcie i wpadł do jakiejś alejki.

Wiedział kto przed nim stoi, dlatego nie krył przed sobą zdziwienia, mimo, że maska kryła jego wyraz twarzy. Wstał i spojrzał przed siebie. Inoi stał kilka metrów przed nim zasłaniając wyjście na ulicę. Naruto opuścił lekko głowę czekając na następny atak.

"Co mu odbiło?"

-Twój Hyoketsugan...-zaczął Yamanaka sztucznie obojętnym głosem.-Jakie ma możliwości?

Zamaskowany lekko przechylił głowę jakby nie zrozumiał pytania, ale nie to było tym spowodowane. Raczej to, że on i Yamanaka byli obserwowani i to nie przez byle kogo, a przez jego własnych przyjaciół, zauważył też paru gapiów na ulicy.

-Inoi?-zapytał się lekko przerażony.

-Odpowiedz!

-...-Naruto odwrócił głowę. Czuł jakby coś bardzo ciężkiego spadło mu na serce. Czemu się tak zachowują? Nie wyczuwał w pobliżu jedynie drużyny dziesiątej oraz Sachiko.-Nie mam czasu na twoje zaczepki....porozmawiamy jak wrócę...

Spokojnym krokiem chciał wyminąć przyjaciela, ale ten zaatakował go i uderzył. Namikaze nie bronił się. Przeleciał kilka metrów i zatrzymał się wyhamowując tuż przed ścianą. 

-Teraz....chcę rozmawiać teraz!....Czy możesz wskrzeszać ludzi?

-...Tak...

-Więc czemu tego nie robisz?-zapytał się oskarżycielskim tonem.

-Bo są bariery, których nie wolno mi przekroczyć!

-Ale Kushinę-san wskrzesiłeś?....Co nie?

-...

-A co z innymi? Ci którzy umarli po ataku Orochimaru? Co z moim klanem? I co z klanem Hyuuga?

-...

-A może.....może te całe twoje wskrzeszenie to jedno wielkie kłamstwo?...Nie wierzę by śmierć pozwalała ci robić co ci się żywnie podoba...przyznaj się!

-Do czego?

-...Wymiana...prawda? Wymieniasz się duszami i życiem ze śmiercią!

Zamaskowany zaniemówił. Zadrżał. Jego "przyjaciel" oskarża go o brudne układy?

-...To prawda co nie?....Dlatego nic nie mówisz....Wymieniłeś życie swojej mamy i swoje na życie mojej rodziny! Hę...? No mów!

Wokół zebrała się spora grupka. 

-Co potrafi jeszcze ten twój hyoketsugan?-zapytał się nagle Sasuke, który zeskoczył z dachu. Zaraz za nim obok pojawili się kolejni "przyjaciele", niektórzy unikali wzroku Namikaze, ale spora część patrzyła wrogo na chłopaka.

-A wy o co mnie oskarżacie?-zapytał się.

-...skrzywdziłeś moją siostrę-warknął Uchiha, co mocno zdezorientowało Uzumakiego. Ale zanim zdołał się pozbierać, pięść czarnowłosego powaliła go na ziemię.-...Uważasz, że jesteś lepszy? Bo przeżyłeś jakieś eksperymenty i jesteś silniejszy?....Takie potwory jak ty powinny być tępione zaraz po narodzinach!

-Szczerze....zaczynam wierzyć w te plotki-odezwała się Sakura.-...Jak ohydna kreatura musi się chować za tą maską!

Chunini nie zauważyli, że ramiona Naruto lekko drgnęły. Pod maską, chłopiec nie trzymał już łez.....

"Dlaczego? Czemu? Nie rozumiem? Co zrobiłem źle?"

Chłopak wstał, jednak nie o własnych siłach, a jedynie dzięki kyuubiemu, który przejął kontrolę nad jego kończynami. Nie oglądał się w tył po prostu wyminął zgraję i szedł dalej odprowadzany nieprzychylnymi spojrzeniami. Nawet Kurama się nie odzywał. Bał się, że każde słowo może teraz zniszczyć chłopca. Gdy doszli do budynku administracyjnego i ANBU pozwoliło przejść obok chłopcu, ten stanął tuż za rogiem. Chwilę siłował się, ale w końcu upadł na kolana i pozwolił sobie na zdjęcie maski. Łzy kapały mu na drżące kolana, a jego ramiona były targane przez cichy płacz. 

"Czy naprawdę jestem potworem?" 

Nagle przed nim pojawił się Kakashi. Widząc w jakim stanie jest Naruto nie odezwał się. Kucnął tuż przed nim i złapał za głowę. Pozwolił mu zapłakać swoją kamizelkę i odczekał dobrych kilkanaście minut, zanim łzy przestały lecieć, a na jego twarzy pojawił się obojętny, wyzuty z emocji obraz nędzy. Namikaze otarł resztki łez z maski i policzków i od razu założył maskę. Wstał i zdążył odetchnąć parę razy uspokajając oddech. 

-Dzięki-mruknął do szarowłosego i skierował się do biura Hokage. 

Kakashi nie odezwał się. Wiedział co się stało, dlatego nie odzywał się. Sam czuł furię na chuninów. Postanowił, przez chwilę zaczekać za drzwiami i potem dopiero wejść do byłego nauczyciela.

Naruto na chwilę jeszcze przystanął przed drzwiami i sprawdził czy może już wejść bez nakrycia go na załamaniu.

Zapukał i praktycznie od razu wszedł. W pokoju stał jego ojciec, matka oraz...

-Babcia Tsunade!-krzyknął dzieciak otrzeźwiając się ze wszystkich swoich smutków.

-Ja ci dam smarku babcie!-krzyknęła w odpowiedzi kobieta.

Nie widział jej od czasu jej odejścia z Wioski. Ponad dwa lata minęły...

-Słyszałam, że jesteś teraz jouninem-powiedział a chłopak zauważył, że jej uśmiech był fałszywy, jakby niepewny.-Mam dla ciebie misję. 

****************************************************************

No i wracamy do rozdziałów trzy razy w tygodniu!

Niedziela, wtorek i czwartek! Rozdziały mogą pojawić się wcześniej lub częściej, ale myślę, że postaram się trzymać tego grafiku. :)

Miłego tygodnia! :P

SześciuWhere stories live. Discover now