Rozdział 35

1.4K 121 11
                                    

Czwórka jouninów Chmury leżała na trawie rozkoszując się chwilową przerwą. Od dwóch tygodni ich przyjaciel brutalnie poprawiał ich kondycję oraz panowanie nad ich niebotycznymi pokładami chakry, jednak mimo świadomości, że robi to dla nich, dla ich dobra i bezpieczeństwa, mieli ochotę go często udusić. 

Uzumaki zdawał sobie sprawę z morderczych myśli przyjaciół. Cały czas czuł te wbijające się w plecy spojrzenia. Sam dawał sobie w kość mnożąc każdy możliwy trening, szczególnie z Hyoketsuganem. Jego przyjaciele stali się jednocześnie jego opiekunkami więc, ani Obito, ani Kakashi nie musieli go teraz pilnować, podczas tych treningów. Mimo to nadal nie mógł trenować na pełnych obrotach z Soseiem, który teraz zaczął pojawiać się jedynie w jego umyśle. 

-Wstawajcie!-powiedział do przyjaciół, leniących się na polanie.-Jeszcze raz! Tworzenie z chakry nie jest łatwe i szybkie do opanowania!

-Ale my to już umiemy!-powiedział Kumo.-Ty nigdy nie pokazałeś tego, a masz równie gęstą chakrę jak my!

-Ta! Jeśli umiesz lepiej to pokaż!-powiedziała równie zirytowana Shig.

Nie musieli czekać długo. Wokół chłopaka pojawiła się czerwona chakra i niczym druga skóra otoczyła jego ciało. Na głowie pokazało się dwoje uszu, a na plecach ogon.

-Od zawsze potrafiłem to robić z chakrą Kuramy, a więc gdy i również moja stała się na tyle plastyczna nie musiałem się tego uczyć.

Namikaze wyciągnął dłoń, a chakra wydłużyła łapę powłoki i złapała drzewo by wyrwać je z ziemi i rzucić daleko w las. Zaraz potem chłopak zamachnął się i ściął pazurami kolejne.

-Jest niczym normalne ciało...-wyszeptała Tsuki otwierając oczy.

-Wasza chakra jedynie potrafi straszyć i odpychać przy sporej ilości, musicie się nauczyć ją wiązać i dobrze używać...jeszcze trzy godziny, a jeśli wasz trening mnie zadowoli, zabiorę was do DOBREJ restauracji...-powiedział wzdychając.

-Ty stawiasz?-upewnił się Kumo.

-Tak, tak....stawiam-zaśmiał się.

Z nowym zapałem Anioły zaczęły kolejne zmagania. Naruto natomiast przywołał klona i kazał mu ich obserwować, a sam zanurzył się w umyśle i forsował własną technikę. Czuł jak pot okala jego twarz, aż nagle przeholował. Za wiele chakry przesunął po ciele

-Zatrzymaj przepływ chakry!-krzyknął kot.

Chłopak na chwilę się zawahał ale zaraz otrząsnął się i wykonał rozkaz...o sekundę za późno. Wyrwał się z podświadomości tylko po to by wypluć z ust krew. Jego przyjaciele słysząc jęk. Podbiegli do niego.

-Co jest?!-krzyknął Kumo widząc krew na piersi przyjaciela.

-N-nic....w-wysadziłem jeden z kanalików chakry...-powiedział po złapaniu oddechu.

-Cholera!-warknął Midori, już łapał przyjaciela, chcąc pognać do szpitala, gdy ten podniósł drżącą dłoń.

-Spokojnie....to nie jest śmiertelne...po prostu się wystraszyłem....-to była prawda. Adrenalina podskoczyła mu aż tak, że zaczął się trząść. Shig pomogła mu się spokojnie położyć.-K-kurama już to leczy....

Po kilkunastu minutach było już lepiej.....mimo iż całe jego ciało krzyczało z bólu.

-Na dzisiaj koniec treningu-powiedział głos Soseia w głowie jinchiuriki.-Twoje ciało doznało szoku, bo chakra nagle rozlała się na organy, musisz odpocząć...jutro postaw na kondycję, zero technik czy hyoketsugana....szczególnie bez mojego nadzoru.

-Eh....-westchnął Namikaze.

-Co jest boli cię?-zapytała się Hikari. Wcześniej była w zbyt wielkim szoku by się odezwać czy nawet poruszyć, ale teraz gdy strach lekko przygasł była w stanie wypowiedzieć kilka słów.

-T-tak....odrobinę....Kurama mówi, że koniec na dzisiaj z treningiem dla mnie i jutro jedynie kondycja....zero chakry....eh....

Spróbował wstać ale odrobinę zatoczył się, a przyjaciele ponownie polożyli go na trawie.

-Za chwilę będzie lepiej-powiedział uspokajając zatroskanych znajomych. Po piętnastu minutach już było mu rzeczywiście lepiej.-....to co...obiecałem wam obiad?-powiedział -Chodźmy.

-Może najpierw pójdziesz się przebrać?-zapytała Tsuki.-Nie wiem czy do restauracji wpuszczą cię całego zakrwawionego.

-Pójdę z tobą...-powiedziała Hikari.

-Ni....

-Jak zemdlejesz w czasie drogi to cię podniosę....-powiedziała uśmiechając się złowieszczo do niego.

-A my pójdziemy znaleźć jakąś dobrą restaurację-powiedział Kumo.-Słyszałem, że ta na głównej ulicy jest w porządku, w tej drewnianej...mają podobno dobrego grilla. 

-Heh....jasne-powiedział Uzumaki, a jego przyjaciele z ochotą zniknęli z pola pozostawiając chłopaka i czarnowłosą samych.

Dziewczyna nie czekała na zaproszenie chwyciła przyjaciela za łokieć i zaczęła powoli go prowadzić przez las, a potem Wioskę.

***

Ninja z Chmury zebrali się  w umówionej restauracji. Znaleźli miły spokojny stolik, który akurat zmieści ich szóstkę. Nie zwracając na nikogo uwagi zaczęli brnąc przez menu. Jednak kątem oka Midori obserwował spory, głośny tłum obok  nich. Wyglądali na rówieśników shinobi z Kraju Błyskawicy. Zielonowłosemu zdawało się, że co jakiś czas spoglądają na nich, ale nie tylko oni. Cały lokal wydawał się zaaferowany ich przybyciem. Ciekawskie spojrzenia szturchały ich, jednak ci ignorowali to najlepiej jak umieli. Jednak mimo to nagle do mieszkania wpadł jakiś pijaczyna rozejrzał się i zaczął się pchać do jednej z kelnerek, gdy usłyszał od niej kategorycznie, że pijaków nie obsługują, mężczyzna pełen furii zrzucił tacę, którą kobieta trzymała w dłoniach wprost na Tsuki i Midori. Oboje dostali w głowy ciężką tacką i talerzami wrzącej zupy. Głosy gości ucichły pozostawiając złowrogą ciszę. Hałas przyciągnął gapiów z ulicy oraz kucharza na salę. 

-P-panie Yato...-zaczęła kelnerka chcąc wytłumaczyć co zaszło.

-Co się stało?-przerwał jej wściekle mężczyzna, który prawdę mówiąc miał gdzieś odpowiedź.- To wasza wina?-warknął w stronę ninja z Chmury.-Takie szuje jak wy nie mają wstępu do tej restauracji. Wyp...... wy potwory!

-N-nie, proszę pana...-kelnerka przeraziła się nieporozumieniem.-...t-to nie ich wina....

-Zawrzyj ryj, Saori i wracaj do roboty!

Shikamaru oraz Neji i Lee wstali zdenerwowani ohydnym i bezpodstawnym zachowaniem mężczyzny.

Nikt jednak nie zdawał sobie sprawy, że tuż za drzwiami stoją dwie postacie, i jedna z nich czuje jak furia łapie ją za gardło.

SześciuWhere stories live. Discover now