Rozdział 10

1.6K 132 23
                                    

Naruto wyszedł z biura ojca. W końcu wypuścili go z uścisków. Cała rodzina miała wrażenie, że nie szybko się spotkają, ale czy to nie dobrze? Minato nawet cieszył taki obrót spraw. W tym czasie gdy jego syn będzie wykonywał misję on zajmie się Wioską i plotkami. Widział jak chłopiec cierpi przez dziwne zachowanie cywili. Kushina również zdawał się być tego samego zdania, ale opuszczanie synka na jakąś samotną, dziwną misję była jej odrobinę nie w smak, ale....czy nie zawsze tak było?

Zbliżało się późne popołudnie, więc chłopiec nie przeciągając zaszedł do bramy. 

-N-Naruto-kun?!-odezwał się jeden ze strażników.-Gdzie idziesz?

-Dostałem misję, do natychmiastowego wykonania.

-Ale, za niedługo zapadnie zmrok!-sprzeciwił się chunin.

-Misja jest pokojowa i pilna, muszę wyruszyć od razu i będę podróżował w nocy...

-Jesteś pewien? A gdzie twoi towarzysze?

-Uznano, że ich nie potrzebuję-mruknął. Podał przepustkę strażnikowi i podpisał się na liście.

-Jak długo cie nie będzie? Jeśli mogę zapytać?

-Nie wiem....może miesiąc....może dłużej....sam poznam dopiero szczegóły....Do zobaczenia!

-Ta....Trzymaj się....

Szesnastolatek wybiegł za bramę i powoli zaczął oddalać się od Wioski. Gdy powoli zaczęło robić się ciemno, sprawdził okolicę w poszukiwaniu wrogów, gdy nikogo nie zobaczył pozwolił sobie w końcu na otworzenie koperty daną mu od Lady Tsunade. Pierwsze co zobaczył to dość brzydki i niestaranny charakter pisma. Chwilę mu zajęło odszyfrowanie go.

-G...ghunca....ghunca....s....Wygakre....? Co to do cholery?-zapytał się sam siebie.

-Hmmmm....-lis spojrzał na zwitek papieru.-Cóż....myślę, że to h to r tak naprawdę. 

-Grunca?

-Albo Granca?

-Ok....coś czuję że ta misja będzie cięższa niż się spodziewałem.....

Zaśmiał się przez łzy Naruto.

***

W tym czasie w domu klanu głowy Uchiha panowała cisza. Mikoto przytulała swoją córkę, Sachiko nie pozwalając jej braciom zbliżyć się nawet na metr. Dziewczyna siedziała zapłakana, ale w końcu uspokojona, przez matkę. Nikt nie wiedział co się stało. Po prostu wróciła z treningu cała zapłakana i aż do teraz nie umiała zdusić w sobie szlochu. Nagle do mieszkania wszedł Sasuke. Zdjął buty i nie zdziwiony stanem siostry podszedł do niej, mimo karcącego spojrzenia matki. Oparł się o jej plecy.

-Wiesz, że masz nas?-zapytał się przerywając ciszę. 

-P-p-przepraszam....po prostu... to ze złości....-mruknęła.

-Co się stało? Dlaczego od południa płaczesz?-zapytał się Itachi.

-Ktoś cię skrzywdził?-zapytał się Shisui.

-Ta...Naruto!-odpowiedział za nią Sasuke. Wszyscy spojrzeli na niego w szoku. Z jego oczu tryskały pioruny, ale chyba najbardziej zdziwiona była sama Sachiko.

-Nie! Nie, nie, nie!-szybko zaprzeczyła.

-Przecież powiedziałaś, że Naruto uważa cię za, za słabą dla niego!-warknął lekko zaczynając panikować. Popełnił błąd? Źle usłyszał?

-Nie!

-Rzeczywiście....-zaczęła Mikoto.-Coś mówiłaś o Naruto....

-Ale nie, nie! On nic nie zrobił!

