Rozdział 27

1.4K 128 4
                                    

Było zimno. Mała dziewczynka o pięknych oczach siedziała na brudnej chłodnej ziemi. Drobnymi dłońmi okalała swoje ciałko lekko dygocząc. Jej bose stopy zwinięte były pod szarą brudną sukienkę. Nie płakała, po prostu siedziała w koncie chcąc odpocząć chociaż na chwilę. Wtem zauważyła jakąś grupkę dzieciaków. Szli do niej spokojnym krokiem, przez co ta skryła się jeszcze bardziej. Czy ją pobiją? Zabiją? Nie miała siły już walczyć! Za długo.....za dużo. Nie miała siły by wstać, czy nawet się odezwać.....nie miała siły by wstać, wejść na środek areny i wziąć swoją porcję jedzenia.

-Żyjesz?-zapytał się jakiś głos.

-Chyba jesteś ślepy! Jest na wpół martwa-mruknął drugi.-Podaj mi miskę.

Dziewczyna poczuła dotyk zimnych palców na ramionach, szarpnęła się ale tylko na tyle było ją stać.

-Nie ruszaj się, chcemy ci pomóc....

Jakaś ciepła, słona ciecz spadła na jej usta, ale za chwilę poczuła ją w gardle. Chciała kaszlnąć wypluwając to, jednak ktoś złapał jej głowę i zmusił do spojrzenia na siebie.

-To tylko zupa....spokojnie pomożemy ci...-powiedział jakiś chłopak miał szare oczy wychudzoną twarz.-Będziemy się trzymać razem....jestem numerem 23 z grupy D....to jest 78 z grupy E, a ty?

-Może lepiej niech nie mówi...-powiedział 78.-Za dwa dni kończy się ten etap...nie wiem co planują te potwory potem, ale musimy trzymać się razem inaczej umrzemy...

Chłopaki pomogli dziewczynie wyjść z letargu i w dzień ponownie była w stanie rozmawiać, stać, a nawet walczyć...

-Czemu mi pomogliście?-zapytała się.

-Bo widzieliśmy jak walczyłaś....większość robi to by zabijać....by szybciej się to skończyło, jednak....my uważamy że coś takiego jest tchórzostwem.....a ty tego nie zrobiłaś, więc....możesz zostać naszą przyjaciółką-powiedział szarooki z uśmiechem.

Nie odzywali się do siebie przez pewien czas. Marnowali by niepotrzebnie siły. Oboje skulili się na zmianę pilnując warty. Na samym początku dziewczyna nie ufała nowo poznanym....jednak im dłużej przyglądała się ich twarzom, tym mniej widziała w nich tej brutalności, która mieszała w głowach reszcie dzieciaków. Nie mieli dostępu do światła słońca i jedynie odmierzali czas posiłkami.  Z rana dziewczyna poczuła szarpnięcie. 78 stał nad nią i wzrokiem wskazywał za siebie. Dziewczyna zobaczyła jak 23 stoi kilka metrów przed nimi i wysyła nieprzychylne spojrzenia grupce innych dzieciaków. Szybko rozbudziła się i zaczęła podsłuchiwać rozmowę.

-....spokój. Za kilkanaście godzin skończy się ten etap....zginęła już ponad połowa....po co tworzyć kolejne walki...-powiedział 23.

-Bo w przyszłym etapie będzie mniej ścierw do zabijania!-warknął chyba przywódca grupy. Wszyscy byli podobni. Wychudzeni. Zmęczeni. Brudni i często chorzy.

Szarooki zgarbił się odrobinę i przygotował do ataku zielonowłosy oraz dziewczyna również do niego dołączyli, nie mieli wyjścia...tym nie dało się przemówić do rozsądku, za bardzo kochali śmierć....za bardzo uzależnili się od cierpienia.

Przeciwnik zwinął dłoń w pięść, a ona zaświeciła błękitnym światłem. Wymierzył w twarz 23, ale nagle pomiędzy nimi pojawił się jakiś inny chłopak. Miał może z dwanaście lat, co imponowało niedoszłym ośmiolatkom. 

