Rozdział 1

2.2K 145 25
                                    

Minęły ponad dwa lata od incydentu z Upadłymi Aniołami. Przez ten czas ani Orochimaru, ani Danzo nie zaatakowali Konoha. Cywile oraz ninja mogli  więc odetchnąć i rzucić się w wir codzienności. Shinobi zdobywali doświadczenie, siłę i wiązali przyjaźnie. Ten czas był jednak owocny dla pewnych dzieciaków, które dzięki szybkiemu przybieraniu na mocy otrzymały przydomek Wspaniałej Piętnastki. Dzieciaki w przerażającym tempie, jeden za drugim zdawały egzaminy na chunina i właśnie teraz przymierzali się do rangi jounina, a przynajmniej niektórzy z nich. 

Naruto spokojnym krokiem zmierzał w stronę bramy. Był wyprostowany, a pod maską gościł pogodny, miły uśmiech. Zarzucony czarny kaptur na głowę zasłaniał jego blond włosy, żadnemu kosmykowi nie pozwalając wyjść na powietrze. Na plecach zarzucony miał brudnozielony plecak, a jego klatkę piersiową zasłaniała kamizelka shinobi. Na czarnych spodniach natomiast chłopak miał zawiązany bandaż z pełną kaburą kunai. W końcu stanął przed wejściem do wioski. Pierwsze co zauważył to śpiących strażników, których nawet nie próbował obudzić. Ominął budkę i powoli zmierzał w stronę budynku Hokage. Mijając tłumy, wielu ludzi kłaniało mu się i miło uśmiechało, lecz wielu również zachowywało się dziwnie....a przynajmniej dla przeciętnego obserwatora. 

Niektóre matki z dziećmi odciągały swoje pociechy od syna przywódcy i zakazywały zbliżać się do tego "potwora". Wielu dorosłych również wytykało go palcem lub przeklinało pod nosem. Była to zasługa pewnych ninja, którzy rozszerzyli plotkę iż chłopiec nosi maskę z powodu swojego wyglądu kreatury. Mity o wyglądzie Upadłych i o ich pokrewieństwie z Naruto osiadły w umysłach ludzi. Bali się, ale często tego nie ukazywali, w szczególności przy Kushinie lub Minato, rodzicach chłopca. Oczywiście wielu shinobi jak i również normalnych cywili tępiło takich gagatków, ale to nie zmieniało faktu, że chłopiec czuł się o wiele mniej przyjemnie w wiosce. Jego humor odrobinę się pogorszył przez kolejne wrogie spojrzenia, ale mimo to z uniesioną głową wszedł do budynku administracyjnego. 

Wyczuł całkiem sporo chakr w środku, wszystkie dobrze mu znane. Zapukał i praktycznie od razu wszedł. Jego ojciec i matka spojrzeli na niego.

-Naruto!-krzyknęła uradowana kobieta i rzuciła się na szyję syna, prawie go przewracając.

-Cześć, mamo-odpowiedział jej będąc lekko podduszanym przez żywiołową kobietę.

-I jak?-zapytał się Hokage wstając z biurka i wbijając wzrok w syna.

Ten uśmiechnął się, ale gdy zdał sobie sprawę, że nikt tego nie widzi wyciągnął zwój i położył go na biurku ojca na chwilę uwalniając się od nadopiekuńczej matki. 

Jego przyjaciele i mistrzowie czekali na pierwsze słowa przywódcy. Wszyscy czekali na tę jedną informację....

-Z-zdałeś......Zdałeś!-wykrzyknął Minato i poderwał chłopca do góry.

-T-ta-to-ta-to....połamiesz mnie...-wyjąkał chłopiec. Jednak nie dane było mu zaczerpnąć powietrza, bo zaraz kolejni zaczęli go dusić. 

-To niesamowite!-krzyknął Obito.-Za pierwszym podejściem, w obcej Wiosce zostałeś jouninem! Ha widać, że mój uczeń!

-Weź nie przypisuj sobie zasług dzieciaka!-warknął Kakashi.

-Wyprzedził cię o pół roku! Teraz to on jest najmłodszym ninją, który został jouninem!

-Wiesz, że to żadne wyścigi?-warknął Hatake.

-Moglibyście przestać?-zapytał się Sasuke wyraźnie zdenerwowany dziecinnym zachowaniem nauczycieli.

-Możemy im cofnąć rangę?-mruknął Inoi.

-Czasami zachowują się gorzej niż Kiba!-prychnął Kotaro.

-Masz coś do mnie, dziewczynko?-warknął w jego stronę Inuzuka.

-Równie dużo co ty do mnie szczeniaku!

-Ja ci dam ty...!

-Cisza!-krzyknęła Sakura i znokautowała obydwu.

-Hehehe....-zaśmiał się Asuma.-My właśnie wróciliśmy z własnej specjalnej misji...ale gratulacje młody-powiedział mężczyzna i poklepał chłopca po ramieniu. 

Chunini i nauczyciele wyszli z gabinetu pozostawiając chłopca z rodzicami.

-Pewnie jesteś zmęczony co nie?-zapytał się Minato.

-Nie bardzo...muszę jeszcze iść do dziadka-mruknął.-Przyjdę na obiad!

-Pf...hheheehehe....-zaśmiała się Kushina.-Cóż muszę przyznać, że Jirayia wygląda jak dziadek....

Dorośli pozostali w gabinecie omawiając kolejne i kolejne strategie lub akta, jednak ich syn swobodnie opuścił już budynek.

"Eh...najpewniej jest w łaźni....albo w barze..."

Spokojnym krokiem szedł po mieście, aż w końcu ktoś klepnął go w ramię zwracając na siebie uwagę. Sachiko uśmiechnęła się do niego.

-Nie miałam okazji by ci powiedzieć, ale gratulacje.

-Dz-dzięki, szczerze nie było to aż tak niesamowicie trudne...nie powinnaś iść do domu i odpocząć, albo spędzić czas z rodziną?-zapytał się dziewczyny.

-Nie....rodzice i tak mają teraz zebranie klanowe więc wrócą wieczorem, a Shi, Itachi i siostrzyczka może wrócą dopiero wieczorem....

-Cóż...ja idę teraz spotkać się z Saninem...

-A masz później jakieś plany?-zapytała się wtrącając mu się w zdanie.

-Nie....myślę, że nie...

-To może pójdziemy świętować twój awans?

-Dobrze....ale może jutro...trzeba powiedzieć reszcie, a myślę, że w przeciwieństwie do ciebie oni padają na twarz...

Chłopak przyśpieszył odrobinę, a dziewczyna mruknęła pod nosem.

-Ale mi chodziło, sam na sam....

-Mówiłaś coś?-zapytał się Naruto słysząc szmer z jej strony.

-Nie! Nie! Nic nie mówiłam!

Dziewczyna uśmiechnęła się i chciała dogonić przyjaciela jednak koło jej ucha przeleciał szept.

-Żałosne...

Uchiha odwróciła się i spojrzała w tłum. Jej serce stanęło gdy dojrzała sylwetkę i włosy... niestety znajome. Chłopak zniknął w grupie ludzi.

-Hej! Sachiko!-krzyknął syn Hokage otrzeźwiając dziewczynę.-Idziesz?

-T-tak!...Już...

SześciuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz