Rozdział 75

1K 111 33
                                    

Ceremonia otwarcia minęła szybko. Hokage przywitał uroczyście pozostałą dwójkę Kage oraz zaprosił wszystkich na turniej. Naruto jednak nie mógł towarzyszyć swoim rodzicom w drodze na arenę. Nie mógł na nich czekać, aż zejdą do tłumu i potem pójść z nimi, tylko od razu po ostatnich słowach ojca, on i reszta zawodników zostali zabrani na pole walki. 

Sama arena została przebudowana tak by miała dwa wyjścia, a przeciwnicy, przechodzili do siebie z naprzeciwka, by uniknąć walk pomiędzy rundami. Wszyscy zawodnicy zostali przydzieleni do odpowiednich pokojów, a potem wołani na swoje walki. Jednak Naruto nie mógł usiedzieć w pustej sali i zakradł się tak by śledzić każdą walkę z wejścia, którym wchodzą zawodnicy. 

Pierwszymi zawodnikami byli Ko i Gaara. Oczywiście czerwonowłosy wygrał, jednak nie był brutalny w stosunku do przeciwnika. Nauczył się, że należy mieć dobre stosunki z innymi ludźmi, nawet jeśli przez jakiś czas staliście po przeciwnych stronach. Dlatego po powaleniu Hyuugi podał mu dłoń na zgodę i pomógł wstać. Widownia w tym czasie wystrzeliła w górę radując się, z tego widoku. Uważali, że to najlepiej odzwierciedla jak silną więź ma Konoha i Suna. Gaara zszedł z areny i w wejściu przywitał się z Naruto.

-Witaj...-powiedział.

-Cześć Gaara-powiedział Uzumaki i podał mu dłoń.

-Wiesz, że nie możesz...

-Występować w tym płaszczu i masce?-przerwał mu przyjaciel.-Wiem, ale dopóki nie wyjdę na arenę mogę ją nosić.

-Nie lubisz pokazywać się co?

-Ehhh....gdy dojdzie do mojej walki i mnie zobaczysz to zrozumiesz, czemu po części tego nie lubię.

-Po części?

-No jeszcze zawsze zostaje przyzwyczajenie-powiedział Namikaze.-Lepiej idź odpocząć, bo jak trafisz na któregoś z Błyskawicy, to będziesz miał niezły problem.

Czerwonowłosy uznał to za ostrzeżenie, przyjacielską radę. Uśmiechnął się i poszedł w stronę swojego pokoju.

-Nie martw się, i tobie radzę tak samo.

-Ta...-mruknął Uzumaki. 

Następna walka była pomiędzy Choji i Midori. Namikaze czuł żal do zielonowłosego przyjaciela, bo szorstko potraktował Akimichiego, ale na szczęście wyciągnął do niego dłoń na pogodzenie się. Odetchnął, przynajmniej nie będzie, żadnej kłótni, wolał by jego drużyna była mniej okrutna, wobec jego rówieśników, ale....ile razy ma im to powtarzać? Już prosił, błagał, co dalej?

Ino i Kankuro....lalkarz wygrał, tylko dzięki temu, że klanowa technika dziewczyny była słaba jeśli nie miała towarzyszy. Miał szczęście. Jednak dziewczyna zdawała się nie przejmować przegraną, pokazała, że jej klan jest silny w grupie, a więc są świetnymi towarzyszami i pomocą w walce, zazwyczaj spotyka się dobrych samotnych ninja na takich walkach, bo tylko tacy, co skupiają się na walce, a nie na ochronie przyjaciół biorą udział w turnieju, dlatego też Hikari oraz Shig nie brały udziału. Ich techniki są potężne i może nawet przeszły by do następnej rundy, ale nie w tym się szkoliły. 

Gdy zaczęła się walka Shino i Kumo, ten drugi nie przebierał w środkach i od razu użył swojej gęstej chakry by złapać w sidła wszystkie owady Aburame. Gdyby Shino od samego początku walczył na poważnie pewnie, szarooki miałby problem i walka trwała by dłużej niż kilka minut.

Neji i Kiba, szczerze Inuzuka zaskoczył Naruto, mimo, że poprawił swoje techniki, ani trochę nie zmienił się pod względem strategi, czyli jej braku. Jednak Neji pokazał się ze swojej najlepszej strony. Nie dziwił się, że określano go dumą Hyugów i ich geniuszem. 

 W następnej walce Naruto mógł podziwiać swojego starego przyjaciela z drużyny, Kotaro. Jego umiejętności były prawie na równi z Neji'm. Uzumaki uśmiechnął się pod nosem widząc, że jego przyjaciel wykonywał styl lekkiej pięści. Namikaze był pewny, że chłopak może kiedyś nawet przerośnie kuzyna, bo nie ograniczał się jedynie do klanowych technik, a używał również technik wodnych. Był o wiele bardziej przestronny. Chłopak westchnął. Chętnie obejrzałby jego walkę oraz Nejiego, ale Kotaro, przyszło walczyć z Tsuki, a ona nie była litościwa. Chłodnym wzrokiem analizowała postawę przeciwnika. Praktycznie na sekundę zawiesiła wzrok na Naruto, a potem wróciła do Hyuugi. Blondyn mógł przysiąc, że widział delikatny uśmiech na jej twarzy.

-Mają plan, przeciwko tobie-mruknął Kurama. 

"Wiem....nie spodziewałbym się, że po prostu będą walczyć dla siebie, oni chcą wycisnąć ze mnie jak najwięcej..."

-Heh...podchodzisz do tego na spokojnie? Czyżbyś miał asa w rękawie, o którym nie wiem?

"Nie...ale mam ciebie"

-Chyba nie masz zamiaru....

"Pokazać na co stać jinchiuriki kyuubiego? Ależ mam....poza tym powiedzieli, że nie wolno używać technik śmiercionośnych....styl Mędrca Sześciu Ścieżek, nie jest aż tak śmiercionośny."

-Lepiej się zamknij-powiedział Kyuubi.- Kolejna walka się zaczyna.

Miał rację. Na arenę wyszedł Sasuke oraz Itachi. Stali na przeciw siebie, z uśmieszkami tryumfu. 

"Duma Konohy...."

-Raczej ego Uchihów. Te bałwany mają silne doujutsu, od którego się uzależnili. Bez niego są na straconej pozycji.

"Wiem, że nie lubisz Uchihów, ale chcę ci przypomnieć, że to właśnie jeden z nich uwolnił mnie od Danzo."

-Pff....wyjątek od reguły.

"Może mam ci przypomnieć, co krzyczałeś, gdy Danzo nakładał kolejną pieczęć? Ufaj Uchihsze! On się tobą zaopiekuję" Pisnął Uzumaki w umyśle, przedrzeźniając lisa.

-Wcale, tak nie powiedziałem!-warknął demon.

Zamachał ogonami i szczęknął paszczą.

-Nienawidzę cię-warknął pod nosem.

"Też cię kocham, panie lisku."

SześciuWhere stories live. Discover now