-Więc co się stało?-zapytał Fugaku, który wszedł do pokoju. 

-Od...od pewnego czasu Naruto mi się podoba i próbowałam z nim rozmawiać, ale on nigdy nie ma czasu....Jednak Taro Ryouta...on zaczął sobie przychodzić i przeszkadzać mi na treningach, i po prostu powiedział mi prawdę.....jestem do niczego w porównaniu z nim....jak mógłby zwrócić na mnie uwagę...

-Nawet tak nie mów!-krzyknął Shisui. -Dobrze wiesz, że Naruto nie myśli takimi kategoriami! On...jest trudny, ma jakieś problemy i nie ma czasu, może nawet nie chce was wciągać w nie, dlatego was unika...On nigdy by czegoś takiego nie powiedział.

Czarnowłosy uklęknął przed nią i pogłaskał po głowie. Ta rzuciła się mu na szyję i przytuliła. Spłynęła jej jedna łza ulgi. Jednak ojciec rodziny nie patrzył na uspokojoną córkę, a na swojego bladego, najmłodszego syna.

-Sasuke...-zaczął zwracając uwagę na siebie i na niego.-Co zrobiłeś?

-Źle zrozumiałem....

-Braciszku?-zapytała się lekko panikując Sachiko. -Powiedziałeś coś Naruto?

-.....My....my....ugh...

-Co się stało?!-krzyknęła na niego bliźniaczka.

-Od pewnego czasu po mieście krążą nie dość przychylne plotki, o nim...i wziąłem pod uwagę, że cię skrzywdził, więc....ja i reszta.....ughh....nie daliśmy mu się nawet wytłumaczyć, tylko....

-Pobiliście syna Hokage?!-krzyknął Fugaku.

-N-nie.....nie do końca....

-Coście narobili!-krzyknęła Mikoto.-Kto? Kto jeszcze z tobą były?

-Yamanaka... Hyuuga.....Kiba.... Shino... Sakura... Rock Lee i Tenten.

Chwilę zajęło by rodzina przetrawiła słowa chłopaka.

-I nikt z was nie stwierdził, że to no nie wiem, podejrzane? Głupie?-zapytał się Shisui.

-Dlaczego?-zapytał się Itachi odrobinę spokojniejszy od przybranego brata.-Nie wierzę, by po jednym wybełkotanym słowie ktokolwiek mógł się odwrócić od przyjaciela!

Sasuke jednak nie został dopuszczony do słowa, bo wtem do mieszkania wdarło się pukanie. Mikoto roztrzęsiona podbiegła do drzwi i otworzyła.

-K-kakashi-kun?-zapytała widząc szare włosy i lekko przechylony ochraniacz na czole.

-Dzień dobry-młody dorosły ukłonił się z szacunkiem i wyczuwając, że wszyscy są w domu, zaczął mówić odrobinę głośniej.- Uchiha Sasuke oraz Sachiko....jesteście wzywani do biura Hokage. Fugaku-sama...pan również może wstawić się ze swoimi dziećmi, patrząc na to, że są jeszcze nie pełnoletnie...jednak...nie za wiele to zmienia w kwestii kary.

-K-kary?-zapytał się Shisui.

-Zostało nam doniesione o waszym....znęcaniu się nad synem Minato oraz Kushiny Namikaze-Uzumaki....Mają się państwo pokazać najpóźniej za trzydzieści Minut w budynku administracji. To wszystko, do zobaczenia.

Kakashi nie czekał na pożegnanie i sam opuścił dzielnicę Uchiha. 

-Słyszeliście-mruknął Fugaku mocno zdenerwowany.-Idziemy.

"To nie było wezwanie do sądu....i tak Minato potraktował nas ulgowo, więc nie mamy co liczyć już od teraz na litość..."

Najwyraźniej nie tylko on, ale i Itachi wraz z Shisui zdawali sobie sprawę, że będzie to ciężka rozmowa. 

SześciuWhere stories live. Discover now