-Czegoś tu szukasz 05?-zapytał się chłopak, a banda nawet nie patrząc się za siebie uciekła. Miał białe włosy i zimny poważny wzrok.-Podoba mi się, że nie idziecie z prądem-powiedział nawet nie patrząc na dzieciaki trzęsące się z zimna.-Jestem 45 grupy B.

-B?....Przecież większość zginęła w wypadku w laboratorium drugim...-powiedział 78.

-Plotki?

-T-tak.....

-Zwykłe kłamstwo...wywołaliśmy bunt i próbowaliśmy uciec....ze złym skutkiem....

Nastąpiła chwila ciszy.

-Skoro porwaliście się na coś tak głupiego....-zaczęła dziewczyna.

-Wszystko by się udało....ale jeden z nas zdradził...

-Jesteś dość wylewny-mruknął zielonowłosy.- Czemu nam to mówisz i czego chcesz?

Chłopak wzruszył ramionami.

-Uratowałem wam tyłki....chcę się przyłączyć do was-mruknął i jak gdyby nigdy nic usiadł na ziemi obok dziewczyny.-.....Macie rację....za kilka godzin skończy się ten etap....potem przyjdzie trzeci....a potem koniec...

-Wiesz co jest na końcu?-zapytał się 23.

-To wie tylko 01....z grupy alfa-mruknął w odpowiedzi.

-Co? Nie istnieje ktoś taki!

-Wiem z kim rozmawiałem....za karę, za bunt my z B i A....a przynajmniej ocalali przechodzimy te piekło jeszcze raz....

Cisza zapadła. Nikt nie chciał więcej się odzywać. Ta myśl....że ktoś się przeciwstawił dowódcom.....była szalona, głupia i jeszcze ten 01....kim on niby jest skoro wszystko wie. A tego co wiadomo, grupa A zginęła na samym końcu. Podobno nikt nie przeżył. 

Dziewczyna o dwukolorowych oczach zamrugała, a przynajmniej tak jej się zdawało, bo w rzeczywistości przespała kilka godzin. Praktycznie od razu zobaczyła jak jakiś zamaskowany mężczyzna wychodzi na środek areny i rozgląda się wokół. Zapisuje kilka zdań na kartach po czym wyprostowuje się.

-Etap drugi zakończony!....Za kilka minut zacznie się kolejny-powiedział i zniknął w szarym dymie.

-Co to było? Jak on zniknął?-zapytał się 23.

-...to jutsu...-powiedział najstarszy, szarowłosy towarzysz.-Podobno wielu ludzi je potrafi....a nas przetrzymują bo mamy spory potencjał by również nimi władać....

-CO?

-To co wam wstrzyknęli w pierwszym etapie....to geny innych ludzi o sporych możliwościach. Podobno w naszych organizmach istnieje coś takiego jak chakra i pozwala na używanie tych technik...

-Skąd to wiesz?-78 zachował spokojną twarz. Coś mu świtało, ale nie był w stanie stwierdzić co.

-01 mi powiedział.....

-Kim on do cholery jest?-zapytał się 23.

-Następnym etapem....

Wtedy pojawiła się grupa....siepaczy, tak ich nazywali. Woda i ziemia była na ich usługi przycisnęli dzieciaki do ścian. Białe maski dziwnych zwierząt zasłaniały ich twarze, a lekkie zbroje chroniły ich plecy oraz piersi. Dzieciaki podniosły się z klęczek i wtedy zobaczyły trzy osoby stojące na środku pomieszczenia. Mężczyznę o długich czarnych włosach i bladej skórze, oraz mężczyznę o zabandażowanej połowie twarzy i temblaku na ręce. Pomiędzy nimi stał chłopiec mniej więcej w wieku ośmiu, może siedmiu lat. Był wychudzony, i nie wiele go różniło od pozostałych dzieci oprócz tego, że był czysty i miał inne ubranie.....całkowicie czarny dres. Miał blond włosy i znudzone ciemne, smutne błękitne oczy.

-Przypominają.....burzowe niebo....-szepnęła dziewczyna. 45 usłyszał jej słowa i powiedział odrobinę głośniej by cała trójka go usłyszała.

-Nie wierze....że go złamali.....-powiedział i spojrzał ze smutkiem na towarzyszy.-To 01.

SześciuWhere stories live. Discover now