Minęły ponad dwa lata od incydentu z Upadłymi Aniołami. Przez ten czas ani Orochimaru, ani Danzo nie zaatakowali Konoha. Cywile oraz ninja mogli więc odetchnąć i rzucić się w wir codzienności. Shinobi zdobywali doświadczenie, siłę i wiązali przyjaźnie. Ten czas był jednak owocny dla pewnych dzieciaków, które dzięki szybkiemu przybieraniu na mocy otrzymały przydomek Wspaniałej Piętnastki. Dzieciaki w przerażającym tempie, jeden za drugim zdawały egzaminy na chunina i właśnie teraz przymierzali się do rangi jounina, a przynajmniej niektórzy z nich.
Naruto spokojnym krokiem zmierzał w stronę bramy. Był wyprostowany, a pod maską gościł pogodny, miły uśmiech. Zarzucony czarny kaptur na głowę zasłaniał jego blond włosy, żadnemu kosmykowi nie pozwalając wyjść na powietrze. Na plecach zarzucony miał brudnozielony plecak, a jego klatkę piersiową zasłaniała kamizelka shinobi. Na czarnych spodniach natomiast chłopak miał zawiązany bandaż z pełną kaburą kunai. W końcu stanął przed wejściem do wioski. Pierwsze co zauważył to śpiących strażników, których nawet nie próbował obudzić. Ominął budkę i powoli zmierzał w stronę budynku Hokage. Mijając tłumy, wielu ludzi kłaniało mu się i miło uśmiechało, lecz wielu również zachowywało się dziwnie....a przynajmniej dla przeciętnego obserwatora.
Niektóre matki z dziećmi odciągały swoje pociechy od syna przywódcy i zakazywały zbliżać się do tego "potwora". Wielu dorosłych również wytykało go palcem lub przeklinało pod nosem. Była to zasługa pewnych ninja, którzy rozszerzyli plotkę iż chłopiec nosi maskę z powodu swojego wyglądu kreatury. Mity o wyglądzie Upadłych i o ich pokrewieństwie z Naruto osiadły w umysłach ludzi. Bali się, ale często tego nie ukazywali, w szczególności przy Kushinie lub Minato, rodzicach chłopca. Oczywiście wielu shinobi jak i również normalnych cywili tępiło takich gagatków, ale to nie zmieniało faktu, że chłopiec czuł się o wiele mniej przyjemnie w wiosce. Jego humor odrobinę się pogorszył przez kolejne wrogie spojrzenia, ale mimo to z uniesioną głową wszedł do budynku administracyjnego.
Wyczuł całkiem sporo chakr w środku, wszystkie dobrze mu znane. Zapukał i praktycznie od razu wszedł. Jego ojciec i matka spojrzeli na niego.
-Naruto!-krzyknęła uradowana kobieta i rzuciła się na szyję syna, prawie go przewracając.
-Cześć, mamo-odpowiedział jej będąc lekko podduszanym przez żywiołową kobietę.
-I jak?-zapytał się Hokage wstając z biurka i wbijając wzrok w syna.
Ten uśmiechnął się, ale gdy zdał sobie sprawę, że nikt tego nie widzi wyciągnął zwój i położył go na biurku ojca na chwilę uwalniając się od nadopiekuńczej matki.
Jego przyjaciele i mistrzowie czekali na pierwsze słowa przywódcy. Wszyscy czekali na tę jedną informację....
-Z-zdałeś......Zdałeś!-wykrzyknął Minato i poderwał chłopca do góry.
-T-ta-to-ta-to....połamiesz mnie...-wyjąkał chłopiec. Jednak nie dane było mu zaczerpnąć powietrza, bo zaraz kolejni zaczęli go dusić.
-To niesamowite!-krzyknął Obito.-Za pierwszym podejściem, w obcej Wiosce zostałeś jouninem! Ha widać, że mój uczeń!
-Weź nie przypisuj sobie zasług dzieciaka!-warknął Kakashi.
-Wyprzedził cię o pół roku! Teraz to on jest najmłodszym ninją, który został jouninem!
-Wiesz, że to żadne wyścigi?-warknął Hatake.
-Moglibyście przestać?-zapytał się Sasuke wyraźnie zdenerwowany dziecinnym zachowaniem nauczycieli.
-Możemy im cofnąć rangę?-mruknął Inoi.
-Czasami zachowują się gorzej niż Kiba!-prychnął Kotaro.
-Masz coś do mnie, dziewczynko?-warknął w jego stronę Inuzuka.
-Równie dużo co ty do mnie szczeniaku!
-Ja ci dam ty...!
-Cisza!-krzyknęła Sakura i znokautowała obydwu.
-Hehehe....-zaśmiał się Asuma.-My właśnie wróciliśmy z własnej specjalnej misji...ale gratulacje młody-powiedział mężczyzna i poklepał chłopca po ramieniu.
Chunini i nauczyciele wyszli z gabinetu pozostawiając chłopca z rodzicami.
-Pewnie jesteś zmęczony co nie?-zapytał się Minato.
-Nie bardzo...muszę jeszcze iść do dziadka-mruknął.-Przyjdę na obiad!
-Pf...hheheehehe....-zaśmiała się Kushina.-Cóż muszę przyznać, że Jirayia wygląda jak dziadek....
Dorośli pozostali w gabinecie omawiając kolejne i kolejne strategie lub akta, jednak ich syn swobodnie opuścił już budynek.
"Eh...najpewniej jest w łaźni....albo w barze..."
Spokojnym krokiem szedł po mieście, aż w końcu ktoś klepnął go w ramię zwracając na siebie uwagę. Sachiko uśmiechnęła się do niego.
-Nie miałam okazji by ci powiedzieć, ale gratulacje.
-Dz-dzięki, szczerze nie było to aż tak niesamowicie trudne...nie powinnaś iść do domu i odpocząć, albo spędzić czas z rodziną?-zapytał się dziewczyny.
-Nie....rodzice i tak mają teraz zebranie klanowe więc wrócą wieczorem, a Shi, Itachi i siostrzyczka może wrócą dopiero wieczorem....
-Cóż...ja idę teraz spotkać się z Saninem...
-A masz później jakieś plany?-zapytała się wtrącając mu się w zdanie.
-Nie....myślę, że nie...
-To może pójdziemy świętować twój awans?
-Dobrze....ale może jutro...trzeba powiedzieć reszcie, a myślę, że w przeciwieństwie do ciebie oni padają na twarz...
Chłopak przyśpieszył odrobinę, a dziewczyna mruknęła pod nosem.
-Ale mi chodziło, sam na sam....
-Mówiłaś coś?-zapytał się Naruto słysząc szmer z jej strony.
-Nie! Nie! Nic nie mówiłam!
Dziewczyna uśmiechnęła się i chciała dogonić przyjaciela jednak koło jej ucha przeleciał szept.
-Żałosne...
Uchiha odwróciła się i spojrzała w tłum. Jej serce stanęło gdy dojrzała sylwetkę i włosy... niestety znajome. Chłopak zniknął w grupie ludzi.
-Hej! Sachiko!-krzyknął syn Hokage otrzeźwiając dziewczynę.-Idziesz?
-T-tak!...Już...
CZYTASZ
Sześciu
FanfictionUwaga! Uwaga! Druga część książki "Zacznijmy od nowa"! Minęło sporo czasu od ataku Orochimaru na Wioskę i jak się okazuje, ten wąż nie wykonuje kolejnych ruchów! Jednak to chyba dobrze dla Liścia, chociaż ten spokój może okazać się zgubny... Czasami...